Powodów może być kilka. Może były ważniejsze od tego, który zaraz wskażę. Ale myślę, że bez tego o którym już szybciutko mowię, inne powody mogły by mieć dla Kiszczaka inny sens, znaczenie. Wtedy, gdy w 1996 roku pisał list - pismo przewodnie do zbioru dokumentów w sprawie "Bolka" A ten powód o którym piszę był taki - oto co naprawdę myślał Kiszczak o Wałęsie - cytat z wywiadu - "....Zmienił pan zdanie o Lechu Wałęsie? Ostatnio powiedział pan, że należy mu się pomnik. Ale w 1982 roku na posiedzeniu biura politycznego KC PZPR mówił pan, że to żulik, mały człowiek i chytry lis. ". Uważam, że Kiszczak tak właśnie oceniał Wałęsę, a skoro tak - to nie mógł zostawić sprawy Wałęsy nie wyjaśnionej. Przy takiej ocenie Lecha Wałęsy. Nie chciał dopuścić do tego, by jakiś "żulik" zajmował miejsce w Historii należne bohaterom. I przy wszystkich różnicach poglądów z Panem Kiszczakiem, na większość spraw, ocen politycznych itd - w tej sprawie popieram jego zdanie. Uważam, że to nasza wina, że Wałęsa mógł zająć taką pozycję jaką zajął. Sami stworzyliśmy mit tego człowieka. Na swoje usprawiedliwienie powiem jedno - byłem na I Zjeździe "S" w hali Olivii, w Gdańsku w 1981 r. Byłem w gronie elektorów - nie głosowałem na Wałęsę.
P.S. Zapoznałem się z opublikowanymi wyjaśnieniami Marii Kiszczakowej na temat okoliczności przekazania akt "Bolka". Coś mi sie wydaje, że to bardzo kontrolowana sprawa. Kiszczak przechowywał tylko akta dotyczące Wałęsy? Nie chce mi się w to wierzyć.... raczej tylko to ujawniono... co zdaje się potwierdzać moją tezę. Śmieszno-naiwne jest tłumaczenie Kiszczakowej, że "mąż nie chciał szkodzić Wałęsie". A jednocześnie przechowywał komplet akt dokumentujących jego uwikłanie agenturalne i nakazał ich upublicznienie.
Inne tematy w dziale Polityka