intuicja intuicja
504
BLOG

Komentarz do notki "Zanim rzucicie kamieniem w Rosję"

intuicja intuicja Polityka Obserwuj notkę 42


Wczoraj natknęłam się na notkę @zeszyt-w-kratkę 

https://www.salon24.pl/u/zeszyt-w-kratke/1213925,zanim-rzucicie-kamieniem-w-rosje


Zaczęłam pisać komentarz, ale ten (spodziewanie, zresztą, bo nie było łatwo ten tekst ocenić) rozbudowywał mi się tak mocno, że przerwałam, trochę dopracowałam i  postanowiłam wrzucić jako notkę.

To on / ona:


Wielka szkoda, że ostatnie zdanie (trochę zmodyfikowane -> nie w Rosję, a w Panią) nie jest tytułem Pani notki, bo notkę odczytuję nie jako próbę obrony Rosji (agresji nie da się wybronić i nie ma sensu bronić), ale jako próbę zrozumienia, o co w tym wszystkim chodzi.


"zanim rzucicie (we mnie) kamieniem, pomyślcie nad tym co napisałam" - to byłby lepszy tytuł (moim zdaniem, rzecz jasna)


Sama notka - wiele słusznych, logicznych spostrzeżeń, proszę  jednak zauważyć, że Polska, jak to często już bywało, znalazła się w sytuacji patowej!

Z jednej strony - rzeczywiście jesteśmy w tę wojnę wpychani (dobry widoczny przykład - próba z myśliwcami, a i dezinformacja, o której Pani pisze również w tym kierunku pracuje), ale z drugiej -> już TU GEOPOLITYCZNIE JESTEŚMY i to, co dzieje się na Ukrainie, to zaciskanie pętli na naszej szyi. Nie zareagować? Pozostać samotną wyspą? Projektu "samotnej wyspy" po prostu zrealizować się nie da... (?) 

Udzielenie schronienia uciekającym przed wojną, głównie kobietom i dzieciom - tu nie ma różnicy zdań - jednoznacznie na tak, choć to spory problem w nieodległej perspektywie, ale jednak "tak"  - inaczej się nie godzi.

Co do reszty - co do politycznego (póki co) angażowania się w konflikt - > musimy, nie mamy innego wyjścia (albo mam zbyt mało wiary?)...

Rosja, jako państwowość, jest naszym naturalnym wrogiem. I tu nie ma co się łudzić.

Rosjanie - nie. 

(rozumiem, że o to  Pani chodzi (?)) 

Ale

JUŻ toczy się  III wojna światowa, ludzi przeciwstawia się ludziom,  a więc uderza się w ludzi, uderza się w Rosjan - na razie wstępnie  "rzyga się nienawiścią",  bo i po stronie ukraińskiej już się w ludzi uderzyło (tyle, że tu mamy do czynienia z unicestwianiem; "rzyganie nienawiścią" miało miejsce wcześniej?).

Że w to "rzyganie nienawiścią" jesteśmy coraz mocniej zanurzani? Tak.

Bo JUŻ na tej wojnie jesteśmy: Pani, ja, wszyscy, którzy wpisali się pod Pani notką... 


I teraz -> ja nie chcę na tej wojnie być (Polska też nie chce, premier Morawiecki przy okazji MiGów powiedział wyraźnie: "to nie nasza wojna, my chcemy pokoju"), nie chcę, bo wiem, już teraz wiem, że końcem jej jest NIEISTNIENIE.

Z tego nieistnienia mogłaby nas wyrwać tylko i wyłącznie Miłość.

Że zbyt górnolotnie?

NIE!


Grając wg zasad tego świata JUŻ jesteśmy przegrani.  "W tej wojnie NIE MA wygranych" -> brzmi powtarzana mantra.

Czeka nas nieustanna eskalacja. Może okresowo spłaszczana ze względu na kryzys ekonomiczny, który za sobą ciągnie.


A więc - miłość, choćby i taka malutka, polegająca na tym, że nie damy się przeciwko sobie nastawiać, ""rzygać nienawiścią", "rzucać kamieniem" (to Pani słowa), że będziemy starali się nawzajem zrozumieć. NAWZAJEM. 

Czy to możliwe przy takiej skali dezinformacji? Tu ma Pani rację - praktycznie niemożliwe.

I mam wrażenie, że o to Pani w notce chodzi (? ) Jeśli nie głównie, to między wierszami tak ją właśnie czytam.


Ale znów "ale"...

Musimy rzeczywiście uwierzyć, że jedynym ratunkiem jest wyjście poza obszar ludzkiego działania. Świat działający w oparciu o zasady przemocy i pożądliwości,  a więc świat taki, jaki znamy - poczynając od przytaczanych dzisiaj symbolicznie : Kaina i Abla -  zatoczył koło i na naszych oczach kończy swoją historię.

I wracając -> tylko Miłość może nas uratować, choć po ludzku to bardzo, bardzo naiwne myślenie, do wyśmiania, bo zasady są dość jasne:  dziel i rządź, niezmienne od tysięcy lat, mimo tego, że nasz czas teoretycznie dzieli się na "przed Chrystusem" i "po Chrystusie".  

Musielibyśmy WSZYSCY zacząć myśleć, tak jak wyżej napisałam (nie dać się nastawiać przeciw sobie nawzajem, starać się zrozumieć, dać wolność), a więc musiałby nastąpić cud...

Żadne działania na poziomie władz (same w sobie) niczego już nie zmienią.


Może jednak ten cud nastąpi...? 

https://www.salon24.pl/u/intuicja/1213904,czy-rzeczywiscie-jest-juz-za-pozno-25-03-2022

Czy może  już jest za późno... ?

Dla TEGO świata, bo wciąż nie dla NAS...  ?

A może to jest tak, że dzisiaj każdy musi dokonać wyboru:  TEN świat albo JA... ?


PS  Po sczytaniu -> tyle razy użyłam słowa "już", że aż mnie to zastanawia... (ale nie poprawiam już:) )

PS II Edytowałam notkę i trochę wygładziłam, bo zbyt emocjonalnie podeszłam do sprawy.

intuicja
O mnie intuicja

Niczego się nie boję :) <img

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka