17-letnia Noa Pothoven z Holandii poddała się wczoraj eutanazji – donoszą media na całym świecie. Nie! Nie mogę w to uwierzyć. Niestety to prawda…
Holandia jest chora i zdemoralizowana. To dziki kraj. Morduje się siedemnastolatkę bo miała depresję, anoreksję i zespół stresu pourazowego. Najgorsze jest to, że to nie pierwszy taki przypadek.
„Od 1 kwietnia 2002 r. w Holandii obowiązuje Ustawa o zakończeniu życia na żądanie i pomocnictwie w samobójstwie (ang. Termination of Life on Request and Assisted Suicide) Jednocześnie znowelizowano Kodeks karny. Akty te łącznie określają warunki wyłączenia karalności sprawcy eutanazji (definiowanej jako odebranie życia na żądanie) i pomocnictwa w samobójstwie”.
Zdegenerowany holenderski naród nie zasłania okien, bo, jak mówił mój kolega wiele lat pracujący Holandii, każdy chce udowodnić, że w jego domu nie ma kazirodczych relacji.
Tam nie mogą mieszkać normalni ludzie. „Polonia Christiana” w 2018 r. pisze, że „W Holandii zgodnie z przepisami zezwalającymi na eutanazję, uśmiercono w ubiegłym roku ponad 5,5 tysiąca osób”. Wg innych danych liczba ta wyniosła 6,5 tysiąca osób. Dolna granica wynosi tam 12 lat, a w Belgii nie ma żadnej.
Eutanazja jest legalna w krajach całej „starej Unii”, Japonii, Kanadzie, Australii, kilku stanach USA, Kolumbii i Indiach – krajach znanych z polityki proaborcyjnej i generalnie, z braku poszanowania godności istoty ludzkiej. Chcemy takiej Europy?
Komentarze