julian olech julian olech
2762
BLOG

Czy przed wyborami zawiąże się nowa "nocna zmiana"?

julian olech julian olech Wybory Obserwuj temat Obserwuj notkę 92

Z wiadomych względów przypomniano wczoraj film- reportaż zatytułowany "Nocna zmiana" pokazujący, jak w 1992r obalano ówczesny rząd. Tamten rząd musiał upaść, bo nowe-stare elity uznały, że zagraża on wielu ówczesnym politykom usytuowanym na wysokich urzędach państwowych, podejrzewanych o powiązania z tajnymi służbami, zresztą nie tylko polskimi, z czasów tzw "komuny". To zagrożenie wiązało się z zapowiadanym przez stronę rządową zamiarem ujawnienia listy tajnych współpracowników wspomnianych służb. Tej listy, mimo wielu zapowiedzi, nigdy nie ujawniono, a publikowanie jej fragmentów, czy wymienianie chociażby nazwisk pojedynczych przypadków, domniemanych tajnych współpracowników, od czasu do czasu podgrzewa polityczną atmosferę w naszym kraju.

Czy obecna atmosfera w obozie opozycji, nie przypomina, choć trochę tamtej z 1992r? Czy teraz gorączkowo nie szuka się sposobu na pokonanie rządzących w nadchodzących wyborach? Opozycji, mimo wielu prób, nie udało się obalić rządu, zawiodła "ulica i zagranica", nie pomaga też w tym nagły wysyp "afer", więc może jakiś ruch, coś na wzór "nocnej zmiany", by tu pomógł?

Na opozycji, co jakiś czas słychać nawoływania do jednoczenia się przeciwko partii PiS, bo w rozproszeniu ponoć nie uda się rządzącego obozu pokonać. Problemem jest jednak to, kto ma tej zjednoczonej opozycji przewodzić. Platforma Obywatelska, a szczególnie jej szef i jego najbliżsi współpracownicy są przekonani, że to oni, z oczywistych względów, mają prawo do tego przywództwa. Potencjalny koalicjant Platformy, czyli "Nowoczesna", praktycznie już nie istnieje, jako samodzielny podmiot, a część jej członków po prostu wstąpiła do PO porzucając własna partię. PSL, dawny koalicjant liberałów nie chce wchodzić w szersze struktury bojąc się utraty politycznej samodzielności. Część lewicowej nomenklatury, szczególnie tej starej, ważnej jeszcze z czasów sprzed 1989r, buduje jakiś wspólny front licząc na sukces w wyborach do PE i na "ciepłe" posadki tamże. Młodsza ekipa lewicy wspiera ruch Biedronia, licząc na efekt nowości i świeżości(?), ale już wstępne opinie tego ruchu obnażają jego naiwne założenia, które nie wytrzymują konfrontacji z realiami, w jakich znajduje się nasz kraj. Jest jeszcze Kukiz'15, partia Razem i całkiem malutkie ugrupowania, z których tylko ten pierwszy może liczyć na sukces wyborczy gwarantujący zdobycie niewielkiej ilości mandatów poselskich.

W tym całym polskim układzie politycznym, co jakiś czas pojawia się Donald Tusk, który, choć z racji zajmowanego stanowiska nie powinien, próbuje jednak mieszać się do wewnętrznej polityki naszego kraju. Problemem jednak jest to, że oficjalny szef PO nie darzy wielką estymą przewodniczącego Rady Europejskiej, bo pomiędzy panami od dawna panuje "szorstka przyjaźń". Jak w takim razie pokonać PiS, skoro opozycji nie ma kto zjednoczyć? Miałby to zrobić Donald Tusk, który nie może liczyć(?) na dalszą "karierę" w UE, a nie chce już być politycznym emerytem? Jak odbierać medialną inicjatywę powołania "Ruchu 4 czerwca", o której w Brukseli rozmawiali: szef RE, pani komisarz Gdańska, prezydent Warszawy i prezydent Białegostoku? Niby powodem tej wizyty była rozmowa o nowej perspektywie budżetowej UE, i jej znaczenie dla naszego kraju, ale wspominanie o powołaniu "Ruchu 4 czerwca" z politykami wąskiego wycinka polskiej sceny politycznej mówi, że szef RE coś kombinuje. Liczy na to, że osiągnie efekt, jak po "nocnej zmianie"? Ale wtedy był żółtodziobem w polityce i liczył na to, że tak otworzą się przed nim drzwi do kariery, teraz może go spotkać definitywny wyrzut na aut polskiej polityki.

to tylko moje opinie, nie oceniam ludzi, opisuję ich publiczne zachowania _ komentarze: pisz co chcesz, ale bez inwektyw i wulgaryzmów, za to zalicza się wypady

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka