Spiritus flat, ubi vult - i intelekt pojawia się tam, gdzie byś się go, człeku, spodziewał najmniej; to sobie pomyślałem obejrzawszy konferencję prasową wicepremiera, a jednocześnie szefa MON. Tej postaci nie kojarzyłem nigdy dotąd z wartością, o której tu mowa i nie sądzę, abym był w tym odosobniony, a tu - proszę... i na tego ludowego polityka duch tchnął - no, bo przecież bez tego nie mógłby odczytać i rozszyfrować tej subtelnej prowokacji intelektualnej, jaką premier wykonał wobec kanclerza Niemiec. Dziennikarze, którym on ten manewr objaśnił wypadli przy nim blado pytając prostodusznie, czemu Polak miałby płacić za niemieckie winy - i rzeczony polityk słusznie ich z lekka wyśmiał, a nawet zawstydził; jak można nie rozumieć premiera! Okazuje się, że można i wszystkiemu winien ten intelekt; u niektórych być może występujący w nadmiarze pozwalającym na rozmaite wygibasy, a w tym prowokacje - a innym, jak owi dziennikarze cierpiący na jego deficyt, nie pozwalający zrozumieć, o co kaman w polityce zagranicznej
Z odrobiną smutku i zażenowania przyznaję, że lokuję siebie obok tych dziennikarzy i widzę tę sprawę w sposób daleko mniej skomplikowany, niż pan wicepremier; trudno - wyżyny myślenia nie bywają dostępne wszystkim. Ale i bez wspinania się na te wyżyny trudno nie zauważyć, że intelekt dla tych, co po stronie Tuska, stał się bronią służącą do dyskredytowania przeciwnika; nie w tym sensie, aby posługując się tym darem niebios, przy pomocy argumentów powalić przeciwnika na łopatki. Skądże - pójście w utarczkę wymagającą posługiwania się rozumem bywa ryzykowne; w takiej potyczce można paść i już się nie podnieść. Zarzucić adwersarzowi brak intelektu - o, to zupełnie inna sprawa; będąc tak zaatakowanym - udowadniaj, że nie jesteś wielbłądem. "Jesteśmy rozumną mniejszością" - powiedział kiedyś reżyser nie na tyle znany z ważkich dokonań artystycznych, żeby pamiętać jego nazwisko. A inni tym, co mieli pretensje do DT za jego "polskość - nienormalność" wytykali prostactwo niedopuszczające do przyswojenia głębi intelektualnej tej wypowiedzi. I do tego - ten występ wicepremiera: "Nie wierzę, państwo dziennikarze, że tego nie rozumiecie!" To nie cytat, ale tak brzmiało to coś w rodzaju wyrzutu skierowanego do ludzi oblatanych z piórem i mikrofonem i jeśli nawet nie w stu procentach powyżej średniej krajowej intelektu, to przy panu WKK nie wypadających najgorzej.
Jeśli by to wszystko brać w dobrej wierze - to cóż: wyższość intelektualna niezaprzeczalna - i wiadomo, po której stronie. Ale gdy trochę się zastanowić - wniosek nasuwa się oczywisty i trudny do obalenia: nachalne powtarzanie, że niby - jesteśmy mądrzejsi! - to nic, tylko objaw słabości i bezradności. I to w tej materii, o której tu mowa. A do tego - nie sposób nie zwrócić uwagi na fakt, że wybrana broń wydaje się mało skuteczna; osobnik o słabo sfałdowanych zwojach nie lubi, aby mu uświadamiać jego niższość, a kumaty nie da się nabrać na pseudointelektualne zabiegi. Ale - powodzenia na obranej drodze!
Inne tematy w dziale Polityka