To, że ktoś zarabia na tym, że nasze dzieci chodzą do szkół mnie nie dziwi. Nie dziwi mnie, że wydawcy zarabiają na podręcznikach, producenci na przyborach szkolnych, ani to że wyjścia na basen są czasem dodatkowo płatne (np. trzeba opłacić dowóz dzieci na pływalnię).
Nie dziwi mnie tez, że są ludzie zarabiający na korepetycjach ( dodatkowych lekcjach) udzielanych uczniom poza szkołą. Jak trzeba to trzeba. Ale gdyby takie korepetycja oferował nauczyciel swoim własnym uczniom to już uznałbym to za coś niezgodnego z etyką zawodową.
Nie dziwi mnie zatem, że firmy ubezpieczeniowe oferują różne formy ubezpieczenia dzieci w szkole. Firmy mają do tego prawo, a rodzice mają prawo w ich ofertach wybierać i sami decydować czy chcą wykupić np. polisę NNW dla swojego dziecka.
Tak... Takie ubezpieczenie jest nieobowiązkowe i dobrowolne.
Dziwi mnie natomiast powtarzająca się praktyka, że to szkoła wybiera firmę ubezpieczeniową i sugeruje rodzicom wykupienie takiego ubezpieczenia. Często bez właściwego poinformowania rodziców o tym, że jest to ubezpieczenie dobrowolne i mogą z niego skorzystać lub zrezygnować. Że mogą też wykupić je indywidualnie tak jak inne ubezpieczenia na "wolnym rynku" ubezpieczeń.
Podejrzewam, że ktoś tu może mieć interes w sprzedawaniu komercyjnego produktu w sposób hurtowy na terenie szkoły. Może jakiś agent ubezpieczeniowy powiązany z... No może lepiej nie domyślać się powiązań.
Szkoła, do której uczęszczają moje córki, też zrobiła taki numer z ubezpieczeniem.
Ale sprawdziłem, że indywidualnie warunki są bardziej korzystne i odmówiłem stadnego ubezpieczenia w szkole. Dzieci mają już polisę i poinformowałem o tym szkołę.
Myślałem, że taka informacja zakończy sprawę. Ale ktoś tu jeszcze chce wyciągnąć ode mnie nr polisy i gdzie ubezpieczyłem dzieci.
RODO sodo... To już moja sprawa i danych tych byle komu nie będę ujawniał.