Powraca stara sprawa. Podstawy dowodowej raportu Millera. Od dawna wielu blogerów zajmujących się sprawą tzw. „katastrofy smoleńskiej” uważa, że raport komisji Millera jest przepisanym w istocie raportem komisji MAK z niewielkimi retuszami. Coś tam poprawiono gdy idzie o błędy pilotów czy obecność generała Błasika w kokpicie. Ale podstawowe tezy są te same. Sam również tak uważam. Jedynym dowodem jakim dysponowała komisja Millera sporządzając swój raport była kopia zapisów rejestratora katastroficznego MARS-BM. Okazało się jednak ostatnio, że ważność tej kopii została zakwestionowana przez naszą prokuraturę wojskową. Znalazło to miejsce w Analizie dokonanej przez biegłego prokuratury p. Andrzeja Artymowicza – na jej 7-mej stronie. Wszystkie dotychczasowe kopie uznano za nieodpowiednie. To znaczy, że także tą „millerowską”. Pojawia się pytanie – to na jakiej podstawie cały raport Millera został sporządzony? Kilku blogerom, znanym obrońcom oficjalnej fałszywej wersji katastrofy, zadałem to pytanie. Nie potrafili żadnego innego dowodu przedstawić, wskazać. Daję im ponownie szansę, tutaj nie chodzi o poniżenie kogokolwiek. Tutaj chodzi o prawdę 10 kwietnia. Bo inaczej tak wyglądają podstawy dowodowe raportu zawierającego opis przyczyn największej katastrofy w historii naszego Narodu. Zero dowodów. Przepisano fałszywy raport rosyjski. Może przyjdzie czas, gdy będą musieli za to odpowiedzieć.
Inne tematy w dziale Polityka