Eurybiades Eurybiades
388
BLOG

Co można władzy wybaczyć.

Eurybiades Eurybiades Polityka Obserwuj notkę 7

    Nieraz o tym przemyśliwałem, bo nie jestem za tym, żeby władzy przywalać za wszystko, co nam się w jej działaniach nie podoba. To byłoby za wiele. Bądźmy sprawiedliwi; nam przecież nie wszystko się udaje, mimo naszej najlepszej woli - dlaczego więc nie mielibyśmy przywołać wyrozumiałości w ocenie sposobu sprawowania władzy przez naszych przywódców ? W zasadzie - przyjęcie takiego stanowiska powinno się chyba uznać za słuszne, z tym może zastrzeżeniem, że władza ma więcej środków służących zobiektywizowaniu podejmowanych decyzji - ma więc w tym przewagę nad szeregowym obywatelem i w związku z tym ocena jej dokonań ma prawo być surowsza i mniej podatna na usprawiedliwianie niepowodzeń czy nieskuteczności.  Niepowodzenie, nieskuteczność  ...  to ostatecznie można usprawiedliwiać, pod warunkiem oczywiście, że nie staje się to notoryczne i permanentne. Można usprawiedliwiać, o ile zaistniała owa wspomniana "najlepsza wola", aby coś się udało i zakończyło powodzeniem - bo ona świadczy o czystych intencjach i rzeczywistej chęci. Rzecz w tym właśnie, na ile tej "najlepszej woli" można się w poczynaniach władzy dopatrywać i na ile te poczynania są zbieżne z naszymi interesami - tak, jak my je rozumiemy i definiujemy. Czy władza rozumie je tak samo.

   To są oczywistości, bez konkretów - ani rusz; wypadałoby, na przykład, zapytać - jak to było z rurą przed naszym portem. Jak się skończyło - wiemy, ale czy władza, która okazała się tu nieskuteczna, szczerze próbowała ?  Przypuszczam, że wątpię - jak to się kiedyś mawiało; nie było śladu poważnych działań, a za poważne możnaby uznać np. takie, jak swego czasu veto w ważnej dla Rosji i UE sprawie związane z rosyjskim embargiem. To było poważne i skuteczne, a w przypadku rury nic podobnego się nie wydarzyło i władza bez zmrużenia oka łyknęła dyktat ze strony Niemiec. Porażka - i to bez okazania odrobiny woli osiągnięcia sukcesu; nie do wybaczenia.  Podobnie, jak nie do wybaczenia jest wszystko, co dzieje się w związku z gazem: nie wiadomo, czym spowodowane darowanie należności za tranzyt; godzenie się na umowę tak sformułowaną, że musiała bronić nas wbrew naszej władzy Unia; ślamazarność we wszystkim, co wiąże się z łupkami - wreszcie, kompromitacja z drugą nitką gazociągu. Zbiór oddzielnych, niefortunnych przypadków - czy jakaś dobrze powiązana całość ?  Tak, czy tak - nie do wybaczenia. A czy do wybaczenia jest to, co stało się z polityką wschodnią, zmierzającą przedtem  do ustalenia wspólnoty interesów w gronie sąsiadujących z nami państw, wśród których Polska mogłaby być naturalnym liderem - i do możliwości wspólnego prezentowania tych interesów wobec wschodu i zachodu ? Odpowiedź podobna - nie do wybaczenia,  bo władza wycofała się z tego samochcąc, czy może raczej - dla dogodzenia interesom obcym i bez uzyskania czegokolwiek w zamian.

    Wszystko to, o czym się powiedziało, odbywa się przy kompletnym braku informowania społeczeństwa co do faktycznego biegu spraw lub przy informowaniu niepełnym i pokrętnym - czyli, krótko mówiąc - w drodze oszukaństwa; czy to się wybacza ?  Tak samo, jak i to, że - najogólniej rzecz ujmując - cele władzy rozeszły się absolutnie z celami społeczeństwa, czego dowodem jest to, że wszystkie praktycznie głośno zapowiadane przez rząd reformy spotykały się ze zdecydowanym oporem obywateli; to z kolei dowodzi tego, że przy pomocy tych "reform" władza próbowała realizować cele wyłącznie swoje, a nie - powszechne. Przy tym - czy wybaczalna jest sytuacja taka oto, że szef władzy wypowiada się o istocie swego państwa, czyli o "polskości" - lekceważąco, a minister finansów, decydujący m.in. o naszych podatkach - swoje podatki płaci za granicą ?      A czy można nie mówić o tym, że praktycznie żadnej autostrady nie zdołano zbudować bez poważnych podejrzeń o grubo zakrojone kanty; że w pasie startowym znalazł się margiel, a w tunelu - woda. To wszystko dzieje się przecież nie dlatego, że coś banalnie zaniedbano; z pewnością nie zaniedbano okazji, aby nabili sobie kabzę wszyscy, którzy okazali się w tych sprawach przytomni. Co ma do tego władza ? - a to, że ona na to pozwala, bo ośmiela; skoro Mariusz Kamiński wyleciał i nie wiadomo jeszcze, czy nie pójdzie siedzieć - a sędziowie Tuleja i Rysiński orzekli, jak orzekli - i do tego sędzia Milewski tylko czekał na instrukcje, to czego się bać ?  Tu nawet nie trzeba się zastanawiać, czy jest coś do wybaczania - jest bezkarność.

   Poprzednia władza do zwycięskich wyborów poszła pd hasłem między innymi takim, jakie w swoim czasie lapidarnie i celnie sformułował Józef Piłsodski: - "bić k.... wy i złodziei !"  Jasne, że szło o k ...wy polityczne i złodziei o skali państwowej. Poprzednia władza próbowała to hasło realizować, ale okazała się od obu wyżej wymienionych kategorii słabsza, a więc - w tym względzie nieskuteczna. Kolejne wybory przegrała; wypadałoby przypuszczać, że społeczeństwo jej tej nieskuteczności w walce z k...wami i złodziejami nie wybaczyło - i wybrało władzę nową, przy której o walce z tymi plagami już nie ma mowy, a wręcz przeciwnie - one czują się, jak ryba w wodzie. Jak to tłumaczyć ? Jak to ktoś kiedyś powiedział: - ludzki obyczaj dziwny jest nadzwyczaj !

Eurybiades
O mnie Eurybiades

Konserwatysta

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (7)

Inne tematy w dziale Polityka