Musi być "nowe otwarcie" w sprawie Smoleńska. Jarosław Kaczyński, wierchuszka PiS, zdają sobie z tego sprawę. Ponieważ prawdy o 10 kwietnia nie zamierzają ujawniać bedą kierowali uwagę na drugorzędne okoliczności, pozorowali jakieś istotne działania, mówili o "przełomie w śledztwie" itp. Ale niczego istotnego na pewno nie ujawnią. To oczywiste - ponieważ gdyby chcieli zrobiliby to już dawno. Cała wiedza o tym co się wówczas wydarzyło jest dla nich od dawna dostępna.
Ale o co chodzi ze sprawą Arabskiego. Pisałem o tym na marginesie jakichś innych wątków smoleńskich dociekań. Myslę, że to również temat zastępczy. Obojętne kto stoi za wnioskiem o pociągnięcie do odpowiedzialności Arabskiego ( a są to pełnomocnicy pokrzywdzonych) to sprawę eksploatuje dla swoich celów otoczenie Macierewicza. Przychylne im media. Co można w tej kwestii znaleźć istotnego? Żeby to ocenić - podstawowa sprawa - to najpierw trzeba by znać przyczyny katasatrofy - o ile wogóle miała ona miejsce. Jak można mówić o odpowiedzialnośći -jak nie wiadomo za co? Czy jakieś zaniedbania Arabskiego miały znaczenie, wpływ na tragiczny finał lotu? A może żadnego? Bez odpowiedzi na pytanie główne - co się tak naprawdę wydarzyło 10 kwietnia- nie możemy poznać i na te pytania odpowiedzi. Kiedyś już pisałem - jeżeli Rosjanie nie wyrazili zgody na przeprowadzenie uroczystośći smoleńskich wg polskiego scenariusza, nie wyrazili zgody na oficjalny przylot naszego Prezydenta lotem o statusie HEAD - to czy jakieś działania, naciski ze strony Arabskiego mogły to zmienić? Trzeba mieć bardzo dużo wyobraźni by w to uwierzyć. Szcególnie gdy wiemy o tym, że rząd Tuska był bezradny wobec wprowadzanych rosyjskich sankcji na polskie art.spożywcze. Reasumując - jakieś zaniedbania mieć miejsce mogły, szczególnie na etapie dogadywania szczegółów przebiegu uroczystości. Ale przecież finalne ustalenia znane były przed wylotem delegacji. W planie lotu nie było lotniska docelowego tylko ZZZ - lądowanie w terenie przygodnym, na drodze, łące itp. W planie lotu był zapisany (ale tylko u nas) status lotu "HEAD" - tyle, że to było jednostronne oświadczenie woli. Od dawna wiadomo (od raportu MAK na pewno), że Rosjanie nie wyrazili zgody na taki status lotu - dla nich był to zwykły lot "osoborównoważny". Arabski sugeruje, że urzędnicy kancelarii Prezydenta - a więc i Lech Kaczyński osobiście - o wszystkim wiedzieli przed wylotem. To, że polecieli do Smoeleńska 10 kwietnia, mimo trudności tworzonych przez stronę rosyjską, mimo meldunku wywiadu o zagrożeniu dla lotu - to była ich decyzja.
Inne tematy w dziale Polityka