Zbudowaliście ją na naszej wspólnej ziemi. Nie wiem jakie kierowały wami przesłanki. Domyślam się że podobne jakimi kierowali się budowniczowie tej pierwszej wieży. Chcieliście zostać bogami by udowodnić swym dziełem, że jesteście bardziej zdolni niż Bóg w którego istnienie nie wierzycie...
Runęła pierwsza wieża którą stawialiście. To mnie akurat mało obchodzi bo jeszcze wtedy mnie nie było.
Teraz sypie sie druga wieża, którą budowaliście na swą chwałę a przeciw Bogu, który jak uważacie, nie istnieje. Pomijając kwestię czy Bóg istnieje czy nie (mam swoje zdanie dzięki Bogu w tej kwestii) oceniam to co zaszło jako budowlaniec.
Te wasze wieże, to wieże Bubel .To musiało się zawalić, I się wali. Ale co mnie to obchodzi ? Nic ! Nie ja to budowałem , nie mój problem...
Otóż nie. Nie ja budowałem ale ktoś to zbudował na naszej wspólnej ziemi. I teraz to sypie się na moją głowę. Na razie tylko kurz z walącej sie wielkiej wieży. Ale w każdej chwili może spaść mi na głowę kawał płyty betonowej .
Takiego bliskiego spotkania z kawałem betonu przypuszczalnie nie przeżyję, ale to raczej mnie nie przeraża czy szokuje. Urodziłem się by umrzeć. I od urodzenia jestem na to gotowy. Nie to żebym się cieszył i oczekiwał mojego dnia ostatecznego. Raczej jak wszyscy, chciałbym żyć długo i szczęśliwie.
Tak. Mam dystans do tego co się obecnie dzieje. Czy moją głowę spotka kawał betonu oderwany z tej wieży czy tylko kurz unoszący się po zawaleniu na nią opadnie
Skoro ja taki "pogodzony" to po co ja piszę w tym temacie?
No właśnie..
Dziś jechałem przez moje rodzinne wioski samochodem. . Przez wioski w których mieszkają moi bliscy. W których zawsze się zatrzymywałem. W których zawsze byłem mile widziany.
Dziś jechałem przez moje rodzinne wioski samochodem. Przejeżdżałem i nawet nie zwolniłem ...
A tego wam, budowniczowie kolejnych wież Babel nie odpuszczę !!!
