Czas leci szybko i sporo go już upłynęło od awantury, jaka wybuchła po wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego, w której on jakoby użył terminu "prawdziwi Polacy". Żyją jeszcze mamuty takie, jak ja, które to pamiętają. Szybko wprawdzie okazało się wtedy, że Prezes o niczym podobnym nawet się nie zająknął, ale od czasu uprzytomnienia opinii publicznej istnienia tworu o nazwie "fakt prasowy," mało kto kłopocze się rozróżnianiem między tym, co się mówi - a tym, co się zdarzyło naprawdę. Dlatego Prezesowi i jego stronnikom dość długo wykłuwano tym oczy i oskarżano o niedopuszczalne dzielenie Polaków na prawdziwych i nie, choć - jak się już rzekło - JK był w tej sprawie niewinny, jak nowonarodzone dziecko. Ale tak sobie myślę, że gdyby on faktycznie o czymś podobnym napomknął, to byłoby to nie od rzeczy - i stąd to moje tytułowe pytanie; z tym jednakowoż, że po namyśle wolałbym je skorygować i nadać taką postać: - kto jest dobrym Polakiem. Dlaczego tak? - ano, bo określenie: prawdziwy - okazuje się nieco niejasnym; czy tylko taki, co drzewo genealogiczne zakorzenione ma w czasach Piastów i od tamtej pory na żadnej z jego gałęzi nie przysiadł żaden obcy ptaszek, jest prawdziwy? A co z takim np. admirałem o niemieckich korzeniach, co w 39. bronił naszego Wybrzeża i po dostaniu się do niewoli natychmiast zapomniał języka przodków; czy nie był Polakiem prawdziwym, bo z przekonania i wyboru? Dlatego wolę zastanawiać się, kto jest Polakiem dobrym, a kto - nie i ten zarzut o niedopuszczalności dzielenia uważam za bezsensowny. Poeta słusznie zauważył, że "ptak ptakowi nie jednaki" - i to samo spostrzeżenie dotyczy chyba bez mała wszystkiego, bo struktury całkowicie jednorodne trafiają się nader rzadko. Wiadomo, że zupa u dna garnka bywa gęsta, a przy powierzchni rzadka; jabłka na jednej jabłoni zdarzają się zdrowe, ale i robaczywe - a osobniki gatunku Homo sapiens wbrew nazwie nie wszystkie są mądre. Tego wszystkiego i całej masy innych podziałów nikt nie kwestionuje, a odróżnienie Polaka dobrego od takiego, co na to miano nie zasługuje, miałoby być naganne?! - żadną miarą.
Żadną miarą - tym bardziej, że dokonanie takiego rozróżnienia nie jest kłopotliwe w najmniejszym nawet stopniu. Słuchałem ostatnio wywodu Rafała Ziemkiewicza zwracającego uwagę na fakt, że Konstytucja wymaga od Polaka dochowania wierności Ojczyźnie - a Tusk i jego komilitoni są od tej wierności jak najdalsi; czy pójście o kroczek dalej i stwierdzenie, że w związku z tym dobrymi Polakami nie są - byłoby bezzasadne? I co należałoby powiedzieć o polityku stawiającym tezę nie wiadomo skąd wyprowadzoną, że Polak - nic, tylko lubi się bić i umierać - i wyciągającym z niej wniosek zupełnie niesłychany, że polskość - to nienormalność; dobry z tego polityka Polak - czy nie? Albo gość, co przekonuje, że po co nam CPK, skoro jest lotnisko w Berlinie. On nie powiada, że woli latać z tego niemieckiego aerodromu - do czego ma oczywiście prawo. Ten typ nie chce, żeby się Polska o porządny port lotniczy wzbogaciła - i odpowiedź na pytanie, jakim jest Polakiem, wydaje się banalnie oczywista. A to przecież nie koniec, bo wypada się zastanowić jeszcze nad tym, jakimi okazują się być Polacy popierający tych dwóch.
Nie warto tego ciągnąć, choć przypadków uzasadniających stawianie pytania o jakość polskości jest bez liku; nie warto, bo siła argumentów nie zależy wyłącznie od ich ilości. Ale o sprawie całkiem świeżej warto wspomnieć: poszedłem w sobotę pod UM w Sopocie, a tam grupka Polaków, których z góry nazwałbym dobrymi, protestowała przeciw zamiarowi postawienia przed ratuszem pomnika facetowi zasłużonemu w akcji germanizacyjnej prowadzonej przez władze pruskie na ziemiach wcześniej polskich. Niemcy przed wojną, choć mogli - nie objawili potrzeby uczczenia i upamiętnienia tego osobnika, a obecna pani Prezydent Sopotu oraz radni z KO - jak najbardziej. To ma być nie byle co - ponad 5m wysokości! Nie można przy tej okazji nie przypomnieć, że paręnaście lat temu pojawił się pomysł, aby pamięć o tych, co zginęli pod Smoleńskiem zaznaczyć ustawieniem głazu ze stosowną inskrypcją; prezydentem miasta był wtedy Jacek Karnowski - obecny wiceminister czegoś tam. Samorządowcy z PO zrobili wówczas wszystko, aby ten zamiar nie doszedł do skutku, a zabiegi wokół jego realizacji wspomniany ówczesny prezydent nazwał "działaniami niecnymi". Ciągłość polityczna sopockiej władzy samorządowej jest oczywista, a obraz jej działalności - taki: pomnik dla rodaków, co choć nie tak samo rozumieli dobro Ojczyzny, ale oddali życie wypełniając obowiązki w jej służbie - w żadnym razie! Dla Niemca, który jako pruski urzędnik nie był naszym przodkom przyjazny - koniecznie. Pytanie o dobrych i złych Polaków nasuwa się tu samo.
Inne tematy w dziale Polityka