Eurybiades Eurybiades
193
BLOG

Furia, obsesja; norma - czy odchylenie

Eurybiades Eurybiades Polityka Obserwuj notkę 6

     "Włosy długie - rozum krótki";  to stare porzekadło wychynęło z głębi mojej nieco już pokrytej kurzem pamięci po tym, jak ostatnimi czasy kilka razy obejrzałem w TV lokowatego prezydenta Sopotu plączącego się przy różnych okazjach w towarzystwie polityków na razie od niego ważniejszych, a także próbującego wypowiadać się w rozmaitych kwestiach - między innymi o węglu.  Tak to jest - wystarczy odpowiedni bodziec i właściwy zakątek mózgu reaguje stosownie podsuwając wspomnienia i skojarzenia;  czasami proste, jak to powyższe - a czasami zaskakujące.  Ot, choćby takie:  wysłuchałem kilku wystąpień Donalda Tuska, a pamięć przywołała historię sprzed lat, kiedy to znany polityk zacytował nieopatrznie znany utwór znanego poety;  piszę - nieopatrznie, bo on uznał, że ten utwór znany jemu, znany jest także wszystkim.  Tak jednak nie było.  Uprawiać politykę - to nie to samo, co wiedzieć kim był Kornel Ujejski;  zaczęto Jarosława Kaczyńskiego, bo to on właśnie zacytował tego dziewiętnastowiecznego poetę, posądzać o wiarę we wtrącanie się diabła do polityki - i zaowocowało to żądaniem, aby rzeczonego polityka przebadać psychiatrycznie.  Ten i ów jednak przeczytał w końcu  "Z dymem pożarów..."  - i sprawa ostatecznie upadła, choć bardzo był w niej aktywny pewien sędzia;  nazwiska nie pomnę, ale zalatywało jakimś owocem.

    Zestawienie wystąpień DT z tą nieco już zamierzchłą historią o niedoszłych badaniach JK  może wydawać się zaskakujące, ale będę bronił mojej podsuwającej skojarzenia pamięci;  zareagowała prawidłowo.  Bo tak:  w przestrzeni publicznej nikt nie podnosi alarmu, że niby - Tusk objawia oznaki odchylenia od normy psychicznej.  Ja, rzecz jasna, też się do tego nie będę kwapił - bo daleko mi do takich dyscyplin, jak psychologia czy psychiatria.  Nie zwykłem też podejmować działań pochopnych, a w szczególności - posądzać kogokolwiek o nienormalność.  Ale przed zwróceniem uwagi na parę zaobserwowanych faktów nijak oprzeć się nie mogę.

    W jednym ze swoich wystąpień DT ogłosił:  - "dostaję furii!", a w innym -  "to moja obsesja!";  obie te rzeczy wiązały się z PiS.   Wiem - znajdą się tłumaczenia, co myślał -  i co chciał przez to powiedzieć;  słowa jednak padły  i warto rozważyć oraz uświadomić sobie, co mogą znaczyć.  Słownik Wyrazów Obcych  objaśnia:  furia -  "wściekłość, szał";  obsesja -  "stan neurotyczny polegający na okresowym opanowywaniu świadomości przez niedające się zahamować myśli, a także nastroje i uczucia, natręctwo, myśl prześladująca kogoś uporczywie".  Należy przyjąć, że DT powiedział prawdę o tym, jak się z nim sprawy mają - gdyż w jego szczerość, o której w swoim czasie książkę nawet napisał, nie ma powodu wątpić.  DT o sobie nie tylko to wyartykułował, ale także: "zasypiam i budzę się myśląc o Polsce"  oraz  "kocham Polskę bez pamięci".  Co to poza grubą i oczywistą, a więc niepozwalającą uwierzyć przesadą znaczy?  Skłonność do monotematycznego zafiksowania i niezdolność do samokontroli;  nic poza tym.  Wszystko razem wziąwszy - to norma?  Przypuszczam, że wątpię - jak mawiał Wiech.

   Czy to wystarczy, aby w odniesieniu do DT zażądać tego samego, czego domagano się wobec JK ?  Wzdragam się przed wyciąganiem z tego, co o sobie były i być może przyszły premier powiedział - zbyt prostych wniosków,  choć one same się narzucają.  Chciałoby się przecież zmierzającego do objęcia władzy człowieka oceniać wyłącznie  co do jego kompetencji, uczciwości i oddania rodakom;  nie - co do normatywności  stanu psychicznego.  Zastanawiam się tylko, czy ów wspomniany wcześniej sędzia, gotów swego czasu wysłać JK do psychuszki z powodu jego rzekomej wiary  w politycznego diabła - mając przed sobą podsądnego wyposażonego w tak interesujące przypadłości, jak napady furii i obsesje -  uznałby go za niewymagającego zbadania przed osądzeniem.  Może warto zapytać?

   Furia, obsesja...  niejeden próbuje się z tego leczyć;  w odniesieniu do DT o niczym podobnym nie wiadomo - zresztą, po co by to było, skoro rzecz, według niego warta była upublicznienia.  Wypada chyba zastanowić się,  czy chciałoby się mieć  uposażonego w podobny sposób osobnika za sąsiada, kolegę w pracy czy pracodawcę?  - a za premiera?!  Każdą sprawę, jak wiadomo, warto dobrze przemyśleć;  na tę jest trochę czasu.

Eurybiades
O mnie Eurybiades

Konserwatysta

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka