Czekam, żeby sie dowiedzieć, jaka to elektryzujaca wszystkich wiadomość pojawi sie dziś lub jutro w telewizorze; zgodnie z dotychczasowymi doświadczeniami - to czas najwyższy, żeby jakas wyrodna matka udusiła dziecko - albo Niesiołowski palnął coś od rzeczy (to jest - w swojej zwykłej normie), albo ktoś się z kimś rozwiódł. Tak powinno być, bo ileż w kółko można obracać sprawę drugiej nitki ? Pogadaliśmy, pogadali, a jeszcze więcej pośmiali - i dość; pora przejsć do spraw świeższych i ciekawszych. Zwłaszcza, że cóż znów takiego niezwykłego się stało ? Jeden wysoki urzędnik nie bardzo wiedział, co robi inny, też wysoki - a najwyższy, to nie wiedział zgoła nic; żeby to uznać za coś niebywałego, o czym warto bez końca mleć ozorem - to musielibyśmy wyrzucić z pamięci wszystko to, z czym mieliśmy do czynienia do tej pory. Ot, na przykład - trzeba by zapomnieć, jak to sprzedawano stocznię: urzędnik najwyższy nie wiedział, kto kupuje i odesłał zainteresowanych do urzędników pomniejszych, a ci też nie wiedzieli - i w końcu jakieś zupełnie podrzędne urzędasy wymyśliły jakiegoś kupca strasznie przy tym rzucając mięsem, a to było bodajże z tego wszystkiego najzabawniejsze. Zabawniejsze nawet od tego, że on w końcu nie kupił - być może dlatego, że zapomniano go zapytać, czy chce. Jednym słowem - podobnie juz bywało i nasz świat się nie zawalił; z kranu nadal cieknie ciepła woda, a niezadługo sie ociepli i wylegniemy w naturę na grillowanie. Byle nie próbować podchodzić do spraw zabawnych na poważnie.
Ale niektórzy tak właśnie podchodzą i wtedy przestaje być zabawnie. Pan Skwieciński zadał wczoraj pytanie: - ile, niezaleznie od nieudolności i braku kompetencji, można w tej sprawie dopatrywać się świadomego działania ? Otóż to - świadome działanie. Popatrzmy na sprawę nie tak, że: - premier nie wie, co się dzieje w jego państwie - ha, ha, jakie to śmieszne ! To nie jest śmieszne i to nieprawda, że memorandum jest świstkiem bez znaczenia; zapamiętajmy dobrze polityków i dziennikarzy, którzy nam to wmawiają. Zapamiętajmy też tych, którzy przekonują, że gazociąg - to dobry pomysł, bo na nim zarobimy. Zarobimy grosze - i to tylko, jeśli zechcą płacić; a dlaczego mieliby płacić, skoro im niezapłacone należności darujemy ? Któryś z polityków powiedział: - " przecież chcemy być krajem tranzytowym". Chcemy - a dlaczego ? - co nam to da poza powiązaniami nie koniecznie dla nas wygodnymi; po ewentualnym uruchomieniu gazociągu natychmiast tracimy nad nim wyłączną władzę, bo przecież trudno sobie wyobrazić, żebyśmy go mogli w zależności od naszej woli zamknąć. Czy druga nitka nie byłaby w istocie wiążącym nam ręce powrozem ? Rosjanie mówią: - "to dla uspokojenia naszych polskich przyjaciół". A Laokoon w "Eneidzie" powiada: - "Timeo Danaos et dona ferentes !" - i wie, co mówi; dobrze byłoby, gdybyśmy też wiedzieli. A czy wiemy ? - wątpię; nie słyszy się, żeby ktoś łączył sprawę drugiej nitki z płytko ułożoną rurą przed gazoportem i z kiepsko negocjowaną swego czasu umową gazową - a może trzeba widzieć to wszystko razem, a nie - oddzielnie ? I zastanawiać się, czy za tym wszystkim nie może nastąpić faktyczna eksterytorialność ważnej linii przesyłowej, a także zupełne zamknięcie portu pod pozorem możliwości kolizji. Teoria spiskowa ? - może tak, ale przy bezawładzie naszej władzy - możliwe, że celowym - wszystko jest możliwe. Powtarza się: niekompetencja, chłopcy w krótkich spodenkach. Zgoda - krótkie spodenki; ale czy one przeszkadzają w orientowaniu się, na której półce stoją konfitury i we wspinaniu się do nich bez skrupułów co do tego, czy służące do tego celu szczebelki są z rosyjskiej dębiny , czy z niemieckiej stali. Wiem, pewnie przesadzam z tą podejrzliwością - ale wolałbym po czasie śmiać się z niej, niż obudzić się z ręką w nocniku i ściskać w niej coś, co nie byłoby kamykiem zielonym.
A teraz - nie na temat: w sobotniej GW Monika Olejnik przywala rządowi w związku ze Smoleńskiem. Niebywałe, prawda ? "Tych (tzn. zwolenników zamachu) już jest i tak wielu dzięki błędom rządu Donalda Tuska ..." Dzięki błędom rządu ! Ale proszę nie niepokoic się - dalej już jest w porządku: - "... który (tzn. rząd) za późno zaczął przeciwstawiać się tezom komisji Antoniego Macierewicza". Jesteśmy w domu - według pani redaktor rząd zawinił nie tym, że łgał w wielu sprawach - ale tym, że łgał za mało i nie zdołał tym Macierewicza przykryć. Pani redaktor ma też za złe prokuraturze, że kręciła w sprawie trotylu i brzozy - a ja pamiętam, jak pewna dziennikarka przekonywała o istnieniu taśmy, na której generał rugał pilota. Może jej też należałoby mieć to za złe ?
Inne tematy w dziale Polityka