fot. Piotr Łysakowski
fot. Piotr Łysakowski
Jan Filip Libicki Jan Filip Libicki
1778
BLOG

Dlaczego kardynał Macharski nigdy nie został sołtysem, a arcybiskup Głódź kardynałem?

Jan Filip Libicki Jan Filip Libicki Kościół Obserwuj temat Obserwuj notkę 64

Wczoraj dowiedzieliśmy się, że arcybiskup Sławoj Leszek Głódź został sołtysem. Społeczność wsi, w której mieszka, po papieskim nakazie opuszczenia archidiecezji gdańskiej – niewielką ilością głosów mieszkańców - wybrała go sołtysem właśnie (https://wiadomosci.wp.pl/abp-glodz-zostal-soltysem-terlikowski-nie-przebieral-w-slowach-6654064007227968a).

Być może arcybiskup Głódź złamał w ten sposób wymogi prawa kanonicznego. Wiele na to wskazuje. Artykuł 285 Kodeksu tego prawa mówi bowiem – cytuje go w całości: 

Kan.  285. §  1. Duchowni powinni powstrzymać się od tego wszystkiego, co wprost nie przystoi ich stanowi, według przepisów prawa partykularnego.

§  2. Duchowni niech unikają tego, co chociaż nie jest nieprzyzwoite, jednak obce stanowi duchownemu.

§  3. Duchownym zabrania się przyjmowania publicznych urzędów, z którymi łączy się udział w wykonywaniu władzy świeckiej” (https://sip.lex.pl/akty-prawne/akty-korporacyjne/kodeks-prawa-kanonicznego-286754792).

Zobaczymy, czy coś z tym teraz zrobi Stolica Apostolska i Nuncjusz Pennacio. 

Mniejsza jednak o przepisy, ważne jest to, co ta cała sytuacja mówi nam o Sławoju Leszku Głodziu.

Od dawna mówię, że mamy problem w Polsce z pewnym pokoleniem księży. Z pokolenie uformowanym i wyświęconym w czasach PRL-u. Oczywiście. Nie jesteśmy każdemu w stanie spojrzeć w serce, ale intensywność występowania pewnych zjawisk nasuwa nam tu pewne wnioski. Otóż ilu znam duchownych – dziś już w wieku zaawansowanym, pochodzących z małych miejscowości, którzy mieli braci angażujące się politycznie, w czasach PRL-u? Dużo. Angażujących się w PZPR – partię oficjalnie ateistyczną – bądź inne ugrupowania? Mówię to także, jako członek PSL, którego wielu członków starszego pokolenia działało jeszcze w ZSLu. Odpowiedź brzmi właśnie - dużo. Piszę o tym, żeby mi nie zarzucono, że ZSL pomijam. Jak to wyglądało? 

Moim zdaniem tak: skromni ludzie, ze skromnych środowisk, ciężko na codzień pracujący, chcieli zapewnić swoim dzieciom ścieżkę kariery. Kariery, której formy były w PRL mocno ograniczone. To co robili? No to jednego syna wysyłali do seminarium duchownego, a drugiego do PZPR. No ewentualnie, jeśli to zgrzytało - bo sami byli autentycznie wierzący – to myśleli o karierze politycznej dla drugiego syna w ugrupowaniu nie ostentacyjnie ateistycznym. Oczywiście. To się nie odbywało na takiej zasadzie, ty pójdziesz tu, a ty tu. Moim zdaniem atmosfera w domu robiła jednak swoje. 

Albo było inaczej. Młody, ambitny człowiek myślał sobie: chcę zrobić karierę, chcę awansować, chce się piąć. Kogo we wsi szanują? Księdza proboszcza i naczelnika gminy. No to chcę być kiedyś, tak jak oni. 

Stąd – moim zdaniem – mamy dziś poważny problem z wielu kapłanami starszego pokolenia, także biskupami. Nie żeby byli niewierzący, ale wielu z nich postrzega pełniąca funkcję kościelną po prostu jako uwieńczenie zawodowej kariery. Przykład sołtysa – arcybiskupa Głodzie – intensywnie wskazuje na to, że mamy z taką sytuacją do czynienia. Tutaj dodatkowym bodźcem może być jeszcze dość jednak wstydliwy koniec tej zawodowej kariery. Przyjmując urząd sołtysa, arcybiskup Głódź – moim zdaniem - zdemaskował po prostu sposób myślenia wielu swoich kolegów. Może i była w tym jakaś pobożność, może i było jakieś powołanie, ale na pytanie kim chcesz być Leszku, mały Leszek odpowiadał: strażakiem albo księdzem. Bo strażaka i księdza ludzie w wiosce szanują. Podziwiają. Bo jest kimś. 

Jeśli takie motywy dominowały, to w pewien sposób wyjaśnia to te obszerne rezydencje, ordery, emerytury i inne apanaże. Wdrapałem się na górę, wciągnąłem ze soba drabinę i teraz korzystam. 

A przecież arcybiskup Głódź mógł tę emeryturę spędzić inaczej. Mógł ją spędzić jak kardynał Franciszek Macharski. Wyprowadzający się z Franciszkańskiej z jedną walizka, żeby zamieszkać u sióstr Albertynek jako kapelan. U sióstr zajmujących się najbiedniejszymi. Zrzuciwszy ciężar splendorów i funkcji, które nałożyła na niego Opatrzność, gdy już nie musiał ich sprawować, postanowił wypełniać istotę chrześcijańskiej posługi. 

Na szczęście Kościół jest powszechny. Nie tylko polski. I w Kościele powszechnym, takie pojmowanie kościelnych urzędów jest już jednak od dawna w zdecydowanej mniejszości. To Stolica Apostolska decyduje ostatecznie, kto jak wysoką funkcję w Kościele pełni. Kto autentycznie stara się zbliżyć w swoim życiu do chrześcijańskiego ideału. Kto nim autentycznie żyje, uważając kościelne funkcję za ciężkie brzemię. 

I z tych właśnie powodów kardynał Macharski nigdy nie został sołtysem. A arcybiskup Głódź nigdy nie został kardynałem.


Tu polityka zaczyna swój dzień: www.300polityka.pl

Poznań 2.0 – najważniejsi w jednym miejscu – bo informacja nie musi być nudna

http://miastopoznaj.pl/ 

Wielkopolski Portal Osób Niepełnosprawnych – www.pion.pl    

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo