Jan Bodakowski
Romansidło nie tylko dla prawicowych katoliczek
Bardzo bym chciałbym pisać romansidła i sensacyjną literaturę (jest to zadziwiająco trudne). Po pierwsze dlatego, że na artykułach popularnonaukowych nie da się zarobić, i po drugie ponieważ literatura popularna jest doskonałym narzędziem propagandy. Dla tego określenie „romansidło” świadczy, nie o wadach, o zaletach powieści „Na uwięzi” autorstwa Marty Łysek.
Powieść Marty Łysek spełnia wszelkie wymagania stawiane przed romansidłem, zgrabnie łączy romans z sensacyjną akcją. Bohaterami powieści są Marcin i Sylwia - dwoje młodych, pięknych, dobrze sytuowanych ludzi, których wbrew różnicy poglądów łączy namiętne uczucie. Jak w dobrym romansidle żyją oni w luksusie, podróżując taksówkami, jadając w najdroższych restauracjach, czytając o sobie na stronach kolorowych mediów.
Marcin to prawicowy poseł. Wzór wszelkich cnót, idealista. Na forum publicznym walczący z aborcją, prywatnie trenujący karate i zaprzyjaźniony z księdzem Adamem - rozmowy Marcina i księdza doskonale zostały przez autorkę wykorzystane do przekazania czytelnikom katolickiego nauczania o płciowości człowieka.
Sylwia to epatująca swoją seksualną atrakcyjnością posłanka lewicy, zwolenniczka aborcji, zaprzyjaźniona z lesbijką i kastratem w sukience. Znudzona Sylwia postanawia uwieść cnotliwego posła. Z czasem jej pożądanie przeradza się w miłość. Dodatkowo jej cywilny mąż, milioner i stary komuch, wraz ze swoimi kuplami milionerami postkomuchami, poleca Sylwii uwieść i skompromitować posła. Miłość, pożądanie, dramatyczne koleje losu, mieszają się z spisami, demoniczną działalnością zdegenerowanej lewicy, nagonkami prasowymi, jak w dobrej południowoamerykańskiej telenoweli.
Jan Bodakowski

Inne tematy w dziale Kultura