To jest tylko nieco inna artykulacja tego, co premier nam wczoraj zapowiedział. W rozmowie z panią Katarzyną Kolendą Zaleską - na pytanie, czemu woli pozostać w kraju, zamiast objąć prestiżowe stanowisko w Brukseli - wyżej wzmiankowany odpowiedział: - "jak się człowiek zapisał na jakąś robotę, to trzeba ją wykonać do końca".
Do końca ! - ciarki mnie przeszły, kiedy to usłyszałem - podobnie, jak wtedy, kiedy lekarz powiedział mi: - "te pastylki będzie pan brał już do końca". Nieco zdezorientowany i cokolwiek zaniepokojony, bo miało to zabarwienie jakieś takie ostateczne, zapytałem: - do jakiego końca ? Pytanie niezbyt rozsądne, bo z kontekstu, w jakim ta zapowiedź lekarza padła - jasno wynikało, do jakiego. Długo się wtedy nie mogłem pozbierać, bo ten " koniec " jawił mi się jako coś złowieszczego. Chyba nie bez racji.
I teraz podobnie: - co to znaczy "do końca" ? Jaki ten koniec będzie i kiedy nastąpi ? Żeby powiedzieć to, co się udało powiedzieć premierowi - to trzeba mieć silne poczucie misji do wypełnienia i umieć pozytywnie ocenić to, czego się już dokonało; pozytywnie - nieważne, czy słusznie. Trzeba mieć pewność, że dokończyć warto - ba, że dokończenie jest konieczne ! Premier to wszystko ma. A co chce doprowadzić do końca ? - to jasne, że to, co już zaczął; przecież nawet ludowa przyśpiewka mówi: "...a com zaczął, skończyć muszę !" Nie można dokończyć czegoś, czego się nie zaczęło - a tylko to, co już jakiś początek ma.
To popatrzmy na te niedokończone dokonania (wiem, że to brzmi z lekka nielogicznie, ale jak to ująć inaczej), których premier zapewne zechce dokonać - i to do końca: - obniżenie podatków (w tym - wprowadzenie liniowego) było zapowiadane, ale nie zostało nawet rozpoczęte - dajmy więc spokój: nie to premier miał na myśli. Natomiast - został podniesiony VAT: narazie - o 1 pkt procentowy; czy mamy oczekiwac dokończenia procesu podwyższania na poziomie 25% lub więcej ? A bezrobocie: za rządów premiera wzrosło o 5 pkt procentowych, a jeśli ktoś woli inaczej - o 50%; do jakiego poziomu wzrośnie po doprowadzeniu przez niego "roboty do końca" ? Udział pacjenta w płaceniu za leki wzrósł o 4 pkt procentowe (inaczej - o 12%) - do ilu wzrośnie na "koniec" ? Dalej: stocznie padły, ale niezupełnie - pewnie da się jakoś sprawę doprowadzić do końca ? Poza tym - nie wyprzedano jeszcze wszystkich sreber rodowych, nie wybudowano drugiej nitki gazociągu - itd, itd ... Emerytury będą wypłacane po 67 roku życia - a dlaczego nie po siedemdziesiątce ? Na panią kanclerz nie mówimy jeszcze: "najjaśniejsza gwarantka naszej wolności" - czy długo będziemy na to czekać ? No i sprawa bodaj najważniejsza: wychowanie nowego obywatela - nie tradycyjnie patriotycznego mieszkańca ciemnogrodowego zaścianka, a wolnego od bagażu polskiej nienormalności Europejczyka. Coś się już w tym względzie robi: związki partnerskie, zamiana orła na mrówkojada, manipulacje przy szkolnictwie - ale żeby osiągnąć pożądany skutek, trzeba będzie jeszcze dobrze się przyłożyć. Przy okazji: czy to prawda, że dla sześciolatków w szkole przygotowuje się już stosowną modyfikację wierszyka - " Kto ty jesteś ? - Eurek mały !" Możnaby tak długo, ale przecież nie w tym rzecz. Myślę, że to wszystko - bo cóż innego - mógł mieć na myśli premier obiecując doprowadzenie spraw "do końca". Pytanie tylko, jak on z tym zdąży, bo zapowiadać różne rzeczy, jak wiemy - łatwo, a do końca kadencji już niedaleko. Na to pytanie jest odpowiedź: premier zapowiedział, że nie odda władzy bez walki. To zaniepokojonych możliwością niedotrzymania przez niego obietnicy powinno uspokoić; takich, jak ja - skłonić do westchnienia: - łomatko !
Inne tematy w dziale Polityka