Eternity Eternity
1483
BLOG

Śpiew przez łzy razem z Jackiem Kaczmarskim…

Eternity Eternity Muzyka Obserwuj temat Obserwuj notkę 32

Jacek Kaczmarski

22.03.1957—10.04.2004

Piosenkarz, poeta, autor tekstów i prozy. Urodzony 22 marca 1957 w Warszawie, zmarł 10 kwietnia 2004 w Gdańsku.

Syn Janusza Kaczmarskiego, malarza i krytyka sztuki, wieloletniego prezesa Zarządu Głównego Związku Polskich Artystów Plastyków i Anny Trojanowskiej-Kaczmarskiej, malarki, pedagoga i historyka sztuki. Sam wieszcz z niesłabnącym wyczuciem ironii historii powiedział o swoich narodzinach co następuje:

Z tego, co wiem, chodziło o miłość. Było tak - dziadek chciał sprawdzić, czy uda mu się namówić mamę na studia w Paryżu, ale mama pojechała za tatą najpierw do Leningradu, potem do Kijowa. A ponieważ był to koniec stalinizmu, w 1955, 1956 roku, zobaczyli na własne oczy, jak wygląda ten wymarzony system, jak on działa. I - jak to się mówi - to im otworzyło oczy. Tam też zostałem spłodzony, a dokładnie w czasie sztormu na Morzu Czarnym, podczas podróży rodziców statkiem o nazwie "Rossija"- dawniej "Adolf Hitler".

Przyszły bard chodził do renomowanego warszawskiego XV Liceum Ogólnokształcącego im. Narcyzy Żmichowskiej. Następnie w 1980 r. ukończył studia polonistyczne na Uniwersytecie Warszawskim, pisząc pracę magisterską na temat literatury okresu oświecenia pod kierunkiem prof. Zdzisława Libery. Jej tytuł brzmiał Postać Stanisława Augusta Poniatowskiego w poezji okolicznościowej jego epoki. Można powiedzieć, że ta formacja intelektualna wyraźnie wpłynęła na twórczość Kaczmarskiego. W jego piosenkach często pojawia się alegoria (znak lub opowieść, które mówią o czymś na poziomie dosłownym, ale ich prawdziwe, "ukryte" znaczenie jest inne), która była popularna w okresie oświecenia. Arcydziełem pod tym względem jest Ballada o Katyniu - cykl sprzecznych porównań opowiadających o tym, czym nie jest grób w smoleńskim lesie.

Skłonność Kaczmarskiego do opowiadania o teraźniejszości poprzez aluzje historyczne, najczęściej antyczne, również ma swoje korzenie w oświeceniu (choć nie wyłącznie, bo czyniono to również w epokach wcześniejszych). Wreszcie sam piosenkarz stwierdził, że upadek I Rzeczypospolitej, który miał miejsce w tej epoce, jest dla niego podstawowym historiozoficznym punktem odniesienia. Warto dodać, że według tradycji rodzinnej dalekim krewnym poety był Jakub Jasiński, oświeceniowy pisarz, żołnierz i rewolucjonista.

Równolegle do studiów Kaczmarski rozpoczął karierę muzyczną. Jego debiut przypadł na rok 1976 (podczas Warszawskich Targów Piosenki), choć teksty niektórych piosenek powstały znacznie wcześniej. Autor Mury związany był z kabaretem Jana Pietrzaka Pod Egidą - Ballada o Przedszkolu powstała jako utwór kabaretowy, choć stylistycznie bliżej jej do piosenek Wojciecha  Młynarskiego,. Lata 70. to także początek długotrwałej i owocnej współpracy Kaczmarskiego z Przemysławem Gintrowskim i Zbigniewem Łapińskim. Ich pierwszy wspólny program - Mury - powstał w 1979 roku; potem było jeszcze Muzeum i Raj.

W 1979 roku Kaczmarski otrzymał nagrodę na Studenckim Festiwalu Piosenki w Krakowie za piosenkę Obława, a w 1981 roku nagrodę dziennikarzy na festiwalu w Opolu za Epitafium dla Włodzimierza Wysockiego, do dziś jedną z jego najbardziej cenionych piosenek. Rosyjski piosenkarz był zresztą przez Kaczmarskiego postacią bardzo szanowaną. Autor Obławy - napisanej w wieku 17 lat i bezpośrednio inspirowanej Polowaniem na wilki Wysockiego - wykorzystał też pomysł swojego mistrza pisząc piosenkę Czołg i przetłumaczył na język polski kilka jego piosenek. Koncert Wysockiego w Polsce w 1974 roku był dla Kaczmarskiego zawsze ważnym i często przywoływanym wspomnieniem.

Kiedy 13 grudnia 1981 roku wprowadzono w Polsce stan wojenny, Kaczmarski był w trakcie trasy koncertowej we Francji. Postanowił wówczas nie wracać do kraju. Później żył głównie z występów, część zysków przeznaczając na wspieranie podziemnej Solidarności. W 1984 roku rozpoczął pracę w Monachium dla Radia Wolna Europa. Został członkiem redakcji Polskiego Radia, które było częścią tej rozgłośni, prowadził audycję Kwadrans z Kaczmarskim i pisał komentarze polityczne do głównego serwisu informacyjnego. Pracował tam do 1994 roku, kiedy to zlikwidowano polską sekcję radia (główną misją radia jest nadawanie programów do krajów niedemokratycznych, a Polska od kilku lat była demokratyczna).

Od 1990 roku Kaczmarski często odwiedzał i występował w Polsce. Jego pierwsza od dziewięciu lat trasa koncertowa ze Zbigniewem Łapińskim zaowocowała albumem Live, który w 2001 roku uzyskał status Złotej Płyty, co w tamtym czasie oznaczało sprzedaż ponad 50 tysięcy egzemplarzy. Z Trio Kaczmarski-Gintrowski-Łapiński współpracował także przy albumach Wojna Postu z Karnawałem (1993) i Sarmatia (1994).

Stworzył libretto do blues-opery Kuglarze i Wisielcy na motywach Człowieka, który się śmieje Victora Hugo; utwór z muzyką Jerzego Satanowskiego został wystawiony w poznańskim Teatrze Nowym.

W 1995 Kaczmarski wraz z drugą żoną Ewą (która pomogła mu wyjść z nałogu alkoholowego, gdy przebywali w Monachium) i dziewięcioletnią wówczas córką Patrycją zamieszkał w Australii, w okolicach Perth. Do tego wydarzenia nawiązuje piosenka 1789 oraz powstała już na nowym kontynencie płyta Dwie Skały, której tytuł nawiązuje do formacji geologicznej znajdującej się w pobliżu Perth. Tym razem jednak emigracja, mimo znacznej odległości geograficznej, nie zamknęła drogi do występów w Polsce.

W 2001 roku Jacek Kaczmarski obchodził 25-lecie pracy twórczej, co uczcił albumem Dwadzieścia (5) Lat Później, którego tytuł był jednocześnie nawiązaniem do 20. rocznicy powstania Solidarności. Rok później, w marcu 2002 roku, zdiagnozowano u niego zaawansowanego raka przełyku. Kaczmarski zdecydował się na kosztowną i skomplikowaną terapię w Austrii, mając nadzieję na uniknięcie operacji, która trwale uszkodziłaby jego struny głosowe. Zorganizowano wówczas liczne koncerty fundacyjne. Niestety, wysiłek nie powiódł się - mimo obiecujących początkowych efektów po dwóch latach walki z chorobą Kaczmarski zmarł w jednym z gdańskich szpitali 10 kwietnia 2004 roku.

W dziedzinie gitary Kaczmarski był samoukiem, co doprowadziło go do wypracowania nietypowej techniki. Wynikała ona z trzymania gitary w odwrotnej pozycji - mimo, że artysta nie był leworęczny. Zazwyczaj leworęczni gitarzyści odwracają układ strun na szyjce tak, aby niskie struny znajdowały się na dole, czyli tak jak w przypadku praworęcznego gracza trzymającego instrument w "właściwy" sposób. Kaczmarski tego nie robił, dlatego musiał grać akordy inaczej niż to się zwykle robi. Sam muzyk twierdził, że z czasem zauważył, że pomaga mu to nadawać specyficzne brzmienie akordom basowym.

Inną ciekawostką jest przyznanie się do wpływu technik pianistycznych, szczególnie w przypadku jego piosenki Obława:

Chciałem przekazać wrażenie pościgu i chaosu, stąd rytm. Jeśli chodzi o poziom trudności tej techniki, to niewątpliwie pomogła mi umiejętność gry na fortepianie, gdzie trzeba mieć luźny nadgarstek. Tego rytmu nie da się grać zbyt długo z usztywnioną ręką.

Poza tymi osobliwościami technicznymi Kaczmarski pozostał tradycjonalistą w dziedzinie muzyki. Mówił:

Staram się być wierny jednej zasadzie: komponując muzykę, opieram się na klasycznych wzorcach. Nie korzystam ze standardów jazzowych, bluesowych, rockowych czy popowych. Chyba, że ma to jakiś cel. Ale to zdarza się rzadko.

Nie stronił od muzycznych cytatów i stylizacji. Na przykład Z Pasa Słuckiego Pożytek jest w melodii poloneza.

W tekstach piosenek Kaczmarskiego od razu zwracają uwagę dwie kwestie: wyrafinowana ironia i umiejętność takiego przeformułowania tekstów kultury, by nadal wzbudzały zainteresowanie słuchacza, a nawet wyrażały nowe, nieznane treści. Przykładem może być piosenka Lalka, będąca streszczeniem powieści Bolesława Prusa, w której prosty refren ("Rzecki marzy o Bonapartym / Wokulski kocha Izabelę") z każdą iteracją dostarcza nieco innego komentarza do tego samego wersu. Prawdziwe mistrzostwo Kaczmarski osiągnął jednak w pisaniu o obrazach. Stworzył cały program Muzeum poświęcony opisom dzieł sztuki (czyli tzw. ekphrasis), przygotowany wspólnie z Przemysławem Gintrowskim i Zbigniewem Łapińskim.

Odwołania do obrazów pojawiają się w twórczości Kaczmarskiego bardzo często. Wystarczy przypomnieć Zatrutą Studnię nawiązującą do cyklu obrazów Jacka Malczewskiego, ironicznych Szulerów inspirowanych Kartoteką Caravaggia, gdzie oszuści i oszukani niespodziewanie zamieniają się miejscami, czy Ambasadorów, wiernie oddających ideę Hansa Holbeina, którego obraz traktuje o przemijaniu, czy cały program Muzeum. Mniej znane - poza Rublowem - są utwory oparte na filmach Andrieja Tarkowskiego: Stalker i Ofiara.

Inną charakterystyczną cechą Kaczmarskiego jest niebywała umiejętność stylizacji. Świadczą o tym takie utwory jak Epitafium dla Brunona Jasieńskiego w którym tekst naśladuje charakterystyczny dla poety rytm (czterowiersz 7+7 przeplatany trzynastosylabowym z męską, akcentowaną klauzulą), ale także zaskakujące, awangardowe metafory i neologizmy przedwojennego futurysty: "I wdycham londyńskie flu-genne dymy / I smakuję paryski spleśniały roquefort". W ogóle częstą strategią pisarską Kaczmarskiego była tzw. liryka roli, czyli wypowiadanie się w cudzym imieniu, np. w piosenkach Luter, Jan Kochanowski czy brawurowy Sen Katarzyny - ale także w tekstach wzorowanych na podchwyconych historiach zwykłych ludzi. Tę metodę doskonale podsumowała Joanna Boss:

Autor często [...] oddaje głos zwierzętom, postaciom z obrazów, bohaterom literackim, prostym ludziom, którzy opisując siebie lub sytuację, w której się znaleźli, kreślą jednocześnie nie do końca świadomy obraz rzeczywistości, której są częścią.

Umiejętności stylizacyjne Kaczmarskiego sprawiały, że bardzo łatwo przychodziło mu odwoływanie się do historii i kultury, mówienie o przeszłości głosem jak najbardziej jej bliskim, a jednocześnie głosem współczesnym. Doskonałe naśladownictwo nie oznaczało jednak pełnej akceptacji - wręcz przeciwnie, takie teksty wyrażały tyle samo afirmacji, co wątpliwości. Doskonałym przykładem jest utwór Z XVI-wiecznym Portretem Trumiennym Rozmowa, który początkowo sprawiał wrażenie konserwatywnego manifestu, ale z czasem prezentował coraz bardziej zniuansowaną wizję naszego historycznego obciążenia. W innych przypadkach rozmowa o przeszłości staje się przypomnieniem koszmaru i naszego współudziału w nim. Prof. Jerzy Jedlicki nazwał tę strategię "pokrzepianiem serc", co szczególnie dobrze oddaje cykl utworów nawiązujących do Trylogii Henryka Sienkiewicza i wyrażających wątpliwości co do postaw jej bohaterów.

Ze względu na publiczny wizerunek Kaczmarskiego jako barda, często zapomina się o humorystycznym aspekcie jego twórczości. A przecież miał na przykład brawurowe wykonania piosenek Stanisława Staszewskiego (tych samych, które później pojawiły się na płycie Tata Kazika), parodiowanie głosu Boba Dylana w skądinąd głębokiej balladzie o alienacji artysty czy własne teksty z dużą dawką komizmu. Wśród nich należy wymienić balladę Czaty Śmielowskie, a także kilka innych utworów zawartych również na płycie Pochwała Łotrostwa.

Mimo tego poczucia humoru i ironii Kaczmarski był zasadniczo przeciwny optymistycznej lekturze swoich piosenek. Mury (1978), śpiewane do melodii L'estaca katalońskiego poety Lluísa Llacha (traktowanej jako protest przeciwko dyktaturze generała Franco), zostały uznane za nieoficjalny hymn Solidarności, ale sam autor konsekwentnie trzymał się innej interpretacji.

Napisałem "Mury" w 1978 roku jako utwór o nieufności wobec wszelkich ruchów masowych. Słyszałem nagranie Lluísa Llacha i śpiewający wielotysięczny tłum i wyobrażałem sobie sytuację - jako egoista i człowiek ceniący w życiu indywidualizm - że ktoś tworzy coś bardzo pięknego, bo to jest piękna muzyka, piękna piosenka, a potem zostaje pozbawiony tego swojego dzieła, bo ludzie je przechwytują. Dzieło po prostu przestaje być własnością artysty i o to chodzi Mury. I ta ballada okazała się dla siebie prorocza, bo dokładnie to samo się z nią stało.

Wobec potocznego, optymistycznego rozumienia ballady, jej autor wykonał dwa ważne gesty polemiczne. Pierwszym z nich była melancholijna piosenka znana jako Mury '87 lub Podwórko. Zaczynała się ona od słów: 'Jak tu wyrwać zęby krat ze ścian, / Gdy cegłę i zaprawę pokrywa rdza? / Jak pogrzebać stary świat gnijącym gruzem, / Gdy nie ma środków, by wznieść nowy?". W refrenie groby zastąpiły ściany. Podczas koncertów artysta często prowokował publiczność, grając dynamiczny wstęp do Mury, by po nim wykonać Podwórko. Drugim gestem była zmiana ostatnich wersów po upadku komunizmu w Polsce, kiedy Kaczmarski zaczął śpiewać w czasie teraźniejszym zamiast w czasie przeszłym: "A mury rosną, rosną, rosną / Łańcuch dynda u stóp". Niech poniższe stwierdzenie będzie świadectwem szerszego, bardziej ogólnego rozumienia takich przypowieściowych piosenek jak Mury czy Obława:

Nie są to tak naprawdę pieśni antykomunistyczne. Jak większość pieśni Wysockiego, są to pieśni nawołujące do wolności i godności jednostki. Komunizm nie ma monopolu na systemy prześladujące jednostkę.

Jedną z dziedzin twórczości Kaczmarskiego, która wciąż pozostaje niedoceniona, są jego powieści. Pierwsza z nich - Autoportret ze szmatą - wzbudziła w swoim czasie duże zainteresowanie. Przedstawia ona polską opozycję w krzywym zwierciadle. Tytułową kanalią jest Daniel Błowski, student i przyjaciel odpowiednika Kaczmarskiego w powieści, zakochany w tej samej dziewczynie co on, a jednocześnie współpracujący z SB i władzami komunistycznymi. Sam Kaczmarski również daleki jest od ideału - pojawia się nawet subplot o jego alkoholizmie (oparty na własnych doświadczeniach artysty). W nieprzyjemnym, mortualnym charakterze świata przedstawionego w książce autor widział próbę przywrócenia równowagi, której brakuje większości opowieści o tamtych czasach:

Starałem się tylko wyrównać ten obraz, który został zmitologizowany w książkach napisanych po 1989 roku: My, bohaterowie podziemia, my emigranci organizowaliśmy pomoc dla Polski, wpływaliśmy na zachodnią opinię publiczną itd. To wszystko prawda, ale w wymiarze ludzkim wyglądało to trochę inaczej.

Powieści Kaczmarskiego zazwyczaj intensywnie wykorzystywały wątki autobiograficzne: Plaża dla psów to pokłosie pobytu w Australii, Z aniołów innym razem wraca do tematu uzależnień, tym razem umieszczając go na tle przemian w Polsce w 1989 roku, Napój Ananke to z kolei zbiór wspomnień z czasów pracy w Radiu Wolna Europa połączony z powieścią fantastyczną o legendarnych ludziach żyjących gdzieś za Uralem. Dodatkowo w książce pojawia się wątek homoseksualny.

Twórczość Kaczmarskiego spotkała się z wieloma reakcjami innych artystów. Ograniczę się tylko do kilku przykładów. Muzyka Kaczmarskiego odegrała ważną rolę w filmie Ostatni dzwonek w reżyserii Magdaleny Łazarkiewicz według scenariusza Włodzimierza Boleckiego (1989). W 2007 roku zespół reggae Habakuk wraz z gośćmi specjalnymi (m.in. Muńkiem Staszczykiem i Patrycją Kaczmarską) nagrał płytę A Ty Siej..., na której znalazło się trzynaście coverów piosenek Kaczmarskiego. Ten sam zespół nagrał również cover Mury zaśpiewany w melodii Get Up, Stand Up Boba Marleya.

Efekty sławy Kaczmarskiego jako pieśniarza były często niejednoznaczne, jeśli chodzi o literacką recepcję jego utworów. Jak pisze Krzysztof Gajda, autor pracy doktorskiej poświęconej temu artyście:

Jacek Kaczmarski zasłynął w polskiej kulturze powojennej jako autor tekstów i kompozytor piosenek. Taki wybór gatunku sprawił, że mimo ogromnej popularności jego twórczości [...], nie stała się ona dotąd przedmiotem szerszych analiz literackich.

Na szczęście w ostatnich latach sytuacja ta ulega zmianie, o czym świadczą liczne prace magisterskie wymienione we wpisie artysty w Wikipedii. Pozostaje więc mieć nadzieję, że miejsce Kaczmarskiego w literaturze zostanie wreszcie należycie docenione.

Polska strona poświęcona twórczości Jacka Kaczmarskiego znajduje się pod adresem www.kaczmarski.art.pl.

Originally written in Polish by Paweł Kozioł, March 2011, translated to English by PG, November 2020.

Uzupełnienia:

https://www.bravenewclassics.info/index.php/project/jacek-kaczmarski/

https://youtu.be/3at2qjKuOpU

https://www.antiwarsongs.org/artista.php?id=5373&lang=en&rif=1

https://www.zocalopublicsquare.org/2021/05/26/jacek-kaczmarski-solidarity-movement-poland-music/ideas/essay/

Eternity.

Uzupełnienie. Moje, nasze osobiste spotkania nastąpiły, kiedy odwiedzaliśmy Europę w latach 1981-90, nie mogąc przyjechać do Polski. Właśnie w Monachium poznaliśmy Jacka i część jego przyjaciół. Przy okazji załatwiliśmy kilka ważnych spraw z transferem pieniędzy kanadyjskiej pomocy – nie tylko Solidarności, – ale Kanadyjczyków ludzi dobrej woli. Jacek miał kontakt z Kultura paryska bardzo potrzebna w działaniu podziemia w Polsce. Ale nie to najbardziej zapamiętałem. Wiadomo, jak to przy wódeczce namawialiśmy Kaczmarskiego, bo jego praca w Wolnej Europie się kończyła, aby emigrował do naszego Beautiful British Columbia. Jacek nie mógł się zdecydować do Polski nie mógł wracać. W rezultacie wybrał Australie. Co za zbieg okoliczności, bo w 1976 r. będąc w Austrii otrzymaliśmy także emigracje do Perth Australia. Nie skorzystaliśmy z tej propozycji, ale chcieliśmy zobaczy to miejsce naszej niespełnionej emigracji. I co? I bingo…

Kogo spotkaliśmy, a był to rok 1995? Jacka z Ewa. Balowaliśmy przez kilka dni, pomimo, ze Jacek już nie pil.

Niestety, wkrótce Jacek ciężko zachorował. Ten moment z jego życia jest opisywany w artykule.


Eternity
O mnie Eternity

Try to be Meraki, - means “to do something with soul, creativity, or love”

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura