Kapłański ślub posłuszeństwa, składany w dniu święceń, nie jest zobowiązaniem składanym na czas, gdy składający go się z przełożonym zgadza. Jest on składany na czas, gdy przełożony podejmuje wobec składającego decyzję, z którą ten się nie zgadza. Czasem krzywdzącą. Niesprawiedliwą. A tu do tego – dla mnie – ta krzywda oczywista nie jest.
Przyznam, że się wahałem. Wahałem się czy przyjąć zaproszenie do redakcji Gazety Wyborczej na dyskusję z księdzem Wojciechem Lemańskim i szefem Instytutu Obywatelskiego Jarosławem Makowskim zatytułowaną: „O czym wolno mówić w polskim Kościele?". Wahałem się. Bo pewnie organizatorom potrzebny jest taki kwiatek do kożucha.
Zdecydowałem jednak, że na tę debatę pójdę. Pójdę na Czerską w środę na 17:30. Pójdę z myślą przewodnią, że kapłański ślub posłuszeństwa, składany w dniu święceń, nie jest zobowiązaniem składanym na czas, gdy składający go się z przełożonym zgadza. Jest on składany na czas, gdy przełożony podejmuje wobec składającego decyzję, z którą ten się nie zgadza. Czasem krzywdzącą. Niesprawiedliwą. A tu do tego – dla mnie – ta krzywda oczywista nie jest.
Idę więc. I ze wszystkich dyskutantów moje stanowisko będzie pewno najbliższe arcybiskupa Hosera.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo