Jan Bodakowski
Fronda 68 jesień 2013
Numer, nomem omen 68, Frondy z jesieni 2013, rozpoczynają dwa artykuły o disco polo i jeden wywiad z wokalistką prezentującą ten gatunek muzyki. Teksty o disco polo nie są, czego można było oczekiwać po wychodzącej od dekady Frondzie, popularnonaukowymi pracami z antropologii kulturowej. Teksty o disco polo robią wrażenie naciąganej prowokacji. Długo i mozolnie wymyślanej przez osoby wykorzenione z polskości, które mają ochotę zakpić z ich zdaniem prymitywnych Polaków, celebrując rzekomo reprezentatywną dla Polaków kulturę disco polo. Podkreślając jej rubaszne, i równoczesne klerykalne oblicze. Czyli robią to samo, tylko bez finezji, co można zobaczyć w galeriach sztuki nowoczesnej gdy prezentowane są prace artystów nagłaśnianych przez lewicowy establishment.
Nowa szata graficzna Frondy polega na publikacji jasno szarych liter na białym tle. By czytelnik wiedział co myśleć, redakcja użyła patent znanego z broszury SLD o najnowszej historii Polski, zakreślając i podkreślając najważniejsze zdaniem redakcji urywki tekstu.
Piątym tekstem w Frondzie jest wywiad z raperem Eldo. Wywiad sam w sobie ciekawy. Muzyk potępia w nim patologie w III RP. Tylko, że przy okazji jest muzułmaninem, i islam prezentuje jako właściwą odpowiedź na bolączki duchowe. Co niezbyt ma się do kreowanego przez marketing Frondy wizerunku pisma aspirującego do instytucji kształtującej tożsamość katolików.
Wykreowany wizerunek Frondy jako pisma katolickiego sprawia, że czytelnik który uwierzył w tą kreacje odczuwa nieprzyjemny dysonans między wykreowanymi oczekiwaniami, a tym z czym się styka. Bez wykreowanego wizerunku pisma katolickiego, treści zawarte na łamach pisma by nie raziły, tak jak dziś nie rażą treści z „Faktów i Mitów”. Oczywiście czytelnicy mogą mieć do siebie pretensje, że uwierzyli w wykreowany wizerunek Frondy.
Inne artykuły na łamach Frondy przybliżają subiektywne refleksje autorów artykułów o twórczości autorki „Tęczy” znajdującej się Plac Zbawiciele w Warszawie, muzyce, zależności sztuki i filozofii, wiary i kultury, biblijnych inspiracji w twórczości Tadeusza Kantora – widać, że zdaniem Frondy należy go kreować na artystę ważnego dla katolików. W artykułach na łamach kwartalnika znalazły się też teksty o tym jak redakcja „Kontaktu”, „Nowego obywatela” i Pressji” podążają drogą „Więzi”, „Znaku”, KIKu i „Tygodnika Powszechnego”. Artykuły o polskich próbach łączenia socjalizmu i chrześcijaństwa w XVIII i XIX wieku. Teksty o książkach i filmach.
Teksty te są często dość, delikatnie mówiąc, trudne w odbiorze. Zawierają filosemickie wtręty. Pisane są pod pseudonimami. Dla osoby z kręgu cywilizacji łacińskiej, są w odbiorze obce i odstręczające, czasami wzbudzające odrazę.
Przez dekady Tygodnik Powszechny dekonstruował katolicką tożsamość Polaków, propagował wzór osobowy osoby nowego katolika poszukującego i wyzwolonego z dogmatów, zachwycającego się wszystkim co odbiegające od katolickiej tożsamości, potępiającego ortodoksje. Dziś można odnieść wrażenie, do takiej roli aspiruje Fronda.
Szczerym manifestem tożsamości Frondy jest artykuł „Kicz, kult, kamp”. Autorka artykułu zachwyca się kiczem w sacrum, i tym, że lewica zachwyca się tym zjawiskiem. Ten kicz, kamp, promowany w dewocji katolickiej przez publicystkę Frondy, to estetyka i przesłanie bliskie estetyce i przesłaniu pederastów i transseksualistów, których znakiem firmowym jest kamp. Autorka w swoim artykule stwierdza, że „Kamp religijny? Czemu nie. Przykładem niech będzie ewangelizacja wizualna proponowana przez społeczność ''Frondy'', którą chyba można określić mianem kampowej”. Artykuł wyzwala ze złudzeń dotychczasowych czytelników kwartalnika stwierdzając, że „''Poza kościołem nie ma zbawienia” wiemy, że cytat ten jest w pewnym sensie prawdziwy, ale w dużej mierze gra znaczeniami, jest gestem autoironicznym” którego redakcja kwartalnika nie odczytuje dosłownie, tylko którym bawi się w postmodernistycznej stylistyce.
Gdy jeden z publicystów, deklarujących swoją żydowską tożsamość, zachwyca się na łamach kwartalnika kiczowatością pielgrzymów na Jasnej Górze, trudno się powstrzymać od refleksji, że banalizuje on sferę sacrum gojów, by goje tkwili w prostactwie, i prostactwem epatowali. By błyszczący swojski plastik uniemożliwiał im dostrzeżenia Boga, kościoła, bogactwa intelektualnego i estetycznego cywilizacji zachodniej.
Podobnie kolejne teksty można odebrać jako mało kreatywne żarty z gojów. Żarty nudne, przegadane, nietrafne, wyrażające pogardę wobec ludzi, uznawanych z pobudek wynikających z plemiennej religii, za niższych rasowo.
W kolejnym tekście na łamach kwartalnika publicysta Frondy zachwyca się twórczością epatującego zepsuciem i patologią reżysera Abla Ferrary. Tekst mieści się kulturze niekatolickich rozważań teologicznych, które zakładają, że droga do zbawienia wiedzie przez grzech, upadek, zepsucie, brzydotę, prostactwo. Taka plugawa droga ma być drogą doskonalenia, a wszystko co zepsute jest sakramentem samodoskonalenia.
Inny charakter mają na łamach Frondy teksty o kibicach. W pierwszym z nich znany publicysta Gazety Polskiej przypisuje sobie zasługi w wykreowaniu pozytywnego wizerunku kibiców w środowiskach PiS, oraz przypomina drogę kibiców do konfliktu z PO. Niezwykle pozytywnym tekstem jest artykuł księdza Jarosława Wąsowicza o kibicach. Bardzo ciekawym pomysłem, wręcz prekursorskim, jest kolejny artykuł o modzie wśród angielskich kibiców. Oryginalność tego artykułu i następującego o nim wywiadu z brytyjskim kibicem o modzie polega na tym, że nie ma w artykule ilustracji – pisma o modzie na ten patent do tej pory nie wpadły.
Kolejne artykuły na łamach Frondy poruszają tematykę: Związków mody i polityki w życiu i twórczości Leopolda Tyrmanda. Publicystyki pisma Kronos o Gombrowiczu. Zbrodni UPA na Wołyniu. Ataków medialnych na arcybiskupa Hosera. Finansowania samorządu. Edukacji domowej i historycznej. Na łamach Frondy znalazło się miejsce na opowiadania znanego pisarza – opowiadania nie wiadomo po co napisane, i po co publikowane.
Kolejnym dość niesmacznym elementem na łamach pisma jest wywiad z matką lewicowego publicysty „Krytyki Politycznej”, która jest działaczką katolicką. Wywiad w którym redaktorzy pisma wymuszają na matce deklaracje o synu - „ważną cechą, którą w nim cenie, którą udało się przekazać, jest wrażliwość na problemy innych. Tę cechę widzę nawet w tej jego obrazoburczej twórczości”.
68 numer Frondy zamyka recenzja filmu o chasydach recenzenta znanego z PISowskich mediów, który zachwycił się filmem i samymi chasydami. W recenzji tej recenzent deklaruje „nie wiem, czy Bóg jeszcze żyje, ale religia owszem. Która pierwsza wejdzie w role zbawcy zachodu: ortodoksyjny judaizm, islam, czy cudownie odrodzone chrześcijaństwo?”.
Jan Bodakowski
tekst na ten temat ukazał się pierwotnie na portalu Prawy.pl http://www.prawy.pl/

Inne tematy w dziale Kultura