Brytyjski rząd odłożył decyzję w sprawie elektrowni jądrowej Hinkley Point C. Główną przyczyną ma być zaangażowanie Chińczyków w przedsięwzięcie, ale według niektórych komentatorów istotne są również wysokie koszty budowy.
Porozumienie brytyjsko-chińskie
Gdy 28 lipca zarząd francuskiej firmy EDF podjął decyzję o uruchomieniu budowy elektrowni jądrowej Hinkley Point C, w Wielkiej Brytanii wydawało się, że trwająca od 2008 roku epopeja zmierza do finału. Jego pierwszym akordem miało być porozumienie rządów brytyjskiego i chińskiego zawarte jeszcze w październiku ubiegłego roku, zatwierdzające udział chińskiej państwowej firmy China General Nuclear Power w inwestycji, wspólnie z państwową francuską firmą EDF.
Decyzja za i przeciw
Po tym porozumieniu padały sugestie, że budowa może ruszyć w ciągu tygodni. Nie ruszyła i wygląda na to, że nie ruszy również w najbliższym czasie, mimo ostatecznej decyzji zarządu EDF. Na marginesie warto zwrócić uwagę, że nie była ona jednogłośna. Dziesięciu z osiemnastu członków zarządu poparło decyzję, zaś siedmiu głosowało przeciw, a jeden w geście protestu przeciwko budowie tuż przed głosowaniem zrezygnował z zasiadania we władzach spółki.
Brytyjski rząd pod przewodnictwem nowej premier Theresy May uznał, że potrzebuje więcej czasu na podjęcie decyzji i zapadnie ona nie wcześniej niż na jesieni, a według brytyjskich mediów największe zastrzeżenie obecnego rządu budzi udział Chińczyków w inwestycji. Tych samych, do których bardzo entuzjastycznie odnosił się poprzedni premier David Cameron.
Chińczycy mogą być niebezpieczni?
Przeciwnicy zaangażowania China General Nuclear Power w budowy Hinkley Point C uważają, że może ono stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa energetycznego państwa. Niektórzy stwierdzają nawet wprost, że inżynierowie chińskiej firmy mogą w Hinkley Point C zainstalować oprogramowanie, które umożliwi im wyłączenie elektrowni w dowolnym, pożądanym dla nich momencie.
Problem Brexitu
Na inny aspekt brytyjskiego stanowiska zwraca uwagę Nick Butler, były wiceprezes BP, a obecnie wykładowca i felietonista Financial Timesa. Według niego zwłoka brytyjskiego rządu w zatwierdzeniu inwestycji może być potraktowana jako element przetargowy, służący wynegocjowaniu jak najlepszych warunków wyjścia Brytyjczyków z Unii Europejskiej.
Ekspert podkreśla, że francuski rząd i prezydent nie mogą sobie pozwolić na utratę kontraktu o wartości wielu miliardów euro, zapewniającego tysiące miejsc pracy w całym łańcuchu dostaw, z czego większość powstałaby w samej Francji.
Budowa nowych reaktorów
Kolejną przesłanką do odkładania decyzji w sprawie Hinkley Point C są toczące się budowy nowych reaktorów – w Olkiluoto w Finalndii i Flamanville we Francji – takich samych, jak te, które mają być zainstalowane w Anglii. W obydwu przypadkach inwestycje są opóźnione o kilka lat, a koszty w tym czasie radykalnie wzrosły.
Dla brytyjskiego rządu kolejne miesiące zwłoki w podjęciu ostatecznej decyzji to jednocześnie czas przynoszący nowe informacje o budowie bliźniaczych obiektów, które mogą mieć krytyczne znaczenie. Nowy reaktor w elektrowni Flamanville miał być oddany do użytku w 2012 roku i kosztować 3,5 mld euro.
Obecnie koszt jest oceniany na 10,5 mld euro, zaś uruchomienie reaktora jest spodziewane w 2018 roku. W tym samym roku ma być uruchomiony blok Olkiluoto 3, którego budowa ruszyła w 2005 roku, a pierwotny termin jej zakończenia był planowany na 2009 rok.
źródło: BBC
AB
© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.