Eurybiades Eurybiades
1465
BLOG

Smoleńsk, pomnik i żałosna jakość służb mundurowych

Eurybiades Eurybiades Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 81

      Wyobraźmy sobie -  podbiega do policjanta facet z rozwianym włosem krzycząc:  pomocy - tu obok, w zasięgu twojego wzroku mordują człowieka!  A policjant: Chce pan zgłosić przestępstwo?  - tak, tak!  - to niech pan zadzwoni na policję, a my to nagramy.

    Co - że niemożliwe?  Ależ jak najbardziej - tak, a w dodatku - całkiem chyba z punktu widzenia policji prawidłowe.  Nie byłem, jak dotąd, oblatany w procedurach policyjnego postępowania w nagłych przypadkach, ale teraz wszystko już kumam i wiem, że co nagle, to po diable;  teraz - to znaczy po obejrzeniu wydarzeń pod wiadomym pomnikiem.  Myliłby się ten, co jak i ja do niedawna, uważałby opisaną na początku scenkę za nieprawdopodobną i był zdania, że policjant powinien pognać w te pędy, żeby wyrwać ofiarę z rąk rozbójnika, a tegoż - zapuszkować. Nic bardziej błędnego, niż takie przekonanie - a dlaczego, to wyjaśniają obrazki, co je widziałem pod pomnikiem:  redaktor z  "Republiki" biegnie do policjanta i skarży, że jakieś typy naklejają na pomniku papierzyska, co wypełnia znamiona bezczeszczenia miejsca pamięci - a policjant na to: - a pan przed chwilą taki papier zerwał i to pan jest przestępcą, bo oni mają zezwolenie od dowódcy  (czy komendanta?)  garnizonu - dysponenta terenu.  I spokój, żadnych działań - a wręcz przeciwnie:  rozwaga, umiar i powściągliwość;  ot, co!  Bo, jak się rzekło, co nagle - to po diable.

    A serio - to nasuwa się sporo pytań i wszystkie wydają się dotyczyć jakości służb mundurowych.  Bo co do tego, że opisywany casus wpisuje się w zapoczątkowany jakiś czas temu ciąg unieważnień prawa przy pomocy pozbawionych jakiejkolwiek wagi prawnej świstków - wątpliwości nie ma:  pozwolenie wydane przez dysponenta terenu nie ma żadnego znaczenia w zestawieniu z wyraźnym przepisem mówiącym, czego z pomnikiem robić nie wolno;  nie ma znaczenia - a faktycznie zmierza do unieważnienia tego przepisu.  Nie wiem, jakiego stopnia oficerem jest ten, co ten świstek wyprodukował i podpisał - ale przypuszczam, że wysokiego.  Ten gość - czy tytułując tak nie znieważam munduru?! - zrobił coś, do czego nie miał prawa;  w żadnym razie nie wolno mu było zgodzić się na oklejanie pomnika, bo to poza jego uprawnieniami - podobnie, jak i poza czyimikolwiek.  No, to jak - nie wiedział, źle ocenił sytuację i podjął nietrafną decyzję?  Ależ od oficera, a szczególnie - posiadającego dużo belek i gwiazdek, a może i wężyk - oczekuje się, że w razie potrzeby będzie  wiedział, co trzeba, prawidłowo oceni sytuację i podejmie właściwą decyzję;  jak to go przerasta, to po diabła nam ktoś taki?  A policjanci - też dobrzy sobie!  Idąc na akcję pod pomnikiem powinni byli stosowny, dość prosty przepis dotyczący miejsc pamięci wykuć i zapamiętać.  Co było na tych naklejanych papierach - nie wiem, bo rzecz oglądałem w telewizorze;  przypuszczam jednak, a to przypuszczenie jest tożsame z pewnością, że nie były to treści zgodne z intencją, w jakiej pomnik powstał.  Policjanci, w odróżnieniu ode mnie będący na miejscu powinni byli to sprawdzić i stosownie zareagować - a tu jeden zasłania się pozwoleniem od wspomnianego wojskowego, a drugi proponuje interweniującemu redaktorowi, żeby zadzwonił na policję i zapewnia, że on to wszystko nagrywa.  Co to się dzieje - czy żaden z tych funkcjonariuszy nie zastanawia się nad tym, co robi?  A może inaczej - niewykluczone, iż oni sądzą, że nad tym nie zastanawia się nikt.

    Wiem, morderstwo i oklejenie poimnika - to nie to samo, ale gdzie leży granica pomiędzy sprawą wymagającą interwencji - a taką, obok której można, zdaniem funkcjonariusza,  przejść nie objawiając szczególnego zainteresowania?  Przypuszczam, że pewien spacyfikowany podczas protestu rolników pejzan nie zamordował nikogo ani nie podpalił domu - a policjanci uznali za konieczne, aby go bez ceregieli powalić na ziemię depcząc przy okazji flagę;  dzisiaj - ani kiwnięcia palcem w stronę naklejaczy, a jednocześnie sugestia, że redaktor zrywając naklejkę popełnił przestępstwo.  Rany boskie...  niby - murem za mundurem, ale jakoś mocno się w tym postanowieniu zachwiałem.

Eurybiades
O mnie Eurybiades

Konserwatysta

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (81)

Inne tematy w dziale Polityka