FOT. TYMON MARKOWSKI / MSZ
FOT. TYMON MARKOWSKI / MSZ
Józef Brynkus Józef Brynkus
736
BLOG

„Sprawa” ministra Czaputowicza. Pora powiedzieć prawdę. Polska w czasach PRL-u była łagrem

Józef Brynkus Józef Brynkus Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 8

Lotem błyskawicy obiegła media podawana w sensacyjnym tonie informacja, że minister spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz został w ostatnich latach istnienia Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej uznany przez dyplomatów Hiszpanii, a zatem także przez hiszpański wywiad za źródło informacji. Komunistyczne służby specjalne weszły w posiadanie informacji na ten temat, ale nie zdążyły zrobić z niej użytku politycznego. Runęła potęga Związku Sowieckiego, a wraz nią rozsypała się PRL. Pozostały materiały, które w nielegalny sposób zdobyła sowiecka agentura. Pozostały w zasobach archiwalnych tajnych służb suwerennej Rzeczypospolitej Polskiej, nie wiadomo po co i dla czyich interesów ukrywane przez dwadzieścia kilka lat? Czyżby Jacek Czaputowicz był jakimś… szpiegiem?

Pora zatem na kilka podstawowych słów prawdy o PRL, kontaktach antykomunistycznych opozycjonistów z przedstawicielami państw zachodnich, o kondycji współczesnych polskojęzycznych mediów oraz likwidacji tzw. zbioru zastrzeżonego Instytutu Pamięci Narodowej.

Informacja o hiszpańskich kontaktach niegdyś opozycjonisty, dziś ministra Czaputowicza przez niektóre media głównego nurtu podawana jest z nutką mściwej satysfakcji. Realizują one bowiem w ten sposób zadanie rozprawienia się z dawnym opozycjonistą Czaputowiczem, której nie zdążyli wykonać sowieccy agenci z „polskiej” bezpieki. Słowem, niedaleko padło jabłko od jabłoni. Równocześnie jakby wstydliwie, półgębkiem i z pewnym zażenowaniem przemyka się informacja, że było więcej ludzi związanych z działalnością opozycyjną w PRL, którzy mieli kontakty z hiszpańskimi służbami. Ba… nawet sam guru niektórych Michnik Adam.

Jacek Czaputowicz nie jest bohaterem mojej politycznej bajki, nigdy nie byłem bowiem apologetą Ruchu Wolność i Pokój, w którym działał. Ale doceniam fakt, że i to środowisko w trudnych latach schyłku komunistycznej dyktatury włączyło się do walki z niszczącym Polskę i Polaków nowotworem socjalizmu z ludzką (czyżby?) twarzą.

Wielu opozycjonistów z okresu Polski Ludowej, zwłaszcza tych znanych z imienia i nazwiska przedstawicielom wolnego świata, czyli państw zachodnich, korzystało z kontaktów z zagranicznymi dziennikarzami i dyplomatami, aby informować ich o sytuacji w naszym kraju, zgodnie z prawdą, a nie z komunistyczną propagandą. Nie dziwi mnie zatem, że Jacek Czaputowicz także mógł to czynić. Przecież PRL nie była suwerennym państwem, ale łagrem dla Polaków, wewnątrz całego kompleksu łagrów zwanego „blokiem wschodnim”. Warto pamiętać, że istniał nawet dowcip, mówiący o tym, iż Polska jest w tym obozie najweselszym z baraków. Może i była najweselszym, ale jednak faktycznie łagrowym barakiem.

Hiszpania to państwo należące do Paktu Atlantyckiego. Do NATO, którego istnienie przez wiele lat niosło nadzieję na odzyskanie przez Polskę wolności. Do NATO, które nigdy nie było wrogiem Polski i Polaków, a do którego z taką radością dołączyliśmy jako suwerenne państwo z woli wolnych obywateli.

Przechowywanie przez ponad dwadzieścia lat takich dokumentów w archiwach służb specjalnych wolnej Polski, nie wystawia dobrego świadectwa ani tym służbom, ani politycznym decydentom kolejnych ekip. Bo przecież ich upublicznienie nie zaszkodziło ani wolnej Polsce, ani samemu ministrowi Czaputowiczowi. Za to w okresie, gdy zawarta w nich wiedza nie była dostępna dla ogółu społeczeństwa, mogły być one bardzo niejednoznacznie wykorzystywane przez owe służby, a raczej stojących za nimi decydentów, niekoniecznie dla dobra ministra Czaputowicza, a na pewno nie dla dobra Polski. Zatem ujawnienie tych faktów to dobra wiadomość dla Polski i jeszcze jeden argument potwierdzający słuszność odtajnienia tzw. zbioru zastrzeżonego, przechowywanego wprawdzie w IPN, ale w dyspozycji ludzi specsłużb zbudowanych na postkomunistycznych kadrach, którym ta wiedza pozwalała na różne machinacje.

Informowanie wolnego świata o rzeczywistej sytuacji w zniewolonym przez totalitarny system kraju to nie żadne szpiegostwo, ale moralny obowiązek, w warunkach totalitarnej okupacji zagrożony poważnymi sankcjami karnymi. Czynienie tego to niewątpliwy dowód  patriotyzmu. Opisywanie zaś tego jako jakiejś niejasności czy dwuznaczności to co najmniej jednoznaczna podłość. A jeżeli jeszcze czynią to media, które wychwalały donoszenie na własną wolną i suwerenną ojczyznę do obcych państw i organizacji międzynarodowych, musi to budzić obrzydzenie. Bo podłość i zdrada to donoszenie na wolną i suwerenną ojczyznę.

Cieszmy się, że wreszcie wychodzimy z łagru.

dr hab. Józef Brynkus
Poseł na Sejm RP

FOT. TYMON MARKOWSKI / MSZ

dr hab. prof. UP Kraków Józef Brynkus - wykładowca akademicki, poseł VIII kadencji Sejmu RP Ruch Kukiz'15, wybrany z okręgu nr 12 (Małopolska zachodnia). Mój fanpage na FB: https://www.facebook.com/brynkusjozef/

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura