Nie ulega wątpliwości, że każde głosowanie jest wyrazem wolności i odpowiedzialności, a jego wynik wpływa na przyszłość kraju. Mimo obserwowalnej dezinformacji, polska demokracja ewoluuje choć jest duże prawdopodobieństwo, że wynik wyborów, będzie wypadkową emocji społecznych a nie faktycznego oczekiwania społeczeństwa na kierunek rozwoju państwa.
Trwająca kampania prezydencka jest w mojej ocenie najsłabszą kampanią historii wyborów w Polsce. Emocje i pościg za aferami targają opinią publiczną podkręcaną na biznesowe zapotrzebowanie mediów.
Teoretycznie mamy możliwość wpływu na kierunek polityki państwa poprzez głosowanie w wyborach parlamentarnych, prezydenckich, samorządowych czy do Parlamentu Europejskiego. Jednak, jak każda demokracja, także polski system wyborczy stawia przed społeczeństwem konieczność weryfikacji narracji, co staje się coraz bardziej skomplikowane.
Powtórzę pogląd, że Polska ma bogatą tradycję wyborczą sięgającą czasów Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Wybory króla przez szlachtę były unikatowym mechanizmem politycznym w Europie. Jednak współczesny system wyborczy został ukształtowany po transformacji ustrojowej w 1989 roku, kiedy Polska przeszła od komunizmu do demokracji. Pierwsze wolne wybory parlamentarne odbyły się w 1991 roku, a ich znaczenie było ogromne dla budowy nowego porządku politycznego. Cieszyliśmy się z tego, że są, chodź, jak wiadomo, już te pierwsze – dziewicze wybory obarczone antydemokratycznymi błędami logicznymi.
Wybory w Polsce coraz częściej stają się polem doświadczalnym dla nowych technologii, kampanii medialnych i sposobów komunikacji. Nasilają się jednak się zagrożenia, takie jak dezinformacja, polaryzacja polityczna czy manipulacje opinią publiczną.
Politycy muszą mierzyć się z coraz bardziej wymagającymi oczekiwaniami wyborców, a kampanie wyborcze często budzą kontrowersje przez stosowanie agresywnego języka czy wywoływanie emocji zamiast merytorycznej debaty.
Kampanie wyborcze z jednej strony umożliwiają dotarcie do szerokich grup społecznych, z drugiej często prowadzą do upraszczania przekazów politycznych. Skupiają się na wizualnym przekazie, krótkich hasłach i emocjonalnym oddziaływaniu, co nie zawsze pozwala na pełne przedstawienie programu wyborczego.
Coraz bardziej widoczna i wręcz nie do zaakceptowania staje się polaryzacja mediów, które często przyjmują otwarte stanowiska wspierające konkretne partie polityczne. To prowadzi do wyzwań związanych z obiektywnością informacji, a wyborcy muszą coraz bardziej świadomie podchodzić do analizy przekazów medialnych, nie ulegać emocjom i zachować głęboki sceptycyzm w odbiorze informacji.
Nie ulega wątpliwości, że każde głosowanie jest wyrazem wolności i odpowiedzialności, a jego wynik wpływa na przyszłość kraju. Mimo obserwowalnej dezinformacji, polska demokracja ewoluuje choć jest duże prawdopodobieństwo, że wynik wyborów, będzie wypadkową emocji społecznych a nie faktycznego oczekiwania społeczeństwa na kierunek rozwoju państwa.
JB
PS
Oczywiście trzeba odnotować, że zbiorowa mądrość kandydatek i kandydatów na urząd prezydenta RP, jest nie do przecenienia – gdy stworzyć z ich propozycji i wizji, jeden program i koncepcje zarządzania państwem, byłoby wspaniale. Gdyby mogli oni jeszcze do tego w dalszym ciągu prowadzić debaty publiczne już po wyborach, także byłoby wspaniale, ale przecież, to niemożliwe, bo po kampanii „schowają się / po różnych mrocznych instytucjach”… jak śpiewa zespół Republika, zespół na nie telewizja. Demokracja wyposażona dodatkowo w debatę pojedynczych przedstawicieli a nie przedstawicieli ugrupowań, pojawiła się jako nowa wartość i tylko od pomysłu medialnego zależy które medium z tego skorzysta.
Jarosław Banaś, dziennikarz radiowy, autor słuchowisk, nowel, opowiadań, librett, felietonów, podcastów.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka