Kanclerz Niemiec Angela Merkel. fot. PAP/ Radek Pietruszka
Kanclerz Niemiec Angela Merkel. fot. PAP/ Radek Pietruszka

Merkel o Nord Stream 2: To tylko biznes

Redakcja Redakcja Nord Stream Obserwuj temat Obserwuj notkę 13

Kanclerz Angela Merkel mówiąc o Nord Stream 2 powtórzyła zaklęcie „To tylko biznes”, zapomniała jednak dodać, że tylko dla wybranych, a niemieckie państwo będzie go ze wszystkich sił wspierać.

Niemiecka kanclerz powtarzając niemiecki slogan podczas polsko-niemieckich konsultacji rządowych, wziąwszy pod uwagę ich rangę i dyplomatyczny język, którego w takich rozmowach się zwykle używa, chyba najbardziej jak mogła zademonstrowała, że Niemcy nie zamierzają się przejmować zastrzeżeniami państw Europy Środkowej wobec rozbudowy Nord Stream, ani uwagami oficjeli z instytucji unijnych, jak choćby Miguela Ariasa Cañete i Marosza Szefczovicia, którzy otwarcie mówią, że budowa Nord Stream 2 jest sprzeczna z ideami Unii Energetycznej.

Aktualizacja (wrzesień 2017): Niemcy ostro skrytykowane w Parlamencie Europejskim za popieranie Nord Stream 2

Prawo unijne czy krajowe?

Angela Merkel powiedziała coś jeszcze. I pewnie już wkrótce nadarzy się okazja, żeby te słowa zweryfikować. Kanclerz stwierdziła mianowicie, że inwestycja musi być realizowana zgodnie z prawem europejskim, międzynarodowym i krajowym. Być może zapomniała dodać, że zupełnie co innego zaledwie kilkanaście dni temu mówił jej zastępca Sigmar Gabriel, który tuż przed spotkaniem z zastępcą przewodniczącego Komisji Europejskiej Maroszem Szefczoviciem twierdził, że gazociąg nie podlega przepisom unijnym i dodał, że według niego taki pogląd podzielą prawnicy Komisji.

W szczególności chodzi o tzw. trzeci pakiet energetyczny wymuszający rozdzielnie funkcji operatorów gazociągów i sprzedawców, korzystających z tej infrastruktury, a także zapewniający stronom trzecim dostęp do europejskiej infrastruktury gazociągowej na równych zasadach. Marosz Szefczović już nie raz sygnalizował, że w jego ocenie gazociąg powinien podlegać unijnemu prawu wbrew oczekiwaniom niemieckiego polityka. Warto zwrócić uwagę, że kanclerz Angela Merkel, mówiąc o zgodności inwestycji z prawami, wymieniła obok unijnego i międzynarodowe także prawo krajowe. To ostatnie jest przecież oczywistością nie wymagającą przypominania, a jednak padło. Tak jakby pani kanclerz chciała zaznaczyć, że prawo niemieckie nie jest gorsze od unijnego, a może chciała zasugerować, że gdyby jednak gazociąg regulacjom unijnym nie podlegał, to przecież nie będzie on działał w prawniczej próżni, bo jest jeszcze przecież prawo krajowe.

Niemcy stawiają trzy warunki dla Nord Stream 2

Symptomatyczne jest również to, że wkrótce po polsko-niemieckich konsultacjach na kolejne rozmowy o gazociągu z wizytą do Rosji wybiera się wicekanclerz Sigmar Gabriel. Warto wspomnieć, że na początku czerwca niemiecki polityk wskazywał na trzy warunki, które powinny być spełnione, żeby Niemcy wsparły projekt. Ma on spełniać wymogi prawa (wyjaśnił, że chodzi mu o prawo niemieckie), nie może zagrażać tranzytowi przez Ukrainę i dostawom gazu do Europy Wschodniej. Co do ostatniego warunku, to możemy się spodziewać, że tuż po wybudowaniu Nord Stream 2 Niemcy zaoferują dostawy do państw naszego regionu… z Nord Stream 2.

Większy problem będzie ze spełnieniem warunku utrzymania tranzytu przez Ukrainę. Rosjanie już teraz otwarcie deklarują, że doprowadzą do radykalnego ograniczenia przepustowości gazociągu biegnących przez Ukrainę. Prezes Gazpromu Aleksiej Miller podczas niedawnego forum ekonomicznego przekonywał też, że transport gazociągiem bałtyckim będzie tańszy niż przez Ukrainę, ujawniając przy tym stawkę za tranzyt przez terytorium naszego wschodniego sąsiada. Ujawnianie takich danych raczej nie zdarza się często, a już intencjonalne praktycznie w ogóle, ale w tym co powiedział Aleksiej Miller nie było na pewno przypadku. 

Nie wiadomo dokładnie, jak w szczegółach potoczą się losy Nord Stream 2, ale praktycznie pewni możemy być tego, że Niemcy, powtarzając „to tylko biznes” będą z całych sił popierać to przedsięwzięcie. Z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością możemy się też spodziewać, że o zagwarantowaniu tranzytu przez Ukrainę dość szybko zapomną. Przy zachowaniu transportu gazu z Rosji tą drogą i wykorzystaniu w pełni jej przepustowości budowę Nord Stream 2 trudno byłoby uzasadnić ekonomicznie.

AB

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.

 

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka