Jan Bodakowski
Marsz Szmat czyli jak z poważnego problemu zrobić kabaret
Przemoc seksualna w Polsce jest poważnym problemem społecznym. Tysiące kobiet padają ofiara gwałtów, tysiące jest sprzedawanych do niewolniczej pracy w burdelach. Nienawiść do kobiet, traktowanie kobiet jako przedmiotów, które mają służyć zaspakajaniu chorych fantazji seksualnych, to przekaz obecny w pornografii, zatruwającej tożsamość milionów mężczyzn i chłopców. Akceptacji dla sprowadzenia kobiet do przedmiotów seksualnych uczy miliony kobiet kolorowa prasa kobieca.
W Sobotę 17 maja w Warszawie odbył się Marsz Szmat. Koalicja złożona z lewicowych ekstremistów, feministek, osób z zaburzeniami seksualnymi, zorganizowała protest, który miał zwrócić uwagę na problem przemocy seksualnej. Jednak w rzeczywistości lewicowa manifestacja sprowadziła poważny problem społeczny do kabaret, obscenicznego cyrku, lewicowej hucpy.
Marszowi Szmat przewodził transparent koalicja ateistów. Trudno powiedzieć czemu miało to służyć. Jak każdą lewicową demonstracje do promowania swoich ugrupowań wykorzystywali lewicowi ekstremiści z Pracowniczej Demokracji i poubierani odświętnie działacze Ruchu Palikota. Palikociarze mieli ze sobą portret posła Johna Godsona z Polski Razem i posłanki Pawłowicz z PiS. Trudno zgadnąć co akurat ci posłowie mieli wspólnego z zagadnieniem przemocy seksualnej. Można mieć nadzieje, że zachowanie sympatyków Palikota nie miało podtekstu rasistowskiej nienawiści do czarnoskórego posła.
Idące w marszu posiadaczki psów zawiesiły na swoich pupilach szmatki z napisem „jestem za sterylizacją”. Chłopcy nieśli transparenty „Ubrałam się jak szmata...”, obnażali swoje wydepilowane chuderlawe torsy, na koszule pozakładali kolorowe staniki, lub ubrali się w sukienki z lumpeksu. Niektórzy usiłowali poderwać uczestniczki pochodu na transparenty „kocham sex, nienawidzę seksizmu”. Transwestyci prezentowali skąpe sukienki. Feministki niosły transparenty „Niszcz patriarchat”, „Nie proś kobiety by się uśmiechała”, „Ala ma kota...” i prezentowały owłosienie pod pachami.
Pomimo, że uczestnicy marszu skandowali „Nie seksualnej przemocy” w marszu wzięły udział osoby ubrane jak zwolennicy sadomasochizmu. Jedna z pań ubrana była domina i wymachiwała szpicrutę, lateksowe obcisłe wdzianko i buty na wysokim obcasie sprawiały, że poruszała się z trudem i karykaturalnie.
Licznie zgromadzeniu dziennikarze liczyli, że w ramach protestu lewicowe aktywistki pokarzą nagie biusty. Pokusiła się o to tylko jedna z nich. Biust swój skrzętnie skrywała nawet aktywistka Femenu. Demonstrantki skandowały „chcemy seksu nie seksizmu” co mogło oznaczać, że zdesperowane brakiem sukcesów w życiu seksualnym osoby na lewicy żądają by państwo zapewniło im partnerów seksualnych – obala więc to lewicową teorie o tym, że brak seksu prowadzi do faszyzmu.
Zdaniem reportera portalu TVN24 „Przyszło około 150 osób. Głównie środowiska homoseksualne”. Trasa przemarszu biegła spod sejmu, niedaleko szaletu miejskiego który opisywany jest archiwaliach SB jako miejsce spotkań pederastów w PRL, wokół plastikowej palmy naprzeciw byłej siedziby PZPR, Alejami Jerozolimskimi, Marszałkowską, koło sodomickiej tęczy, kończąc się w krzakach na Polach Mokotowskich
Jednym z postulatów Marszu Szmat było wprowadzenie rzetelnej i obowiązkowej edukacji seksualnej zgodnej z wytycznymi WHO. Wytyczne te przewidują, według fragmentów dokumentu prezentowanego na stronie stop seksualizacji, że dzieci od 0 do 4 lat mają zostać nauczone onanizmu, zabaw seksualnych z innymi dziećmi, możliwości wybierania własnej preferencji seksualnej, ciekawości ciał innych osób.
Według wytycznych dzieci od 4 do 6 lat mają być nauczone akceptacji homoseksualizmu. Dzieci od 6 do 9 lat mają być nauczone korzystania z cyber seksu, onanizmu, oraz poinformowane o antykoncepcji i chorobach wenerycznych. Kolejne szczeble edukacji seksualnej maja ugruntowywać dotychczas narzucone dzieciom treści.
Jan Bodakowski


























Inne tematy w dziale Polityka