Tomasza Łysiaka czytuję chętnie i to nie o niego mi idzie. Rzecz dotyczy seniora - Waldemara. Przeczytałem właśnie jego felieton w '' Do Rzeczy" - i zastanawiam się, od czego zacząć. Chyba - od ego. Rzecz w tym, jakie ono jest; to, że u twórców bywa rozrośnięte czasem ponad zwyczajną miarę, to rzecz raczej nierzadka. Chodzi tylko o to, o ile ponad miarę. Od pewnego czasu przy czytaniu tekstów Waldemara Łysiaka nachodzi mnie natrętna myśl, że w jego przypadku - to już wyraźnie ponad miarę. A gwóźdź do końca wbił ten ostatni felieton; chciałoby się powiedzieć: - Panie Waldemarze, to, co powiedział czy napisał o Panu Rafał Ziemkiewicz, to mi - przepraszam za brak elegancji - zwisa obojętnym kalafiorem ! Nie tylko mnie, śmiem przypuszczać. Doprawdy - zakładanie, że banalny incydent polegający na nadepnięciu jednemu osobnikowi przez drugiego na nagniotek nawet tak wrażliwy, jak poczucie własnej wartości jest godzien ogłaszania ogółowi i ripostowania przy jednoczesnym zabieraniu miejsca '' na łamach " - to przerost ego, którego jakoś zaakceptować nie mogę. To samo chętnie powiedziałbym panu RAZ; on mi zresztą naraził się nie tylko z tego powodu - ale o tym może przy innej okazji. Kłótnia publicystów na tle wymiany poglądów ? - proszę bardzo ! Naparzanie się nawet na tle osobistym, ale przez osobników przeciwnych sobie światopoglądowo ? - smakowite ! Ale to, co prezentują panowie WŁ i RAZ, ludzie z jednej gazety - a fe ! A wracając do samego WŁ: ta przewrotna argumentacja, że to niby rację ma RAZ - jestem słabiutki, ale co robić, skoro mi za to płacą. Że - na - da ! Stać chyba Pana na coś lepszego. W ogóle - ta cała obustronna nawalanka żywo przypomina mi dziennikarski spór panów Potta i Slurka z "Klubu Pickwicka"; nie ma wprawdzie jeszcze tej temperatury, ale może i do tego dojdzie.
Zacząłem od mniejszej objętościowo części felietonu. O ie ona podziałała na mnie wkurzająco- rozśmieszająco, to ta druga - obszerniejsza - wyłącznie wkurzająco. Niedawno, jak wiemy, pojawiło się interesujące, dobrze robione pismo "W Sieci", a teraz przeczytałem pierwszy numer także dobrego - "Do Rzeczy". Od razu widać, że to pisma cokolwiek inne - trochę przesunięte względem siebie - i chyba nie trzeba udowadniać, że to dobrze, nawet - bardzo. Ja deklaruję, że będę czytywał oba - chyba, że się coś nie daj Boże zmieni w kierunku przeze mnie nie pożądanym. Rynek czytelniczy jest według mnie jeszcze dość chłonny i trzeba mu tylko dostarczać dobrych produktów; przecież plącze się po nim sporo badziewia w rodzaju różnych "Wprostweeków". Czemu ma służyć wykładanie przez autora felietonu różnych pretensji, że zdradzili, że za plecami, że PiS maczał palce, że wbili nóż w plecy - itp ? I niech mnie Pan, Panie Waldemarze nie dobija tym "sapienti sat". Właśnie dlatego, że jestem (w swoim mniemaniu, rzecz jasna) cokolwiek "sapiens" - to oświadczam, że nic mnie to wszystko nie obchodzi wobec faktu, że pojawiły się dwa dobre pisma. I jeszcze rada: niech Pan, na miłość Boską, nie cytuje siebie - bo to znowu zatrąca o kwestię ego.
A muszę do tego dodać, że jak dotąd czytałem wszystko (tak myślę), co Pan napisał i nie miałbym nic przeciw temu, aby tak mogło być dalej. Ale ten pański felietonik - "to wejście smoka" - to nie było zaryczenie w dobrej sprawie; raczej tylko zasyczenie.
Inne tematy w dziale Rozmaitości