Eurybiades Eurybiades
399
BLOG

Czego uczymy sie w Moskwie.

Eurybiades Eurybiades Polityka Obserwuj notkę 3

    Jeździli nasi rodacy na wschód po naukę, ale działo się to - przynajmniej w skali zauważalnej - podczas zaborów; bardzo smakowicie opisuje Wańkowicz swoją rajzę po rosyjskich uniwersytetach w poszukiwaniu możliwości uzyskania statusu studenta. Za PRL-U też się jeździło, bo dyplom tam zdobyty - na odpowiednim kierunku - mógł potem pomóc w ustawieniu się w kraju. Ale nie nadmiernie często sie to robiło. Ciekawe swoją drogą, że - z biegiem lat - nasi partyjni dostojnicy zaczęli wysyłać swoją progeniturę na studia w dobrych zachodnich uczelniach; przeczucie jakieś - czy świadomość, że w Moskwie, poza marksizmem- leninizmem, niczego nauczyć się nie da - a ten towar powoli się zaczyna przeżywać ?

   Za II RP nie jeździło się - chyba, że w ramach międzynarodówki, żeby podszkolić się w dywersji; politycznej  - i nie tylko.  Po 89 można było nabrać przekonania, że z tym koniec;  młodzież - jak za najdawniejszych czasów jeździ studiować na zachodzie, nasi oficerowie szkolą się w West Point.  Wszystko jest, jak być powinno. Uczymy się tam, gdzie nauczyć się można najlepiej i najwięcej; tam, gdzie szukamy powiązań: politycznych, gospodarczych, kulturalnych i wszelkich możliwych. Czego mielibyśmy szukać w Moskwie ? - niech na to pytranie odpowie ten, kto postanowił, żeby nasz Państwowa Komisja Wyborcza tam się szkoliła.  Biorąc na zdrowy rozum, na takie pytanie sensownie odpowiedzieć się nia da, bo:

-  wyborów niw urzadzamy po raz pierwszy, żebyśmy się mieli obawiać, że tej niezbyt skomplikowanej czynności nie podołamy; do tego daleko !

-  rosyjska demokracja (zakładając, że jest coś takiego) nie jest starsza od naszej, żebyśmy mieli czerpać z jej doświadczeń

-  wybory są aktem o materii nadzwyczaj delikatnej i otwieranie ich na jakąkolwiek postronność jest dowodem najwyższej niefrasobliwości

-  Rosja nie jest państwem, któremu - mówiąc oględnie - mielibyśmy nadmiernie ufać; dowodzić tego nie ma potrzeby, a gdyby jednak - to zapisałoby się gruby tom

-  jakiekolwiek i w czymkolwiek wiązanie się z Rosją  wymaga świadomości z kim i w co się gra (poczytajmy, co ostatnio pisze Magierowski i mówi Naimski)

Tyle przychodzi do głowy szeregowemu obywatelowi; jak myśmy radzili sobie do tej pory i odbębnili tyle wyborów bez takiego szkolenia ? A może dopiero teraz - po raz pierwszy - dowiadujemy się o czymś, co trwa już od dawna ? I jaki jest mechanizm podejmowania decyzji w tak powaznej materii - chyba przecież nie taki, że paru panów o imionach, dajmy na to, Donek, Paweł i Michał (bo cyfryzacja) wymieniło parę zdań - i komisja jedzie!  Pytam w tonie lekkim, ale sprawa lekka nie jest i poważne pytania powinien zadać ktoś poważniejszy ode mnie: może moi posłowie ?  I czy nie powinno się wszystkiego, co się wiąże z wyborami rozpatrywać łącznie: rosyjskich serwerów, rosyjskiego szkolenia, nadmiaru kart do głosowania w Brukseli, kart znalezionych w rowie pod Włocławkiem czy u policjanta z Białołęki - a także niewytłumaczalnie wielkiej ilościnieważnych głosów w wyborach prezydenckich; czy patrząc na wyniki - nie należy pamiętać o tym wszystkim ?  Jestem podejrzliwy; wiem, ale nie bez powodu. Sprawy, które nie dają się wytłumaczyć prosto, powinny budzic nieufność. A skoro rzecz o zaufaniu - to takiej instytucji, jaką jest PKW, powinniśmy móc ufać bodaj najbardziej ze wszystkich; na pytanie, jak w tych warunkach miałoby to byc możliwe - trochę trudno znaleźć odpowiedź.

   Na pytanie, czego członkowie PKW mogą nauczyć się w Moskwie znajduję prostą odpowiedź: czegoś równie pożytecznego jak to, czego uczyli się oficerowie LWP na szkoleniach w GRU. I że to się może jakoś łączyć z zapowiedzią współpracy naszego kontrwywiadu z FSB. Skoro tak, to daj nam, Boże, zdrowie.

Eurybiades
O mnie Eurybiades

Konserwatysta

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Polityka