Janusz Korwin-Mikke opisywał w jednym z felietonów, jak swego czasu szedł ze znajomym przez miasto. Nagle zobaczyli plakat Kampanii Przeciw Homofobii z hasłem „Lesba! Pedał! Słyszę to codziennie. Nienawiść boli!”. Znajomy stwierdził: „Ja jestem jeszcze mniejszą mniejszością seksualną aniżeli geje, gdyż jestem miłośnikiem miłości po hiszpańsku. Jednak nigdy nie czułem się dyskryminowany. Bo nie eksponuję swojej seksualności” Ta anegdota prowadzi do prostej konkluzji. Homoseksualiści mają negatywną opinię w społeczeństwie, gdyż grupa propagandzistów, pokroju Roberta Biedronia, czy Szymona Niemca, nadmiernie obnosi się ze swoją orientacją seksualną. Paradoksalnie, działają na niekorzyść homoseksualnej większości, której zapewne nie interesują Parady Równości, Marsze Tolerancji, czy też czynienie z orientacji seksualnej elementu światopoglądu politycznego. Znamienne, że nikt nie mówił o „homofobii”, dopóki działacze homoseksualni nie zaczęli organizować Marszów. Marsze te nie były reakcją na powszechną „nietolerancję polskiego społeczeństwa”, ale stały się przyczyną tej nietolerancji.
Nie dziwię się temu zupełnie. Organizatorzy Marszów to grupa obłudników, traktujących niezwykle wybiórczo każdą wartość, o którą podobno walczą. Podobno są za równouprawnieniem, a otwierają kluby tylko dla homoseksualistów (czy ktoś widział klub „tylko dla heteroseksualistów”?). Podobno są za wolnością słowa, a pozywają do sądu za „homofobię”. Podobno są za tolerancją, a na Marszach obnoszą się ze swoją agresywną i chamską nietolerancją wobec Kościoła katolickiego (parodiowanie słów papieża przez Joannę Senyszyn podczas Marszu, eksponowanie wizerunku Benedykta XVI przebranego za geja podczas Parady w Niemczech, robienie Parady w trakcie procesji w Krakowie, namawianie do promowania pornografii homoseksualnej przed Kościołami – tyle wychwyciłem z kilku tekstów o działaczach homoseksualnych, a temat ten nie stanowi źródła mojego zainteresowania).
Co istotne, organizatorzy Marszów to grupa krzykaczy, którzy nie mają żadnego realnego poparcia w społeczeństwie, ale są tak głośni, że sprawiają wrażenie osób znaczących. Jakież było oburzenie mediów i potępienie Europy, gdy raz zabroniono im przemaszerować. Od pamiętnego, wydanego przez ówczesnego prezydenta stolicy, Lecha Kaczyńskiego, zakazu maszerują co roku. I w tym roku, wraz z początkiem wiosny, też wyszli. I jest ich coraz mniej. Doprowadzili do uczynienia parodii z wszystkich idei, które podobno promowali.
Inne tematy w dziale Polityka