W środowej "Rzepie" znowu błysnęła swoimi nieprzeciętnymi zaletami jedna z moich ulubionych osobistości polskiej publicystyki - Pani Halina Flis-Kuczyńska (inne ulubione osobistości to m.in. Waldemar Kuczyński i Wojciech Sadurski).
"Czy jest powodem do chwały, że starając się o najwyższy urząd w państwie (przypis mój: chodzi o Lecha Kaczyńskiego) nie nauczył się obcego języka?"
Jasne - a zapomniała pani dodać, że nie prowadził samochodu i zupełnie nie potrafił skakać o tyczce - a takie braki kazdego kompletnie dyskwalifikują, jako głowę państwa.
Na szczęście pani Kuczyńskiej, jako zapełniacza gazetowych szpalt nie dyskwalifikują - widoczne gołym okiem - prezentowane przez nią cechy intelektu, o których zamilczę. Na szczęście - bo dzięki temu może zadawać na przykład takie pytania: "Czy jest powodem do chwały skłócenie Polski z sąsiadami ze Wschodu i Zachodu?"
Tu też racja - wszyscy pamiętamy te gorszące kłótnie z Adamkusem, naszymi najbliższymi sąsiadami - maskowane udawaniem, że ci panowie się lubili i że na wawet próbowali coś razem organizować. Pani Halina nie dała się nabrać! A już szczytem wszystkiego było to, że zamiast naszemu wielkiemu sąsiadowi i wysłać "Grom", żeby razem zdobyć Tbilisi - prezydent zorganizował jakiś nieodpowiedzialny lot - i to z tymi sąsiadami, z którymi byliśmy skłóceni.
No, pożartowaliśmy - a na poważnie: kiedyś zastanawiałem się, dlaczego "Rzepa" drukuje tę panią? Już wiem. Mam trochę oporów przed podzieleniem się tą wiedzą - ale skoro pani Halina apeluje: "Żyjmy w prawdzie!" - to niech będzie. Otóż - feldkurat Katz powiedział kiedyś do Szwejka:
"W dawnych czasach biesiadnicy kazali różnym potworkom, żeby ich zabawiali".
Tak, tak - redaktor Lisicki dba o naszą rozrywkę.
Inne tematy w dziale Polityka