julian olech julian olech
1069
BLOG

Co Donaldowi Tuskowi w głowie się nie mieści?

julian olech julian olech PO Obserwuj temat Obserwuj notkę 25

Donald Tusk nie wykorzystuje okazji, by "siedzieć cicho". Wydawałoby się, że były premier właśnie taką postawę przyjmie po społecznej reakcji na jego "wykład" z 3 maja na UW, ale tak się nie stało. Widać, że Donald Tusk nie umie uczyć się na własnych błędach. Jeszcze nie ucichł tumult wokół jego warszawskiego "wykładu", a mamy następny popis szefa RE, jaki mu się przydarzył 7 maja na Poznańskim Uniwersytecie.

Na poznańskiej uczelni D.Tusk uczestniczył w spotkaniu z okazji 100 lecia Uniwersytetu. W swoim wystąpieniu były premier bronił red. Jażdżewskiego i jego niemądre słowa wypowiedziane 3 maja na UW, twierdząc, że takie przemówienia w Europie są normą(!) i nikt im się w Europie nie dziwi. D.Tusk skomentował też zatrzymanie pani Elżbiety Podleśnej, autorki bluźnierczego plakatu,  wykorzystującego wizerunek MB Częstochowskiej, sprofanowanego gejowskimi aureolami. Ten plakat rozmieszczano w Płocku na różnych miejscach, m.in. na koszach na śmieci i na przenośnych toaletach. Zatrzymana "artystka" po zwolnieniu zwierzyła się, że jest tym zatrzymaniem zmęczona i, że to, że do tego zatrzymania doszło, nie mieści się jej w głowie. Donald Tusk szczerze współczuł "artystce" i stwierdził, że jemu też to zatrzymanie w głowie się nie mieści, a dodał jeszcze, że o tym szczególnym zdarzeniu "informowały wszystkie media, również w takich krajach jak Rosja i Iran." Naprawdę, panie premierze, tyle państw dziwi się, że w Polsce jest przestrzegane prawo? A tak przy okazji, panie Tusk, pan nie wie, że gejowska tęcza zdecydowanie różni się od tej katolickiej i jest kolejnym przykładem profanowania starego, chrześcijańskiego znaku?

Słowa byłego premiera, wypowiedziane w Poznaniu do przedstawicieli mediów: "w waszym, najbardziej istotnym interesie jest, aby bronić wolności słowa, wolności przekonań i swobody wypowiadania poglądów, nawet jeśli się z nimi nie zgadzacie", broniące postawy red. L.J. i "artystki" E.P., pozwalających sobie na bezpardonowe ataki na Kościół i wiarę katolicką, są w jawnej sprzeczności z uniwersalną zasadą, że wolność jednych kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugich. Tak wg D.Tuska ma wyglądać obrona wolności słowa, jak w czynach tych dwojga, które dla wielu katolików są najwyższą obrazą, to znaczy, że wg szefa RE lewackim liberałom wolno wszystko, co oni sami uważają za dopuszczalne, a reszta ma się do ich poglądów dostosować? Dla liberałów każde słowa, nawet te całkiem normalne, krytykujące ich postawę, są mową nienawiści, za którą chętnie zamykaliby w więzieniach, ale w odwrotną stronę takie zasady już nie działają.

Co zatem Donald Tusk chciał nam powiedzieć na Poznańskim Uniwersytecie? Że normą w jego Europie są bluźniercze wystąpienia, a ich "artystom" wolno wszystko, nawet profanować religijne symbole, tak ważne dla wierzących, jak obraz MBC? Myślę, że Donald Tusk nie mógł nam jaśniej przedstawić, jakiej Europy chciałby dla nas. Były premier zupełnie nie ma pojęcia, jakiej Europy oczekują wszyscy ci, którzy z D. Tuskiem, red. L.Jażdżewskim i "artystką" E. Podleśną się nie zgadzają.
D.Tusk wygłaszał swoje mądrości na kolejnym uniwersytecie, ale jak sam zaznaczył, zaproszenie na Poznański Uniwersytet dostał nie z Uniwersytetu, ale od swojej koleżanki, byłej premier Ewy Kopacz, która, o ile mi wiadomo, nawet nie jest poznanianką. To ciekawa forma rozdawania zaproszeń, kiedy o zaproszonych nie decyduje gospodarz spotkania, a jeden z jego uczestników, który sam jest gościem. Ciekawe też, kto zadecydował, że D.Tusk zabierał głos na tym spotkaniu? Sam wszedł na mównicę? Czy to nie dziwne, że do Polski przyjeżdża unijny urzędnik, pozwala sobie, wbrew unijnym traktatom (art.15.6), na udział w toczącej się tu kampanii wyborczej, organizuje sobie wystąpienia na państwowych uczelniach, a w tych wystąpieniach bezpardonowo atakuje Kościół i polskie państwo?
Były premier wygłosił w Poznaniu jeszcze jedną "mądrość", że uniwersytety są po to, by przekraczać granice, co w zasadzie wydaje się być oczywiste, bo uczelnie to przecież placówki naukowe. Szefowi RE zapewne nie chodziło o przekraczanie naukowych granic, ale o granice społecznych zachowań, które były przekraczane w trakcie jego wystąpień na uniwersytetach w Poznaniu i Warszawie, a na to nie ma zgody znacznej części naszego społeczeństwa. Czas byłoby się z tym pogodzić, panie Tusk.

to tylko moje opinie, nie oceniam ludzi, opisuję ich publiczne zachowania _ komentarze: pisz co chcesz, ale bez inwektyw i wulgaryzmów, za to zalicza się wypady

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka