Jan Bodakowski
Dreszcz - Jakuba Ćwieka – fantastyka z śląskich blokowisk
Wydany przez Fabrykę Słów „Dreszcz” Jakuba Ćwieka to już druga powieść tego autora którą miałem okazje przeczytać. Pierwsza „Krzyż Południa. Rozdroża” była sprawnie napisana i miała ciekawy pomysł. Jej akcja rozgrywała się się w południowych stanach Ameryki Północnej podczas wojny secesyjnej. Na jej kartach czytelnik poznawał barwny świat konfederatów (ich wytworne maniery i rozpustę) i czarnoskórych niewolników (ich cierpień i magi). Stronice powieści przepielone były magią wudu, zabawnymi epizodami, plastycznymi epizodami krwawych walk między Unią a Konfederacją. Podczas rewolucji czarnych niewolników trup białych ściele się gęsto i efektownie. Biali rasiści krwawo tłumili powstanie czarnoskórych. Na zgliszczach południa rodził się Ku Klux Klan.
„Dreszcz” Jakuba Ćwieka to zaś fantastyka z śląskich blokowisk dziejąca się w współczesnej Polsce. Na jednym z katowickich osiedli robotniczych mieszka Ryszard Zwierzchowski. Kilkudziesięcioletni bezrobotny fan ciężkiego rocka, alkoholu, marihuany, i młodych puszczalskich kontestatorek burżuazyjnej moralności. Pewnego bezchmurnego dnia Ryszard porażony piorunem zyskał moc rażenia prądem. Nową moc wykorzystuje do pacyfikowania osiedlowych bandziorów.
Działalność Ryszarda wzbudza ogromne zainteresowanie podróżującego po Polsce młodego anglika Benjamina. Postanawia on zostać pomocnikiem polskiego pogromcy oprychów.
Kraków terroryzowany jest przez szajkę psychopatycznych morderców mimów dysponujących niezwykłymi mocami. Benjamin postanawia wykorzystać Ryszarda w walce z oprawcami służącymi tajemniczemu demonowi.
Niestety po 3/4 powieści, miłej, doskonałej do relaksu, pozbawionej większych ambicji, bogatej w swojskie klimaty śląskich i krakowskich blokowisk, rozrywki, powieść o super bohaterze pozbawionym uroku, wyraźnie się rwie. Widać że Jakub Ćwiek nie miał pomysłu na koniec, i z finezją radzieckich konstruktorów zakończył książkę odpadami nie wykorzystanymi w produkcji. Dotychczasowa akcja powieści zamiast finału dostaje głodne antykatolickie i lewacki kawałki. Czym niewątpliwie rozczarowuje.
Jan Bodakowski

Inne tematy w dziale Kultura