Prototyp pierwszego polskiego miejskiego samochodu elektrycznego zobaczymy na początku 2019 r. Zdj. ilustracyjne, Pixabay
Prototyp pierwszego polskiego miejskiego samochodu elektrycznego zobaczymy na początku 2019 r. Zdj. ilustracyjne, Pixabay

Pierwszy polski samochód elektryczny z rocznym poślizgiem

Redakcja Redakcja Energetyka Obserwuj temat Obserwuj notkę 25

Przeszło rok później niż pierwotnie ogłaszano zobaczymy prototyp polskiego samochodu elektrycznego, który ma powstać przy wsparciu spółki Electromobility Poland.

Nie pod koniec 2017, jak na początku tego roku ogłosiło ministerstwo energii, lecz dopiero na początku 2019 r. powstaną pierwsze polskie samochody elektryczne – wynika z planów ogłoszonych przez spółkę Electromobility Poland, założoną przez 4 największe polskie firmy energetyczne: Eneę, Energę, PGE i Tauron.

12 września ma być rozstrzygnięty konkurs na koncepcję nadwozia małego miejskiego samochodu elektrycznego. Do konkursu zgłoszono 15 prac, z czego do finałowej oceny zakwalifikowano 9. Z tej puli zostanie wyłonionych pięć najlepszych projektów.

Aktualizacja (wrzesień 2017): Rozstrzygnięto konkurs. Tak może wyglądać pierwszy polski samochód elektryczny

W październiku zostanie ogłoszony konkurs na prototyp, organizowany przez Electromobility Poland wspólnie z Narodowym Centrum Badań  i Rozwoju. Mają w nim uczestniczyć polskie firmy produkcyjne. Powstaną zwycięskie koncepcje nadwozi wyłonione we wrześniu. Firmy uczestniczące w konkursie będą mogły stworzyć prototyp także na podstawie własnego projektu.

Electromobility Poland pokryje do 70 proc. kosztów przygotowania dokumentacji technicznej, a następnie do 70 proc. kosztów produkcji prototypu. Dokumentacja ma być gotowa w styczniu 2018 r., produkcja potrwa ok. 10 miesięcy, a w grudniu przyszłego roku zostaną wyłonieni zwycięzcy, z którymi Electromobility Poland podpisze umowy na krótkoseryjną produkcję samochodów.

Ten harmonogram różni się od planów ogłoszonych na początku tego roku przez ministerstwo energii. Zmniejsza on również szanse na realizację ambitnego założenia ministerstwa rozwoju, które chciałoby, aby w 2025 r. po polskich drogach jeździło milion samochodów elektrycznych. Powołanie spółki Electromobility Poland miało się przyczynić do realizacji tego celu, ale dodatkowo także do tego, że znaczna część miejskich aut elektrycznych poruszających się w przyszłości po naszych drogach będzie dziełem polskich projektantów i producentów.

Jeżeli ziści się prognoza ministerstwa rozwoju o milionie samochodów elektrycznych w Polsce za osiem lat, to chyba prędzej będziemy to zawdzięczać ogólnemu rozwojowi tego sektora na całym świecie niż pomysłom promowanym przez polskich urzędników. Gorzej, że przez powolne tempo prac nad projektem ucieka nam szansa na aktywny udział w kolejnej rewolucji technologicznej.

Pomysłodawcy powołania firmy liczyli na to, że Polska może stać się istotnym graczem na rynku motoryzacji elektrycznej, gdyż nie jest on jeszcze zagospodarowany i w tym tkwi szansa polskich firm, które mogłyby na ten rynek wejść. W miarę upływu czasu jest ona jednak coraz mniejsza, gdyż coraz więcej firm angażuje się produkcję samochodów elektrycznych w tym również tradycyjni potentaci motoryzacyjni, którzy gotowi są przestawić swoją produkcję. W ostatnich miesiącach o takich planach informowały Volvo, Volkswagen i inne firmy.

Electromobility Poland ma problemy od samego początku. Już na etapie składania wniosku o rejestrację spółki doszło do nieporozumień wśród akcjonariuszy. Złożony już wniosek został wycofany i złożony ponownie. Ostatecznie firma została zarejestrowana w grudniu 2016 r. Nie obyło się bez problemów także wtedy, kiedy spółka rozpoczęła już działalność. W lutym w firmie został powołany dyrektor wykonawczy, który miał być odpowiedzialny za realizację tego projektu . Jednak powołany na to stanowisko Krzysztof Kowalczyk na początku maja… złożył rezygnację.

AB

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.


Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka