Eurybiades Eurybiades
2097
BLOG

Wieczorne rozmyślania po defiladzie

Eurybiades Eurybiades Patriotyzm Obserwuj temat Obserwuj notkę 115

     Skończyły się już na Wisłostradzie utrudnienia komunikacyjne, przed którymi ostrzegał między innymi Rafał Trzaskowski.  Przejechała faszystowska husaria, przeszli kończący defiladę naziole z setką biało- czerwonych flag;  nad falliczną symboliką luf karabinowych i armatnich nie będę się rozwodził.   Wiem, że tak to niektórzy odbierają, a ilu ich - zaraz dojdziemy.  Obejrzałem to wszystko, a teraz siedzę mimo zmroku w ogródku oddając się rozmyślaniom - leniwym, jak to latem - i niezbyt, niestety, głębokim - bo należę do bezrozumnej większości.  Skąd u mnie tak samokrytycznie?  Ano, kilka dni temu pewien, jak się zdaje reżyser wyłożył, że on i inni tacy, co walczą z faszyzmem w obronie demokracji stanowią w społeczeństwie rozumną mniejszość;  wynika z tego jasno, że ja - niezdolny mimo pilnego rozglądania się dostrzec, gdzie tu uświadczyć jakiegoś faszystę - muszę się zaliczać do gorzej myślącej większości.  Ha, trudno - nie przejąłem się zbytnio, bo nie można przecież mieć wszystkiego;  jest nas więcej, choć z jakimiś tam niedostatkami - a tamci, będąc  wprawdzie w mniejszości też powinni być zadowoleni z tego, że rozumniejsi.  Tak jednak najwidoczniej nie jest, bo ciągle nieukontentowani:  krzyczą, skaczą - a czasem popchną  i oplują  policjanta;  czy to rozumne?  Można się domyślać, że chcieliby być i rozumni - i liczniejsi;  czy od podskakiwania i popychania mieliby się namnożyć?    I czy właśnie oni tak odbierają defiladę, jak to opisałem w dwóch pierwszych zdaniach? Ot, takie myśli przychodzą do głowy... Wiem, to - jak się rzekło - refleksje nie głębokie, ale skoro się rozpędziłem...

   Był kiedyś, jeśli dobrze pamiętam, nurt intelektualny nazwany później chyba drugą sofistyką;  jakiś Filostrat Starszy - czy ktoś tam. Uważano wtedy, że wypowiadając się w jakiejś kwestii należy przywołać i omówić całą wcześniejszą wiedzę  "w temacie".  Sporo w tym było puszenia się erudycją, to jasne - ale i jakiś pożytek, bo zaprezentowana przez wymądrzającego się wiedza upewniała odbiorców, że występujący przed nimi gość wie, co mówi.  To się ze względów praktycznych nie utrzymało, ale słuchacz choć trochę podkształcony jest w stanie rozeznać, czy przemawiający do niego, dajmy na to - polityk, coś tam wcześniej zaczerpnął z krynicy wiedzy - czy snuje wątki niepewne, bo nie oparte o szersze przemyślenia i doświadczenia innych;  czy - krótko mówiąc - przeczytał coś o teorii państwa, ekonomii, historii albo cokolwiek równie pożytecznego.  Spróbowałem sobie  w oparciu o wspomnienia z rozmaitych wystąpień  wyobrazić, co mogli czytać liderzy opozycji - ot, choćby Schetyna, Tusk czy inni - i kompletny nul, czyli pustka. Co do pierwszego - jedno chyba jest pewne:  jeśli coś czytał, to skutecznie wydaje się zabiegać, aby nie znalazło to nijakiego odbicia w występach na politycznej scenie.  Donald Tusk?  - odnoszę wrażenie, że pamięta np. skład drużyny brazylijskiej ileś tam lat temu, a co poza tym?  Ryszard Petru coś chyba próbował przyswoić, ale usztaplować tego w mózgownicy na tyle porządnie, żeby potem za każdym razem czegoś nie poplątać - to już nie dał rady.  O pomniejszych, jak o pani Lubnauer - nie ma co wspominać.  Tak to widzę - i nie jest to obraz szczególnie budujący;  rzecz jasna - nie chcę nikomu narzucać swojej opinii.  A za tymi tuzami twardo i niewzruszenie postępuje rozumna mniejszość czy - jak inaczej ktoś sformułował - inteligentniejsza część społeczeństwa.  Co tu dodać.

Eurybiades
O mnie Eurybiades

Konserwatysta

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo