Dziś 8 marca, więc jak zwykle zaciekawiłem się feministkami. Bardzo je lubię. Operują bardzo fajnymi frazami, słowotwórstwem i luźnym strumieniem świadomości.
Kiedyś opisałem ich poglądy na temat zadzierania kiecy: Obnażanie sromu na 8 marca. Tam są wyjaśnienia dlaczego wagina jest ciekawsza od penisa.
A dziś przedstawiam kompilację fajnej feministycznej prozy. Moja kompilacja, zmiana kolejności zdań i drobne poprawki, nadała temu jakiś sens - oryginał to był bełkot. Moim zdaniem jest to fascynujące. Dlatego bardzo popieram legalizację marihuany. Kobiety powinny więcej palić, a potem pisać. Świat byłby ciekawszy.
Grzegorz GPS Świderski
Mam dosyć objaśniającego mi świat i dyktującego reguły dziadersa płci dowolnej, za którym stoi wiecznie wyprężony i wiecznie zaaferowany prężeniem się penis. Głoszę radykalny upadek wszystkiego co sztywne, wszystkiego co w erekcji. Przemoc męska jest starannie wykoncypowaną strategią długofalowego wykańczania przeciwnika. Chciałabym ściągnąć presję z penisa, ochronić przed nim potencjalne ofiary, w tym Matkę Ziemię i jej waginę, w której potężnym dłutem ryją przedłużenia męskiego jang – kopalnie pierdolonego węgla kamiennego.
Interesuje mnie penis, który nie jest we wzwodzie i bez przerwy się nie pręży, lecz uczy się płożenia od Matki Ziemi. Chciałabym móc z takim penisem się zaprzyjaźnić. Niech się po prostu rozpłoży. Dziś w perspektywie katastrofy klimatycznej możemy się uczyć od czarownic zmienności cyklu życiowego tworzenia, ale i takich sposobów bycia ze wszystkim co żyje, które opierałyby się na symbiozie i wspólnym płożeniu się – tak bliskim, że aż scalającym oddechy.
Ogniowkurw dziedziczony po matkach i babkach płonie w wielu z nas. Ogień podpala mi stopy, wędruje po całym ciele docierając aż do czubka włosów i wraca by dokonać zniszczenia. W swoim szaleństwie – i swego rodzaju transie – staję się kolektywną tożsamością antycypującą historie i traumy pokoleń kobiet i innych osób, które musiały i wciąż muszą pochylać się przed jego wysokością penisem. Czarownice chciały byśmy wciągnęły ich spopielałe kości nosem jak koks.
Będę się roztapiać jak ser w potężnym, radykalnym, zmieniającym strukturę społeczną wkurwie. Chcę być płomieniem, a nie siarkowaną główką zapałki, którą ktoś potrze albo nie. To ja jestem patologicznym płomieniem – świecą płonącą jednocześnie z dwóch stron.
I w momencie śmierci układam z siebie i swoich sióstr stos – nie po to, by łatwiej płonąć, ale po to, by krzesać. Krzesać tak, aby osiągnąć wraz z nimi kolektywny orgazm, który jest przecież najpotężniejszym i najpiękniejszym rytuałem przejścia, a przy tym najprzyjemniejszą ze śmierci.
Nie istniejemy bez Ziemi. Jaki mamy wybór, jeśli nie przykleić się właśnie do niej – tej, która nas wydała i która właśnie ginie? Wyrosnę z tego, co umarło – nażrą się mną zwierzęta, zaczerpną ze mnie rośliny i dzięki temu będę powtarzać życie w jakiejś innej formie.
Jestem prezeską koncernu paliwowego przyłapaną na uprawianiu miłości z drzewem. Opowiadam o uprawianiu miłości z roślinami, o wymienieniu wilgoci z Matką Ziemią, o zasilaniu jej.
Biegnę przez średniowieczne miasteczko, trwa powódź, a ja, jak przystało na wariatkę, pędzę w stronę wylewającej się rzeki, a nie na odwrót, chwytam się gałęzi, żeby nie utonąć, a potem przypominam sobie, że zostawiłam pasące się nieopodal strumienia krowy. Zaglądam pod powierzchnię, a tam widzę dziesiątki ciał krów, kroczę po ich pełnych jeszcze mleka wymionach i ostatecznie nie ginę. Poprzez życiodajną i zdolną do niezwykłych przemian substancję, czyli mleko.
W większości procesów tak zwanych czarownic oskarżano je o rzucanie klątw na krowy, zatruwanie mleka, serów, no i trucie spożywających je mężów. Chciałam napisać książkę, która będzie zemstą na facetach za stworzenie patriarchatu i porno. Zamiast tego zaczęłam grzebać w mleku, krowach i twarogu. Dowiedziałam się, że w procesie jego tworzenia przejawia się najstarsza zasada magiczna, czyli solve et coagula (rozpuszczaj i scalaj/ścinaj).
Jeśli kwark to podstawowa jednostka materii, to twaróg, który robiły oskarżone o stosowanie czarów kobiety, objawia jedną z najważniejszych tajemnic życia. To alchemia codzienności. „Rozpuszczaj i scalaj” to nie tylko zmiana stanu skupienia mleka, która zachodzi w produkcji sera czy w trakcie karmienia piersią.
Za pomocą serowarstwa można spróbować zrozumieć budowę świata. Prasłowiańskie słowo „twaróg” pochodzi bowiem od tego samego rdzenia co „tworzyć”, „twórca”, „stwórca”, „twarz”. Kobiety, które robiły twaróg i znały się na tym, posiadały wiedzę o budowie świata, o strukturze. Znając strukturę, tę najbardziej pierwotną, wynikającą z czegoś tak pierwszego jak twaróg, w którym przejawia się stara magiczna zasada, możesz ją zmieniać.
Więc zamiast złorzeczyć na system weź go po prostu rozpierdol. I to za pomocą najprostszych narzędzi. Drąga, wulwy czy mleka. Mleko ponad krew! Mleko i twaróg to w pewnym sensie reguła ludzkiego rozwoju.
Nie musisz się masturbować tym co twarde. Odkryłam przede mną cały ekoseksualny świat opowiadając m.in. o możliwościach kłącza tataraku, o tym, jak gotować żywokost i go zmacerować, żeby nadawał się do relacji intymnej. Tak, mam piękną miłość i namiętność z istotami roślinnymi.
Okazało się, że ciało bardzo szybko uczy się innych kodów, innego dotyku, faktur, kształtów i wszystkich wrażeń, których dostarczają rośliny, a których różnorodności – bardzo mi przykro – nie uświadczymy w świecie penisów. Przy czym nie chodzi o to, by używać korzeni, bo to zakłada cały czas współżycie oparte na substytucie członka.
------------------------------
PS. Notki powiązane:
- Obnażanie sromu na 8 marca
- Lubiący wtykać członka w odbyt
- Dzień kobiet-rewolucjonistek
- Deklaracja ZBOKAP+
- Chodzi o pieprzenie!
- Zaniedbana piromania!
- Feminatywum
- Czy istnieją zwierzęta geje?
------------------------------
Przekręt kowidowy wywołał wojnę <- poprzednia notka
następna notka -> Jestem przeciw karze śmierci. Ale Putina trzeba zabić!
------------------------------
Tagi: gps65, feminizm, 8 marca, dzień kobiet, członek, penis, twaróg, mleko, krowy, czarownice
Komentarze