Jan Bodakowski
Reportaż z Hiroszimy 1946
Nakładem wydawnictwa Zysk ukazał się reportaż Johna Herseya „Hiroszima”. Autor napisał go na podstawie swojej podróży, którą odbył w 1946 roku, rok po zrzuceniu bomby przez Amerykanów, do spopielonej amerykańską bombą atomową Hiroszimy. Reportaż został oparty na relacjach sześciu ocalałych z atomowego holocaustu osób, w tym ocalałych jezuickich misjonarzy. Wydanie polskie jest uzupełnione relacjami o dalszym życiu sześciu ofiar, zebranymi po 40 latach od pierwszej podróży.
6 sierpnia 1945, w czasie trwania II wojny światowej, USA zrzuciło bombę uranową na japońskie miasto Hiroszima. W wybuchu atomowym zginęło od razu 100.000 osób. 25% ofiar zginęło od temperatury w czasie wybuchu, 50% od fali uderzeniowej, 25% od promieniowania. 100.000 osób zostało rannych, większość była silnie poparzona. Nie było komu udzielać pomocy rannym. Z 150 lekarzy w Hiroszimie zginęło 65 a 85 było rannych. Z 1780 pielęgniarek zginęło lub było poważnie rannych 1654. Wszystkie szpitale uległy zniszczeniu.
Ofiary najpierw oślepił błysk. Potem fala uderzeniowa zmiotła budynki razem z ofiarami. W gruzach drewnianych domów od przewróconych kuchni rozpoczęły się pożary. Pożary ogarnęły zgliszcza całego miasta. Pomimo, że od lat dwudziestych w Japonii budowano budynki odporne na trzęsienia ziemi, to z 90.000 budynków wybuch zniszczył 68.000.
Promieniotwórczy podmuch spalał na ludziach ubrania. Białe ubrania odbijały część promieniowania, czarne je wchłaniały i wypalały rany na ciele. Przez kilka godzin po wybuchu ludzie konali pod płonącymi ruinami i od na promieniowania. Fetor ropiejących ran przepełniał miejsca gdzie znajdowali się ranni. W bezmiarze cierpienia ofiarom usiłowali pomagać misjonarze katoliccy.
Po drugim ataku atomowym amerykanów na Nagasaki, gdzie zrzucono bombę plutonową, Japonia skapitulowała. W pierwszych dniach po wybuchu nikt nie wiedział co się stało. Z czasem wielu tych, którzy przeżyli, zapadło na chorobę popromienną – głównym objawem był brak sił. W kolejnych fazach następowały biegunki, gorączka, krwawienia, spadek odporności – nie goiły się ranny, ludzie nie zdrowieli z chorób. Część z chorych zmarła, część przeżyła. Promieniowanie wzmogło tylko rozwój roślin. Po latach napromieniowani częściej niż reszta populacji zapadała na nowotwory, choroby genetyczne i inne schorzenia.
Ofiary bomby atomowej żyły w nędzy. Nie otrzymywały żadnej pomocy, nawet bezpłatnej pomocy leczniczej. Musiały ponosić ogromne koszty leczenia. W wyniku napromieniowania częściej chorowały. Pracodawcy nie chcieli zatrudniać ofiar, bo ofiary nie miały sił, chorowały i cierpiały na syndrom po urazowy. Dopiero w 1957 Japonia zaczęła udzielać pomocy ofiarom. Niestety większość z ofiar nie mogła skorzystać z tej pomocy bo nie miała dokumentów, że są ofiarami wybuchu. Ofiary ze strachu przed utratą pracy ukrywały swoją przeszłość.
Niezwykła wartością „Hiroszimy” jest przybliżenie polskim czytelnikom realiów życia w Japonii w katach II wojny światowej. Zaskakująco europejskiego życia. Szczególnie interesujące są opisane w reportażu losy duchownych katolickich, katolickich ośrodków pomocy i szkół.
Jan Bodakowski

Inne tematy w dziale Kultura