Drodzy Przyjaciele!
Pisząc do Was ten list, po kolejnych – szóstych już – przegranych przez PiS wyborach. Jestem przekonany, że zależy Wam na tym, aby środowiska konserwatywne i chrześcijańskie miały w polskiej polityce adekwatną reprezentację. Skoro tak jest to musicie przyznać, że PiS taką reprezentacją nie jest. Co więcej - nigdy nią już nie będzie.
Wiem, że Jarosław Kaczyński uspokaja. Że mówi jak to po każdych wyborach wieszczono w PiSie rozłamy. Tyle, że znacie go dobrze. On nigdy wcześniej nie zapewniał tak gorąco, że w jego partii panuje spokój. Te zapewnienia brzmią trochę tak, jak oglądana przeze mnie w dzieciństwie relacja korespondenta Dziennika Telewizyjnego w Moskwie Witolda Stefanowicza. Pewnego dnia zrobił on materiał o tym ile to gatunków chleba można kupić w rosyjskiej stolicy. Wyszło, że kilkanaście. Każdy kto żył w realiach PRLu po takiej relacji wiedział, że w Moskwie muszą być poważne kłopoty z chlebem. Tak samo i w tym przypadku. Zapewnienia Jarosława Kaczyńskiego są najlepszym dowodem na to, że w jego partii rośnie wielkie niezadowolenie. Tadeusz Cymański jest jedynie tego niezadowolenia personifikacją.
Wiem jak bardzo jesteście sfrustrowani. Przygnębieni – bo wiecie, że w pisowskiej formule ważne dla centroprawicy cele nigdy już nie zostaną zrealizowane. I sytuacji tej nie zmienią publicystyczne peany przeróżnych wielbicieli Prezesa w rodzaju Krzysztofa Feusetta (swoją drogą - zapał w koloryzowaniu pisowskiej rzeczywistości przez tegoż redaktora godny jest z pewnością nagrody imienia Zygmunta Broniarka). Trzeba tu oddać, że w zasadzie wśród pro pisowskich publicystów tylko wspomniany powyżej autor zasłużył na otrzymanie tej nagrody. Inni patrzą bardziej realistycznie. Choćby Rafał Ziemkiewicz wskazujący na proces korwinizacji, któremu ulega Jarosław Kaczyński. Celna konstatacja. Te same nuty – o dziwo – pobrzmiewają nawet w ostatniej publicystyce Tomasza Sakiewicza. Skoro tak, to sytuacja jest zaiste bardzo poważna.
Drodzy Koledzy!
Zwracam się w związku z tym do Was wszystkich, ale wyróżniam wśród Was trzy grupy:
1. Politycy. Zwracam się do ludzi z różnych środowisk. Ale zwłaszcza do tych, którzy pozostają w PiS, a więc mogą najwięcej. Nie będzie dziś możliwe zorganizowane przeciwstawienie się Januszowi Palikotowi, jeśli najpierw nie odeślecie kierownictwa PiS – i jednocześnie całego obecnego kształtu tej formacji - do muzeum woskowych figur. Prędzej przeciwstawi mu się nowe, centroprawicowe pospolite ruszenie, niż zanikająca formacja kierowana przez starzejącego się byłego premiera. Formacja ta jest jednak jeszcze na tyle silna aby uniemożliwić powstanie czegoś nowego. A więc na trwale pozostawia postulaty centroprawicy w stanie hibernacji. Jeśli chcecie coś zmienić, musicie zdemontować PiS. I to zdemontować całkowicie. Dlaczego? Bo partia kierowana przez Jarosława Kaczyńskiego nie jest zdolna na przykład do funkcjonowania jako mniejszościowy partner w szerokiej federacji. Zawsze będzie dążyć do całkowitego zdominowania takiego bytu. Słusznie od dłuższego czasu mówi o tym Marian Piłka, opisując PiS z perspektywy cywilizacji turańskiej. Pomyślna przyszłość naszych wspólnych postulatów zależy po prostu od całkowitego demontażu PiSu. Taka jest rzeczywistość. Wszystko w Waszych rękach
2. Dziennikarze. Zwracam się do prawicowych publicystów. Słowa które kieruję do polityków są aktualne i dla Was. Z jedną dodatkową różnicą. Rozumiem, że utrzymywanie sporej grupy czytelników złożonej z dwudziestu procent pisowskich wyborców to pociągająca perspektywa. Można do woli faszerować tych biednych ludzi różnymi rewelacjami. A to o helu, to znów o bombie barycznej, czy podpiłowanej brzozie. Wiem jednak, że większość z Was stać na to aby oderwać się od perspektywy posiadania wąskiego, ale stałego grona skołowanych czytelników. Zróbcie to! Weźcie aktywny udział w tym demontażu!
Dodam jeszcze jedną ważną sprawę. Sprawę na którą zwrócił uwagę jeden z Was - Tomasz Terlikowski. Otóż bowiem jeśli Janusz Palikot skutecznie podejmie inne ważne dla centroprawicy tematy, może być dla wyborców jeszcze bardziej atrakcyjny. Nie porzuci swoich światopoglądowych wyróżników – to jasne. Ale, jeśli dołoży do tego kilka propozycji z dziedziny wolnego rynku czy społeczeństwa obywatelskiego to nawet Wy pozostaniecie w rozkroku. Wyborcy będą bowiem wybierać w pakiecie: aborcją na życzenie i podatek liniowy, albo refundację zmiany płci i upowszechnienie zasady ogólnokrajowych referendów. Jeśli w takiej sytuacji jedynym i najgłośniejszym obrońcą postulatów chrześcijańskich pozostanie PiS, będzie to zupełna katastrofa. Jarosław Kaczyński, traktujący chrześcijaństwo jako rodzaj tradycji, czy cepeliowskiego folkloru będzie bowiem próbował na ślepo zostać reprezentantem wyborców, dla których postulaty te są najważniejsze. Jak będzie to wyglądało – strach pomyśleć.
3. Wreszcie ostatnia grupa – Ludzie Kościoła. W pierwszym rzędzie zwracam się do tych, dla których społeczne postulaty katolickie są rzeczywiście istotne. Wiecie dobrze, że Jarosław Kaczyński nie jest ich reprezentantem. Traktuje je bowiem właśnie jak wyroby z przywołanej powyżej Cepelii. Skoro jednak grupa ich miłośników jest tak duża - warto o nich zabiegać. Tu kilka słów w sprawie krzyża na Krakowskim Przedmieściu. Urządzane tam profanacje były czymś zaiste odrażającym. Pytanie jednak dlaczego uczyniono to akurat wówczas, gdy Jarosław Kaczyński wmieszał ów najświętszy symbol w bieżącą politykę? Trzeba zapytać na ile owe występy dotyczyły krzyża - symbolu wiary, a na ile substytutu pomnika smoleńskich obsesji? Ja nie potrafię na to pytanie odpowiedzieć.
Kolejna część z Was to Ci, którzy uważają, że zaplecze polityczne pomoże Wam w tworzeniu bazy materialnej do codziennego funkcjonowania. Tak już nie będzie, bo zwyczajnie – PiS już nigdy nie będzie rządził.
I wreszcie część ostatnia to Ci z ludzi Kościoła, którzy wspierają Jarosława Kaczyńskiego ze względu na specyficzną, roznieconą przez niego patriotyczną gorączkę. Pragnę zwrócić Wam uwagę, że Wasza ojczyzna jest w Niebie. Ziemska owszem – jest ważna, ale nie można miłości do niej topić w mgłach smoleńskiego absurdu.
Moi drodzy!
Jeśli chcecie zrealizować te ważna dla nas wszystkich postulaty macie dwie drogi. Pierwsza to podjęcie własnej inicjatywy, której warunkiem koniecznym jest - jak już wspomniałem - całkowity demontaż PiSu. Musi być on uczyniony przez delegitymizację politycznego przywództwa Jarosława Kaczyńskiego. Ta delegitymizacja dokonała się już poprzez szóstą wyborczą porażkę. Jej świadomość musi jednak dotrzeć do Was i do waszych wyborców z całą mocą. Jeśli to uczynicie, dopiero wówczas możecie marzyć o jakiej własnej drodze. Drodze politycznej realizacji ważnych dla nas spraw.
Macie jednak i inny wybór. Wybór znacznie lepszy. Bądźcie wsparciem, zapleczem i sojusznikami prawego skrzydła Platformy Obywatelskiej. Dziś tylko formuła Platformy pozwala skutecznie – choć w ideowej rywalizacji z innymi środowiskami – zabiegać o rzeczy dla nas najistotniejsze. Także w ten sposób najskuteczniej można blokować potencjalny zwycięski marsz Janusza Palikota. Moim zdaniem to najlepsza propozycja. Poważnie ją przemyślcie.
Łącze koleżeńskie pozdrowienia
Jan Filip Libicki
www.facebook.com/flibicki
Inne tematy w dziale Polityka