julian olech julian olech
892
BLOG

Trzeba mieć odwagę, żeby nie strajkować.

julian olech julian olech Edukacja Obserwuj temat Obserwuj notkę 12

Nigdy bym nie przypuszczał, że przyjdzie mi kiedyś napisać tekst, który będzie krytykował nauczycieli. Tym bardziej jest mi przykro, że wśród moich znajomych jest całkiem spore grono nauczycieli, którzy tym tekstem mogą poczuć się dotknięci, choć część z nich udziału w tym strajku nie bierze, a część strajkowała tylko przez jeden dzień, by podkreślić, że żądania nauczycieli mają ważne powody. Tylko jedna z tych znajomych mi osób kontynuuje strajk, choć akurat po tej osobie bym się tego zupełnie nie spodziewał. Dla mnie jest jednak wielkim zaskoczeniem, że jest tak wielu nauczycieli, zdecydowana większość tego pedagogicznego grona strajkuje od pierwszego dnia i, jak na razie nie ma zamiaru tego strajku przerywać. Nie udało mi się żadnym z takich pedagogów przeprowadzić szczerej rozmowy, która pozwoliłaby mi zrozumieć ich racje. Zacząłem zatem nasłuchiwać radia, oglądać telewizję, szczególnie te stacje, które mocno wspierają strajkujących, licząc na to, że może tu znajdę jakieś logiczne wyjaśnienie, dlaczego nauczyciele posunęli się do tak drastycznej formy protestu, jaką jest strajk w czasie szkolnych egzaminów. Niestety, tu też żadnej sensownej odpowiedzi nie znalazłem, a usłyszałem i zobaczyłem tylko to, czego po opozycyjnych mediach można zawsze się spodziewać, niezmożonej chęci dokopania obecnemu rządowi, bez względu na koszty, jakie przyjdzie za to zapłacić. Opozycja szuka każdej metody, by utrudnić życie rządowi, a koszty takiego postępowania są dla niej nieistotne, bo jest święcie przekonana, że to nie ona je będzie ponosić. Czy aby opozycja się nie myli? Jak to się stało, że nauczyciele dali się tak podpuścić wrogom obecnego rządu, choć jeszcze tak niedawno obojętnie potraktowali zachętę szefa ZNP, by brali lewe zwolnienia lekarskie, co miało być ukrytym strajkiem?

Zdecydowana większość nauczycieli oczekuje lepszych zarobków, wycofania absurdalnych wymagań: licznych sprawozdań, statystyk, ciągłych szkoleń, itp., które do ich pracy nie wnoszą nic, co by służyło dzieciom. Te żądania są dosyć zrozumiałe, w ogromnej większości akceptowane przez społeczeństwo, ale już forma, w jakiej są stawiane, budzi ogromny sprzeciw, a, co dziwne, u nielicznych, także rodziców dzieci w wieku szkolnym(!), udawane zrozumienie. Bo czy da się zrozumieć, że strajkujący nauczyciel porzuca dzieci, które ma pod swoją opieką, zostawiając je na pastwę losu, sprawiając ich rodzicom ogromny kłopot w zapewnieniu tym dzieciom opieki, a, co najgorsze, odstępuje od przeprowadzenia ważnych egzaminów, które decydują o kontynuowaniu nauki w szkołach wyższego szczebla? Czy dla takiego zachowania da się znaleźć jakieś usprawiedliwienie?

Jeżeli ktoś, dla opisanego zachowania strajkujących nauczycieli wykazuje zrozumienie, to są to "niezawodne", w swojej roli "niezastąpione", opozycyjne media, ale co te media pokazują? Jak nauczyciele śpiewają nieudolnie przerobione, znane przeboje, które mają ośmieszać rząd, a strajkujących kreować na bohaterów? Czy nie przypomina to śmiesznych, żałosnych popisów opozycyjnych posłów, którzy okupowali "śpiewająco" Sejm? Czy mogą się podobać telewizyjne relacje, jak szpaler na czarno ubranych osób, strajkującego personelu, wyklaskuje i buczy witając tych nauczycieli i wolontariuszy, którzy przychodzili do szkoły, by wziąć udział w komisjach egzaminacyjnych? Czy może się podobać, kiedy grupa kolorowych przebierańców, która pod oknami sal, w których młodzi ludzie zdają egzaminy, urządza dziką muzykę, zakłócając ciszę i spokój, tak bardzo potrzebne w czasie egzaminów? Czy nie brzmią prześmiewczo słowa szefostwa ZNP, które twierdzi, że strajk nauczycieli nie zakłóca przebiegu egzaminów, bo te odbywają się bez problemów, jakby to była zasługa strajkujących, a jednocześnie pan Broniarz podkreśla, że matury są zagrożone, bo strajkujący nauczyciele nie mają zamiaru wystawiać ocen końcowych, a bez tego nie można uzyskać dopuszczenia do egzaminów maturalnych? Jak można do sporów z rządem wciągać dzieci i młodzież, posuwając się do szantażu i stosowania wręcz terroru wobec tych nauczycieli, którzy nie chcą w taki sposób strajkować? Jak bardzo trzeba dać się ogłupić, by taki strajk popierać nawet wtedy, kiedy jest się rodzicem dzieci, które czekają teraz szkolne egzaminy? Jakże szyderczo brzmią słowa niezastąpionego red.Żakowskiego, który ubolewa nad wywieraniem presji w stosunku do strajkujących, choć żaden ze strajkujących nauczycieli o niczym takim nie mówi? Takie fałszywe pogłoski zupełnie kłócą się z tym, co można usłyszeć i zobaczyć w opozycyjnych mediach, kiedy to dyrektorzy szkół bez żadnego oporu opowiadają o strajku w swoich szkołach, znajdując dla tego kontrowersyjnego protestu słowa usprawiedliwienia i żadna krzywda z tego powodu im się nie dzieje. Opozycyjni decydenci wypowiadają słowa uznania dla nauczycieli, że nie krzywdzą dzieci, bo egzaminy się odbywają, a jednocześnie naśmiewają się z tych, którzy w tych egzaminach uczestniczą. Czy takie postępowanie nie zakrawa już na paranoję?

Niezastąpiony red.Żakowski w piątkowym poranku radia TOK FM przepytywał swoich gości, czy zrzucili się już na fundusz strajkowy dla protestujących nauczycieli, ale z marnym rezultatem, nie usłyszałem, by któryś z tych gości to uczynił. Red.Ż. nie ma nosa do trafnych wyborów, wspierał namiętnie KOD, a potem musiał wstydzić się za jego szefa, choć po drobnych zmianach w tej organizacji redaktor znowu ją promuje. Także zachęty red.Ż. by uczestniczyć w manifestacjach obywateli RP przynoszą marny odzew, ale redaktor w swych agitacjach nie ustaje, bo przecież trzeba mieć nadzieję". Nadzieję na co, panie redaktorze? Całkiem niedawno od red.Ż. oberwało się G.Schetynie za destrukcyjne działania na opozycji, kiedy rozbił Nowoczesną, ale kiedy powstała KE, dziecko G.S., ten wrócił u redaktora do łask. Redaktor dwoi się i troi, by nagłaśniać wiadomy strajk, by go usprawiedliwiać, głośno wspiera ideę funduszu strajkowego, ale szanse, by z tego strajku nauczyciele odnieśli jakąś korzyść są prawie żadne. Bo jakie korzyści może mieć nauczyciel, który opuszcza swoje dzieci, stawiając absurdalne żądania, które są niemożliwe do spełnienia? Że te żądania są absurdalne najlepiej świadczy wypowiedź G.Schetyny, który wczoraj u red.Ż. mówił, że, kiedy PO dojdzie do władzy, to podwyżki dla nauczycieli będą wprowadzane ratami, powoli, bo inaczej się nie da!!! Co na to pan Broniarz? Pan red.Żakowski też nie protestował. Pan Ż. tak bardzo by chciał, by strajk ciągnął się bez względu na jego negatywne skutki, że nawet zachęcał prezydenta Warszawy, by, mimo niezgodności z prawem, wypłacał strajkującym rekompensaty za utracone zarobki, nawet gdyby Trzaskowski miał za to zapłacić więzieniem. Śmiać się, czy płakać, tak ma się kreować bohaterów narodowych? Będą to bohaterowie pokroju poprzedniego szefa KOD, obywateli RP, z pewnym półkownikiem na czele, a może tych, którzy ukrywali swoją współpracę z SB, a teraz są czołowymi politykami opozycji?

By w tym bezsensownym strajku nie brać udziału trzeba mieć dużo odwagi., albo, jakby to powiedziała młodzież, mieć j..a . Jeżeli ktoś za ten strajk jest poniżany, obrażany, to są to przede wszystkim ci nauczyciele, którzy nie strajkują i ci wolontariusze, którzy tych nauczycieli wspomagają przy egzaminach. Pozostali odwagi nie mają, ulegli propagandzie lewacko-liberalnej opozycji, która ma gdzieś dobro młodzieży, a czyha na każdą okazję, by dowalić rządowi i dorwać się do upragnionego koryta.

to tylko moje opinie, nie oceniam ludzi, opisuję ich publiczne zachowania _ komentarze: pisz co chcesz, ale bez inwektyw i wulgaryzmów, za to zalicza się wypady

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo