julian olech julian olech
1886
BLOG

Kiedy Gdańsk przestanie być miastem specjalnej troski?

julian olech julian olech Samorząd Obserwuj temat Obserwuj notkę 51

Po ogromnym nieszczęściu, jakie przydarzyło się w Gdańsku 13 stycznia br, to miasto stało się miejscem specjalnej troski. W cieniu żałoby i z niejasnym poczuciem winy za to, co się stało, wszystkie siły polityczne naszego państwa zgodziły się na potraktowanie tego miasta, a szczególnie jego przyszłych władz, w sposób wyjątkowy. Uznano, że należy zachować szczególne "status quo" tego miejsca i nie wprowadzać żadnych zmian do polityki zarządzania miastem, jaką wcześniej prowadził tragicznie zmarły prezydent. Z perspektywy upływającego czasu widać, że to był błąd.

Pani Aleksandra Dulkiewicz, zastępczyni prezydenta Gdańska, po jego śmierci została mianowana komisarzem miasta. Kiedy A.Dulkiewicz zgłosiła swoją kandydaturę w wyborach na gospodarza miasta, główne partie nie wystawiły przeciwko niej kontrkandydatów, co poskutkowało tym, że w zasadzie ten urząd jej podarowano. Dulkiewicz oficjalnie nie należy do żadnej partii, rzekomo jest politykiem niezależnym. Dla gdańskich działaczy i przedsiębiorców wspierających PO nie było to jednak żadnym zagrożeniem, miasto dalej jest zarządzane po platformersku. To dosyć dziwne, przecież zamordowany prezydent w chwili śmierci nie był już członkiem PO, ta partia usunęła go dużo wcześniej ze swoich szeregów i nie udzieliła mu poparcia w kolejnych wyborach samorządowych. Po tragicznym wydarzeniu z 13 stycznia okazało się, że PO ogarnęła swoista amnezja i z dużą estymą traktuje pamięć po zmarłym prezydencie. Politycy PO, z byłym marszałkiem senatu na czele, pozwalali sobie nawet na jednoznaczne sugestie, że mord na prezydencie był zbrodnią polityczną, a odpowiedzialnością za to tragiczne zdarzenie, mniej, lub bardziej otwarcie, obciążano PiS. Wdawało się to dziwne, że tak niemrawo przeciwko tym oskarżeniom protestowano, że nikt oskarżycieli nie pozywał do sądu, a do polityki zarządzania Gdańskiem państwowe władze postanowiły się nie wtrącać. Na rezultaty nie trzeba było długo czekać, pani Dulkiewicz dosyć szybko pokazała swoje pazurki.

Pani prezydent Gdańska, która bardzo łatwo wygrała wybory, nie miała przecież poważnych konkurentów, formalnie bezpartyjna, od pierwszych chwil swojego urzędowania ostentacyjnie zaczęła demonstrować swoje związki z PO. Wszystkie ważne imprezy PO zaszczycała swoją obecnością, była ważnym gościem na "wykładzie" D.Tuska na UW, angażowała się w promowanie poczynań osób spod znaku LGBT+. Pierwsza głośna awantura nowej pani prezydent, to zawłaszczenie przez miejski urząd Europejskiego Centrum Solidarności i promowanie w nim społeczności LGBT+, z czym prawdziwa Solidarność nie mogła się pogodzić. ZZ Solidarność odebrał ECS prawo do posługiwania się związkowym logo, na co ECS, wspierane przez panią Dulkiewicz, odpowiedziało wnioskiem, by ZZ Solidarność pozbawić związkowego znaku! Czy można wymyślić coś bardziej absurdalnego? Tym bardziej jest to absurdalne, że ZZ Solidarność wykupiło prawa autorskie do tego znaku od jego twórcy. Czy nie przypomina nam to historii Gazety Wyborczej, która też utraciła związkowe logo za odstępowanie od związkowych idei? Z GW popełniono jednak ten błąd, że zostawiono jej tytuł, który sam w sobie był już dużą wartością. GW pozostawiono także wcale nie mały majątek, w który Gazeta zdążyła do tego czasu obrosnąć. Czy historia z ECS ma przebiegać podobnie? Czy ZZ Solidaność i państwo, które pomogło w zabezpieczeniu środków finansowych na budowę ECS, mają przyglądać się bezsilnie, jak niweczone są idee głoszone przez pierwszą Solidarność? Prezydent Gdańska staje wyraźnie w sporze z Ministerstwem Kultury i ZZ Solidarność, co do zasad funkcjonowania ECS, ale to nie jedyny spór, jaki pani Dulkiewicz toczy z polskim państwem.
Do dużych nieporozumień między zarządem Gdańska, a państwem dochodzi też w sprawie funkcjonowania Muzeum II Wojny Światowej, a także, co do wykorzystania terenu na półwyspie Westerplatte, niemalże świętego miejsca dla Polaków. W tym miejscu garstka polskich obrońców walczyła z niemieckim wojskiem na samym początku tamtej wojny. Czy znowu będziemy biernie przyglądać się, jak relatywizowana jest prawda o IIWŚ, co tak wyraźnie pobrzmiewało w jednej z wypowiedzi zastępcy pani prezydent? O czym może świadczyć stanowisko miejskiej rady tego miasta, zdominowanej przez radnych z PO, która sprzeciwia się wywłaszczeniu terenu Westerplatte? Rada chce to miejsce urządzić tak, jak widzi historię IIWŚ z-ca pani prezydent? I polskie władze miałyby na to pozwolić? Mamy zaakceptować sugerowanie, że Polska miała swój współudział w rozpętaniu IIWŚ?

To jeszcze nie koniec "osiągnięć" pani prezydent, a trzeba przyznać, że wcale nie mało uzbierało się tego w czasie jej niezbyt długiego urzędowania. Pan prezydent dosyć często podkreśla, że jest osobą wierzącą, ale za tą deklaracją niekoniecznie idą jej czyny. Mocno oklaskiwała antykościelne wystąpienia D.Tuska, a całkiem niedawno, dzień przed wyborami do PE zezwoliła na równościową paradę organizowaną przez stowarzyszenie "Tolerado", to samo, któremu zezwala się w ECS na okresowe spotkania społeczności LGBT+. Pani prezydent udzieliła tej paradzie swoistego błogosławieństwa, wygłaszając na jej początku krótką przemowę i sama, razem ze swoim dzieckiem, brała w niej udział. Parada odbywała się w przedwyborczą sobotę, a więc w czasie, kiedy obowiązywała już cisza wyborcza z zakazem organizowania zgromadzeń. Jak to możliwe, że na taki dzień prezydent miasta wydaje pozwolenie na paradę, która z oczywistych względów zawsze jest antyrządowa i na pewno będzie epatowała widokami, które gorszą wielu ludzi. Ten kolorowy pochód społeczności LGBT+ był wyjątkowo gorszący, wulgarnie parodiował katolicką procesję, co wzbudziło wiele zastrzeżeń, nawet tych osób, które z KK mają niewiele wspólnego. Pani prezydent w tym pochodzie uczestniczyła i dopiero na trzeci dzień po paradzie, a na drugi po przegranych przez KE wyborach do PF, przyszło na panią otrzeźwienie, oświadczyła, że została przez Tolerado oszukana, że nie wiedziała o niecnych zamiarach tej organizacji. Czy można uwierzyć w takie naiwne tłumaczenie? Pikanterii tej sytuacji dodaje tłumaczenie się z tego zajścia samej organizacji "Tolerado", oni też twierdzą, że ich oszukano. Czy tę paradę organizowały zielone ludziki? Czy po tym towarzystwie nie można było spodziewać się jakiejś prowokacji? Nie można było tej parady rozwiązać? Pytanie, czy oświadczenia odcinające się od tej gdańskiej "procesji" by padły, gdyby KE wygrała niedzielne wybory?

Państwo reprezentowane jest w tzw "terenie" przez urząd wojewody, wojewoda mógł tej parady zakazać, chociażby ze względu na jej termin. Czy brak reakcji na tą jawną prowokację jest potwierdzeniem specjalnego statusu miasta Gdańska? Na spokój w Gdańsku się nie zanosi, a o tym mieście i jego gospodarzach usłyszymy pewnie jeszcze niejedno. Już jest głośno o gdańskich obchodach rocznicy wyborów z 4 czerwca, za chwilę będzie rocznica podpisania porozumień sierpniowych, rocznica wybuchu IIWŚ, potem Święto Niepodległości, potem ….., a w międzyczasie też będzie się działo. Czy Gdańsk po 13 stycznia tego roku rzeczywiście stał się miastem specjalnej troski?

to tylko moje opinie, nie oceniam ludzi, opisuję ich publiczne zachowania _ komentarze: pisz co chcesz, ale bez inwektyw i wulgaryzmów, za to zalicza się wypady

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka