Foto ekranu: Romuald Kałwa
Foto ekranu: Romuald Kałwa
Romuald Kałwa Romuald Kałwa
525
BLOG

Gabriel Maciejewski chce mnie bić młotkiem

Romuald Kałwa Romuald Kałwa Społeczeństwo Obserwuj notkę 5

Gabriel Maciejewski to bardzo inteligentny człowiek, który nie waha się wściekle atakować otoczenia, eksponując przy tym swoje zdanie. Dobrze, że takie zdanie posiada, bo bywa ono często ciekawe, ale tak się nie podchodzi – bez żadnej głębi – do problemu, o którym poniżej.

- „Film Sumlińskiego i majora AWB Budzyńskiego, a owszem, to - "głos służb w Twoim domu" - na szczęście jest tam, w służbach, jeszcze jakiś polski ośrodek, który ma trochę patriotyzmu, kontakty i odwagę - bardzo dobry film, który wzbudził wściekłość salonu: "Pulawian" i kibuców w Izraelu i z Nowego Jorku - to dobrze. George Soros będzie musiał zainwestować tu więcej pieniędzy”.

- „Pan oszalał, prawda? Jeśli pan wierzy w takie brednie nie może być inaczej. Wywołanie wściekłości wroga i zmuszenie go do zwiększenia budżetu na walkę z nami to jest według pana sukces, tak? Niech pan sobie kupi wielki młotek i sam pan wie co potem zrobi... – Gabriel Maciejewski”.

Rzecz miała miejsce pod jego filmem na YouTube: „pogadanka o przybyszach ze wschodu” https://www.youtube.com/watch?v=aMdg_-qJzaA&lc=UgxBeK-lv8lelVYRgOF4AaABAg.9TCxJvARy969TE8LEwRjpL

Z tym głosem "służb w twoim domu", to taka, ni to prowokacja, ni przenośnia, ale nerwowy Gabriel Maciejewski "chce mnie bić młotkiem", tzn., chce, abym sam się pobił, i to na swój koszt, bo on, przez Internet, niestety nie może, choć pewnie chciałby to zrobić osobiście. Przy okazji – pisanie, niech ktoś się uderzy młotkiem, to bardzo incelskie zachowanie. Straszna frustracja jakaś. Dobrze, że wprost nie życzy mi śmierci, chociaż kto wie, co naprawdę pomyślał, a co tylko napisał...

3:52 – „dla wzmocnienia oburzenia można puścić film Sumlińskiego, wokół którego paru wariatów się zgromadzi i będzie uważało, że o to za chwile pokażą „tym”, jak jest naprawdę. Niczego nie pokażą, chyba tylko goły zadek, bo nic więcej nie wchodzi w grę, i już. To jest taki mechanizm, publiczność jest niepotrzebna”.

12:37 – „ci, którzy próbują rozliczyć młode pokolenie Polaków ze zbrodni w Jedwabnem i zaaranżować tutaj jakieś piekiełko, po to, żeby utrzymać tę fikcję. Większość tragedii dziejowych wynika z tego, że ktoś próbuje narzucić komuś i utrzymać jakąś fikcję”.

No tak, z filmu wynika, że Sumliński jest po to, aby chronicznie wywoływać konflikt, i w ogóle, służy ten Sumliński jakimś dziwnym celom, tymczasem filmy nagrywane przez młodzież ze Wschodu o tym, jak w Polsce jest fajnie, są „łykiem świeżej wody dla spragnionego, bo można wreszcie posłuchać, że człowiek żyje w kraju w którym warto żyć, bo mówią o tym nie ustawieni ludzie, czy propaganda państwowa, jak za Gierka, którzy przyjechali z o wiele gorszych okoliczności, które opisują życie na Ukrainie”.

I tym Pan chce Polakom poprawić humor, obronić na arenie międzynarodowej przed roszczeniami, wojną hybrydową, itd.? Naprawdę?

15:26 – „a my dalej musimy słuchać, że jesteśmy odpowiedzialni za jakieś rzeczy, których nie popełniliśmy, i że to tak już będzie”.

Gabriel Maciejewski pisze jak „Jakub Maciejewski” – publicysta tygodnika „Sieci” i portalu wPolityce.pl, który swoim złośliwym pisaniem o filmie „Powrót do jedwabnego” i braku odniesienia do faktów, Wojciecha Sumlińskiego bardzo zdenerwował.

Gabriel Maciejewski wspomina o filmie Smarzowskiego. Tymczasem „Jedwabne” nie jest rozliczoną zbrodnią, podobnie jak tysiące zbrodni niemieckich, sowieckich, ale żydowskich na Polakach. Cyklicznie powtarzane kłamstwa o spaleniu stodoły w Jedwabnem i zdziczałych Polakach, to ważne mechanizmy psychologiczne, które poprzez powtarzanie mają z odbiorców zrobić wierząca we wszystko mierzwę. Gdy w 2010 r. zwiedzałem Auschwitz-Birkenau, widziałem ludzi, których ta propaganda skutecznie przekonała. „Jedwabne” to świetne narzędzie do podtrzymania poczucia gorszości i winy Polaków. Tymczasem film Sumlińskiego i Budzyńskiego to świetne i proste narzędzie, aby ich otrzeźwić, albo przynajmniej zdenerwować – skupienie ich uwagi także jest ważne.

Dodatkowo, czy to się komuś podoba, czy nie, w polskich służbach jest „ośrodek polski”. Co ważne, służby, a dotyczy to nawet jednej „służby”, nigdy nie są monolitem.

Można zachowywać się jak założyciel sekty – dla każdego sekciarza świat jest zły, nikt nie ma racji, a większość ludzi w sobie ma demony, szczególnie ci, którzy są jakąkolwiek konkurencją. Sorry, ale jak ktoś chce mnie bić młotkiem, to nie dopatruję się w nim jakiejś tam szlachetności.

Zanalizujmy fragment tekstu Gabriela Maciejewskiego, umieszczony na jego portalu „Szkoła nawigatorów”, który to tekst poświęcony jest Sumlińskiemu i „sprawie Jedwabnego”.

- „Ani wizualizacja w postaci filmu, ani publikacja w postaci książki nie zmieniają trwale niczyich poglądów i zapatrywań i nie mają wpływu na to, jak postrzegają nas inni” – mają, i to bardzo duże, po to te filmy się robi, książki pisze, a gazety drukuje. Proszę nie pisać głupot, albo dokształcić się z komunikacji i wpływu społecznego.

- „Przesadna zaś wiara, że takie rzeczy zachodzą, wywołuje jedynie politowanie i szyderstwo na twarzach” – brak logiki zdaniu, bo określenie „przesadna wiara” oznacza, że jednak autor, Gabriel Maciejewski, wierzy, że taki jakikolwiek wpływ ma miejsce.

- „Jedyną aktywnością, która naprawdę może podnieść ciśnienie ludzi kreujących globalne hagady jest zawłaszczenie lub stworzenie nowych kanałów dystrybucji, będących samą w sobie atrakcją. No, a żaden z naszych demaskujących żydowskie podstępy autorów tego nie czyni. Przeciwnie z ochotą korzysta z tych kanałów, które są dostępne i kontrolowane przez wszystkie ciemne siły tego świata” – owszem, Gabriel Maciejewski tworzy własne kanały dystrybucji, ale zaraz, zaraz, to jest właśnie myślenie sekciarskie, które zakłada, że wszystko wokół jest nacechowane złem.

- „To sukces – powie ktoś – albowiem treści te znajdą się wtedy obok innych ważkich i masowo kolportowanych treści. Okay, podam przykład co się sprzedaje w Empiku i co się tam eksponuje. Już po wyrzuceniu Brzęczka przez Bońka i zatrudnieniu pana Sousy, na półkach znalazła się książka Małgorzaty Domagalik pod tytułem W grze. Była to biografia Brzęczka czy też może wywiad z nim. I nikt nawet nie mrugnął, choć przecież Brzęczek właśnie z gry wypadł. No, ale kto by się tym przejął. Empik nie jest zwykłym kanałem dystrybucji, to sieć do łowienia śledzi. Tak, jak wszystkie sieci ma on problem z selekcją tego co jest doń wrzucane na przynętę. I to jest dla nas wszystkich szansa. Każda bowiem sieć ma za zadanie zagarnąć jak najwięcej śledzi. Problem w tym, że nie wszystkie się do niej garną, szczególnie, że prócz zysków z połowów ma ona jeszcze do spełnienia inne zadania. Chodzi mi o zadania propagandowe. Pogodzenie tych dwóch funkcji jest trudne i śledzi napływa coraz mniej. Dlatego stosuje się nowe przynęty, takie jak Sumliński. Mam nadzieję, że nie przesadziłem z ilością metafor na jeden akapit”.

- Nie, nie przesadził Pan z metaforami, ale powtarzam, takie myślenie, jest sekciarskie, które zamyka się na modne pojęcie „sprawczości” – skuteczności, co do kształtowania rzeczywistości. Tak w ogóle, to ten tekst wygląda na paszkwil.

Źródło: „Z którego peronu odchodzi salonka do Auschwitz?”, 30 września 2021, źródło: http://gabriel-maciejewski.szkolanawigatorow.pl/z-ktorego-peronu-odchodzi-salonka-do-auschwitz

Kiedyś pewna osoba ze Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich zarzuciła mi, że swoje treści publikuję na niegodnym publikacji portalu. Przy czym nie ważne, co publikuje, ale gdzie publikuje. To jest całkowite niezrozumienie siły roli przekazu i działania ekspansji informacyjnej.

Tymczasem:

„Jezus powiedział do swoich apostołów: Oto Ja was posyłam jak owce między wilki” – ach ten Jezus, bywało, że swoje nauki głosił w synagogach i domach faryzeuszy, do meneli czy prostytutek. Tymczasem tak właśnie trzeba współpracować z naturą ludzką, i swoje słowo głosić, gdzie tylko można i ma się okazję. Owszem, Jezus zakładał własne kanały dystrybucji, którymi były ulice i te prostaczki – śledzie dla ówczesnych – które później krzewiły chrześcijaństwo.

Działalność Jezusa Chrystusa i apostołów, to naprawdę świetny przykład skutecznej działalności komunikacyjnej i dystrybucji własnych treści. Trzeba jednak pamiętać, że to trwało wieki, a proces wcale się nie zakończył, choć minęło prawie 2000 lat.

Wydaje się, że według G. Maciejewskiego Sumliński, to tzw. wyjście awaryjne, bez znaczenia, będące pretekstem i argumentem do jeszcze większych wysiłków w kierunku podporządkowania Polski, a jego zwolennicy to „śledzie”, którzy podobnie jak ja, nie wiedzą w czym uczestniczą. Wyjście awaryjne, które nie wie czemu i komu służy. Tymczasem „Po owocach poznacie ich”, a działalność Budzyńskiego i Sumlińksiego, oraz wielu ludzi, którzy im pomagają, przynosi skutki, choćby takie jak wściekłość V kolumny i tych, co udają patriotów.

A może „śledziami” są pochlebcy G. Maciejewskiego, którzy pod powyższym tekstem zarzucają twórczości Sumlińskiego brak talentu. Ten nigdy nie mówił o sobie, że jest wielkim pisarzem, ale czy to się podoba, czy nie podoba, jest pisarzem skutecznym i odważnym. Przy okazji, nieładnie tak zazdrościć Sumlińskiemu wielkich nakładów i kanałów dystrybucji w Empiku - Empik - Penta Investments (słowacko-czeskie przedsiębiorstwo inwestycyjne zarejestrowane na Cyprze) z siedzibą w Bratysławie oraz Krockella Limited z siedzibą w Limassol (Cypr).

Dla Gabriela Maciejewskiego bardzo podejrzana jest dystrybucja książek Sumlińskiego w Empiku. W komentarzem pod tekstem „Z którego peronu odchodzi salonka do Auschwitz?”, kpi: „No i można nic nie robić zwalając wszystko na Żydów, którzy rządzą światem”.

To zaraz, nic się nie da zrobić, bo mamy do czynienia z niezwykłą siłą broniącą ustalonej „prawdy” o Jedwabnem, a my jesteśmy jak śledzie, pływający tak, jak „oni” chcą, czy jednak, przeciwnik nie jest taki wszechmocny?

No tak, według Gabriela Maciejewskiego Polacy, szczególnie ci, którzy makiawelicznie rozszerzają pole działania (gołębie, działające jak lisy) powinni walnąć młotkiem w swój łeb, bo nic się już nie da zrobić. Niestety, przestańmy udawać, że to nie jest wojna hybrydowa z której należy korzystać ze wszystkich środków, także środków wroga – przyjmując, że wróg jest wszędzie. My także „otaczajmy od wewnątrz”.

Ale zaraz, da się coś zmienić, a pomoże nam w tym młodzież ze Wschodu, chwalący przed Polakami, że w Polsce jest fajnie, dzięki czemu Polacy pokochają wreszcie swój kraj? Tak obronimy się przed niszczeniem Polski Panie Maciejewski? Może trochę tak, ale dlaczego nie działaniami Sumlińskiego i setek innych ludzi?

„Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi”. Wiele tekstów Gabriela Maciejewskiego to taki okultyzm – treści ciekawe, posypane tajemnicą, ale także brakiem wniosku „co należy robić”. Charakterystyczne dla różnych sekciarzy i ezoteryków, tak religijnych, jak i społecznych, z charakterystycznym brakiem spójności. No właśnie, krytykowani przez Maciejewskiego Rafał Ziemkiewicz i Wojciech Sumliński w swoich treściach nie robią czarów, intelektualnych rytuałów – tworzą prosty i konkretny przekaz.

- „Zdumiewa mnie zawsze rozdźwięk pomiędzy deklaracjami, nie tylko politycznymi, a skutecznością ich wykonywania” – pisze Gabriel Maciejewski, ale ciekawe, co by było, gdyby Sumliński kolejną książkę chciał wydać w wydawnictwie „Klinika Języka”.

To nie w porządku mieć pretensje, że korzysta się z silnych kanałów dystrybucji. To naprawdę, wiele świadczy, że jest wiele sił, które mają gdzieś interes „rządzących tym światem”. Przy okazji, atak na Sumlińskiego, nie przeszkadza Gabrielowi Maciejewskiemu korzystać z YouTube, jako kanału dystrybucji swoich książek i treści. Tak, wiem, system dystrybucji tak właśnie działa. Makiawelizm.

Poza tym w przypadku popularności i promocji decydują tu takie stosunki, że ktoś kogoś wspiera i za nim stoi. Tak jest np. z prawicowymi portalami internetowymi. G. Maciejewskiego też zareklamował G. Braun, którego z kolei zareklamował ktoś inny. Niektórzy takie szanse dostają. Tak to działa. To może się nie podobać, ale tak już jest.

Gabrielowi Maciejewskiemu i wszystkim czepialskim, życzę jednak dużo sukcesów i mniej postawy narcystycznej, jak też i ogłady, aby nie było strachu jego i innych wypuścić pomiędzy ludzi, np. do poważnych dyskusji, jak naprawić tę Polskę i wygrać z tymi kanałami dystrybucji, które wprost do tej Polski są nastawione niczym władca feudalny do poddanego, lub jak okupant w czasie II wojny światowej. Narcystyczną postawa to taka, z którą nie daje się dyskutować. Nie uznaje innych racji, szczególnie wtedy, gdy wie, że tej racji nie ma. Przynajmniej racji całkowitej.


Ps. Proszę poczytać mój tekst dwa razy Panie Gabrielu Maciejewski, bo myślę, że go pan przeczyta. Innym (znanym) też polecam. Tak się dyskutuje, a nie za pomocą prymitywnych paszkwilów.

Członek Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo