GPS GPS
368
BLOG

Co widzi wiejski filozof doby Internetu?

GPS GPS Socjologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 15
Na mo­im wy­stą­pie­niu na pra­wy­bo­ra­ch No­wej Na­dziej po­wie­dzia­łem, że ju­tu­be­ra Ro­ber­ta Frycz­kow­skie­go ja­kiś hej­ter na­zwał kiedyś wiej­skim fi­lo­zo­fem do­by In­ter­ne­tu i uwa­żam, że to okre­śle­nie pa­su­je też do mnie. Bo ja­ko blo­ger na­pi­sa­łem bar­dzo du­żo fi­lo­zo­ficz­ny­ch no­tek. Nie­któ­re wy­bra­łem w PS. A dziś sie­dzę so­bie na dział­ce, pa­trzę w nie­bo i wi­dzę or­ła, pa­trzę w krza­ki i wi­dzę ty­gry­sa, pa­trzę na ogó­rek i wi­dzę wę­ża, na ple­ca­ch czu­ję od­de­ch kra­sno­lu­dów i tak so­bie my­ślę:

  Nie­któ­rzy lu­dzie wie­rzą w zja­wi­ska pa­ra­nor­mal­ne. Wie­rzą, bo je do­zna­li oso­bi­ście, bez­po­śred­nio. Ta­kie do­świad­cze­nie cze­goś, cze­mu prze­czą ob­ser­wa­cje in­ny­ch lu­dzi, czy ba­da­nia na­uko­we, je­st dla wie­lu wystarczające, by zwąt­pić w prze­ka­za­ną im ofi­cjal­ną wie­dzę. Raz im się coś dziw­ne­go, nad­na­tu­ral­ne­go zda­rzy­ło, to uwa­ża­ją, że to się mo­że po­wta­rzać.

  No ale nie po­tra­fią prze­kształ­cić tej swo­jej wia­ry w wie­dzę, bo by to in­nym prze­ka­zać, in­ni mu­szą im ufać. Ufać, że nie kła­mią, nie zmy­śla­ją, nie mie­li ha­lu­cy­na­cji, nie są oszu­sta­mi. Więc li­czy się nie tyl­ko mo­ja wie­dza, ale wie­dza ludz­ko­ści. Jak sam cze­goś się do­wiem, to się tyl­ko ja do­wiem. Niemniej, by to prze­ka­zać in­nym, to już nie je­st ta­kie pro­ste. To wy­ma­ga udo­ku­men­to­wa­nia, to wy­ma­ga bi­blio­gra­fii, to wy­ma­ga sys­te­ma­ty­ki, to wy­ma­ga me­tod. To wy­ma­ga pa­ra­dyg­ma­tu! Ja przyj­mu­ję wie­dzę zmysłami — ludzkość me­to­do­lo­gią.

  Ludz­ko­ść nie ma po­je­dyn­czy­ch zmysłów — wie le­piej, bo każ­dy zmy­sł je­st zmul­ti­pli­ko­wa­ny. Tylko że sa­mo zwie­lo­krot­nie­nie zmy­słów to za mało — trzeba to jesz­cze ogar­nąć w ja­kąś spój­ną ca­ło­ść. Ana­li­za mu­si być uzu­peł­nio­na przez syn­te­zę. To je­st cho­ler­nie skom­pli­ko­wa­na spra­wa: na­zy­wa się me­to­do­lo­gią na­uki i wy­ma­ga przy­naj­mniej se­me­stral­ne­go wy­kła­du. To po­zwo­li tyl­ko zro­zu­mieć wa­gę pro­ble­mu. By do­brze zba­dać zja­wi­ska pa­ra­nor­mal­ne, trze­ba jesz­cze wie­lu na­stęp­ny­ch se­me­strów. Dla­te­go za­wsze w ze­spo­le ba­da­ją­cym dziw­ne zda­rze­nia po­wi­nien zna­leźć się ilu­zjo­ni­sta i psy­cho­log.

  Naj­bar­dziej skró­to­wo jak się da, wy­glą­da to tak: je­śli mał­żon­ka stwier­dzi, że w no­cy dy­wan od­ku­rzył kra­sno­lu­dek, to po­wo­łam ko­mi­sję, by to jej mnie­ma­nie zwe­ry­fi­ko­wać. Mi­ni­mum me­to­do­lo­gicz­ne bę­dzie ta­kie, że w ko­mi­sji znaj­dzie się ilu­zjo­ni­sta i psy­cho­log. To mo­gę być ja w jed­nej oso­bie, ale ta­kie łą­cze­nie sta­no­wi­sk osła­bia si­łę me­to­do­lo­gii. Po­win­ni oni też pro­wa­dzić dzien­nik zda­rzeń. Po­win­ni też swo­je ob­ser­wa­cje upu­blicz­niać. Po­win­ni też ja­sno wy­spe­cy­fi­ko­wać przed­miot ba­dań i te­zę, któ­rą ba­da­ją. Te­za mu­si być fal­sy­fi­ko­wal­na al­bo mo­że kom­plet­na, do­sko­na­ła al­bo spój­na i/lub po­win­na speł­nić kil­ka in­ny­ch for­mal­ny­ch wa­run­ków me­to­do­lo­gicz­ny­ch.

  Na­wet sa­me­mu so­bie nie na­le­ży wie­rzyć, bo sa­me mi się po­tra­fią ge­ne­ro­wać fan­to­my w mó­zgu. Bo to mó­zg ssa­ka, któ­ry wy­ewo­lu­ował w kon­kret­ny­ch wa­run­ka­ch śro­do­wi­sko­wy­ch sub­tro­pi­kal­nej Afry­ki. No to tym bar­dziej nie na­le­ży wie­rzyć in­nym na­czel­nym z mo­je­go stada — bo fan­to­my w ich mó­zga­ch mo­gą prze­sko­czyć do mnie. A in­ny­ch je­st wie­lo­kroć wię­cej niż mnie i mie­wa­ją du­żo bar­dziej buj­ną fan­ta­zję. Za­nim uwie­rzy­my w te fan­to­my, trze­ba je pod­dać skom­pli­ko­wa­nej i dłu­go­trwa­łej ob­rób­ce in­te­lek­tu­al­nej. Ta ob­rób­ka je­st tak zło­żo­na, że na­sz mó­zg jej nie ob­ro­bi w tra­cie swo­je­go ży­cia i dla­te­go trze­ba sko­rzy­stać z te­go, co już in­ni ob­ro­bi­li swo­imi mó­zga­mi ty­sią­ce lat wcze­śniej. Ich per­cep­cja je­st rów­nie waż­na, jak mo­jej mał­żon­ki wi­dzą­cej krasnoludki — ale tyl­ko ty­ch, któ­rzy za­cho­wu­ją ry­go­ry­zm me­to­do­lo­gicz­ny.

  W ży­ciu co­dzien­nym nie sto­su­je­my me­to­do­lo­gii na­uko­wej, bo le­piej sto ra­zy uciec przed cie­niem ty­gry­sa, któ­re­go nie ma, niż raz na sto ta­ki­ch zda­rzeń być przez te­go ty­gry­sa zje­dzo­nym. Za­nim pod­da­my na­uko­wej ana­li­zie ten cień, to zgi­nie­my. To je­st na­sze uwa­run­ko­wa­nie bio­lo­gicz­ne, któ­re nam po­zwo­li­ło prze­trwać. Na­sz mó­zg wy­twa­rza fan­to­my, by nas chro­nić.

  Z tym cie­niem to tro­chę upro­ści­łem. Nie wi­dać cie­nia, ale męt­ne za­ry­sy zza krza­ków. Te za­ry­sy są ta­kie ja­kieś ty­gry­so­wa­te, a nie or­le, więc ucie­kam w gó­rę, na drze­wo. Gdy są ta­kie ja­kieś or­le, to czmy­cham do no­ry. Nie wi­dzę do­kład­nie, nie ana­li­zu­ję, ale mój mó­zg wy­twa­rza mi ob­raz ty­gry­sa al­bo or­ła. Bo ich się bo­ję, a nie ja­kichś męt­ny­ch za­ry­sów. Przed męt­ny­mi za­ry­sa­mi nie ucie­kam.

  Te sy­mu­la­cje mó­zgo­we wy­ewo­lu­owa­ły i zo­sta­ły za­szy­te w ge­na­ch. Kot, któ­ry ni­gdy nie wi­dział wę­ża, czę­sto od­ska­ku­je gwał­tow­nie, gdy zo­ba­czy ogór­ka. Jak już ma­my tę zdol­no­ść do sy­mu­lo­wa­nia te­go, cze­go nie ma, i to je­st po­ży­tecz­ne, to kul­tu­ra to po­tem wzmac­nia. Wkła­da de­mo­nom kły. A po­tem są sa­me kły, a po­tem trzy rzę­dy kłów, a po­tem szczę­ka, któ­ra ma dru­gą szczę­kę za­mia­st ję­zy­ka, a po­tem z tej szczę­ki wy­ska­ku­ją na­stęp­ne szczę­ki. Kul­tu­ra ba­zu­je na na­tu­rze.

  Pa­rap­sy­cho­lo­gia to kul­tu­ro­we oszu­stwo ba­zu­ją­ce na in­stynk­ta­ch. Kul­tu­ra z po­ży­tecz­ny­ch in­stynk­tów po­tra­fi zro­bić na­rzę­dzie de­struk­cji. Dzię­ki te­mu, że ty­grys nam gro­ził set­ki ty­się­cy lat, ale nas nie wy­trze­bił (to, co cię nie za­bi­je, wzmoc­ni cię), dał nam na­tu­ral­ną si­łę obron­ną, któ­ra wy­two­rzyw­szy kul­tu­rę, po­tra­fi ła­two za­gro­zić ty­gry­so­wi, ale mo­że być też uży­ta w wal­ce z in­ny­mi ludź­mi. Mo­że­my lu­dzi otu­ma­nić, ma­ni­pu­lu­jąc ich sy­mu­la­cja­mi ty­gry­sa w mó­zgu. Isto­tą spra­wy je­st na­sza bio­lo­gicz­na zdol­no­ść do sy­mu­lo­wa­nia w mó­zgu nie­ist­nie­ją­cy­ch by­tów. Dzię­ki tej zdol­no­ści po­wsta­ły sy­re­ny, har­pie, pe­ga­zy, cen­tau­ry, smo­ki, alie­ny, pre­da­to­ry, dia­bły, du­chy i krasnoludki — i ca­ły ten pa­ra­nor­mal­ny biz­nes.

  W Wy co o tym my­śli­cie?

Grzegorz GPS Świderski
t.me/KanalBlogeraGPS

PS. Notki powiązane:

------------------------------

Prawybory Nowej Nadziei w Warszawie! <- po­przed­nia not­ka

na­stęp­na not­ka -> Wolnościowcy nie uznają prawyborów Nowej Nadziei

------------------------------

Ta­gi: gps65, filozofia, zjawiska paranormalne, parapsychologia

GPS
O mnie GPS

Blo­ger, że­gla­rz, informatyk, trajk­ka­rz, sar­ma­to­li­ber­ta­ria­nin, fu­tu­ry­sta. My­ślę, po­le­mi­zu­ję, ar­gu­men­tu­ję, po­li­ty­ku­ję, fi­lo­zo­fu­ję.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo