julian olech julian olech
1931
BLOG

Czy opozycja kiedyś zmądrzeje?

julian olech julian olech PO Obserwuj temat Obserwuj notkę 47

Może kiedyś tak, ale przed wyborami najwyraźniej już nie zdąży. Opozycja brnie w zachowania, które nie mogą przynieść jej wizerunkowych korzyści, jakby nie było żadnych sondaży, żadnych opinii, które wyraźnie mówią, że nie tędy droga do zdobycia zaufania Polaków. Bycie "antypisem" za wszelką cenę jest dla opozycji hasłem nadrzędnym, jest ideą, która tak zagnieździła się w umysłach opozycyjnych polityków, że ani rozsądek, ani logika nie podpowiadają już nic innego, co by mogło otworzyć im drogę do wyborczego sukcesu. Opozycja nie wyciągnęła wniosków z porażki Koalicji Europejskiej w wyborach do PE i dalej
snuje opowieści, jak to zjednoczą się w walce z PiS, by wyzwolić Polskę od rządu, który rzekomo prowadzi kraj do dyktatury.

Do naszego kraju miał przyjechać na uroczystości 80-lecia wybuchu II Wojny Światowej prezydent Stanów Zjednoczonych, Donald Tramp. Ileż to było gadania, że ta wizyta jest nic nieznacząca, że jesteśmy "sługusami" USA, że ten prezydent Tramp, to taki polityk-celebryta, który plecie różne, mało poważne farmazony i na koniec, ileż to było krakania, że Tramp jednak do Polski nie przyjedzie. No i spełnił się sen Platformy, wizyta prezydenta USA została przełożona. Nie dla tego, że nie chciała jej polska opozycja, nie dlatego, że 23 byłych polskich dyplomatów napisało do Trampa paszkwil na własny kraj, ani nie dla tego, że Tramp nie chciał wspierać PiS przed nadchodzącymi wyborami parlamentarnymi. Do Stanów Zjednoczonych zbliża się groźny huragan, który niesie wielkie zagrożenie dla życia i zdrowia ludzi zamieszkujących amerykańską Florydę, a także może przynieść zniszczenia infrastruktury na wielką skalę. Prezydent Tramp stwierdził, że wobec takiej sytuacji musi zostać w kraju, by osobiście nadzorować walkę z żywiołem. Każdy rozsądny człowiek rozumie takie stanowisko prezydenta demokratycznego państwa, w którym to ludzie decydują, kto tym państwem zarządza i też od swojego prezydenta oczekują troski o własny kraj. Kompletnie tego nie rozumie polska opozycja, a szczególnie liberalne media, które próbują opozycją manipulować. Różne domysły wspomnianych mediów, co do przyczyn przełożenia wizyty prezydenta Trampa w naszym kraju, dobrze prezentuje postawa dziennikarzy radia TOK FM, którzy w piątek, 30.08., wymyślali niedorzeczne przyczyny odroczenia tej wizyty. Teorie, jakie snuli dziennikarze tej rozgłośni, wbrew wyrażanym opiniom przez gości, jakich zaprosili do studia, którzy na pewno zwolennikami PiS nie są, były tak nierozsądne, jak taka teza, że Tramp nie przyjechał do Warszawy, bo Trzaskowski zalewa stolicę fekaliami, które mogą wywołać epidemię. Głupota najwidoczniej nie ma granic, a kto może liberalnemu dziennikarzowi zabronić wymyślać bzdury, które może jakoś do rządzących przylgną. Skoro nasz były prezydent, laureat pokojowej(!) nagrody Nobla, może twierdzić, że Polsce grozi wojna domowa, że Tramp odwołał swoją wizytę przez huragan, ale ten, który panuje w Polsce - jeżeli już tak, to może ten, który wywołuje sam L.W. - to opozycja może o tej sytuacji powiedzieć wszystko.
Katastrofa ekologiczna w Warszawie, lekceważona przez zarząd stolicy, stanowiąca ogromne zagrożenie dla wszystkich miast leżących nad Wisłą na północ od Warszawy jest wykorzystywana do politycznej walki. Prezydent Warszawy utrzymywał w tajemnicy tą poważną awarię systemu neutralizacji ścieków, choć przecież wiadome było, że stolica sama z tą awarią sobie nie poradzi. To byłby dyshonor poprosić państwo o pomoc w opanowaniu ogromnego zagrożenia zatrucia Wisły? Co dziwne, nawet partia Zielonych, będąca w koalicji z PO, mieniąca się jedyną partią, która ekologię ma wysoko na sztandarach, ustami swego założyciela, byłego ministra środowiska, stara się wyciszać trudną sytuację w Warszawie. Liczą, że coś spadnie z liberalnego stołu i znajdą się Sejmie? A co ekologią, rzekomo bliską ich sercu i bezpieczeństwem ludzi mieszkających nad Wisłą?
Wspomniani byli dyplomaci piszący list do prezydenta Trampa nazywają Polskę "koniem trojańskim" w NATO. Pouczają prezydenta Stanów Zjednoczonych, co ma w Polsce mówić i że absolutnie nie może popierać obecnego rządu. Dyplomaci, elita z elity, nawet kiedy odchodzą ze służby, dalej są kojarzeni z państwem. Nie są znane przykłady, kiedy dyplomaci występowaliby przeciwko własnemu państwu, tym bardzie, że wielu z nich nawet po opuszczeniu swoich placówek żyje na jego koszt. Są zatrudniani przez państwowe instytucje, takie, jak PAN czy państwowe wyższe uczelnie. Ci "nasi" byli dyplomacji przekraczają granice nie tylko te, które obowiązują państwowych urzędników, tym bardziej tych z najwyższych szczebli, ale i zwykłych, przyzwoitych ludzi. Czy polscy liberałowie zupełnie nie liczą się już z interesem własnego państwa, bo czują się obywatelami międzynarodowej społeczności, która nie zna pojęcia narodu i państwa? Są pewni, że taką ich postawę zaakceptuje większość polskiego społeczeństwa?
Ostatnio polski premier zapowiedział uchwalenie na przyszły rok zrównoważonego budżetu. Jakiś czas temu opozycja wieszczyła, że PiS zajmuje się rozdawnictwem publicznych pieniędzy wieszcząc przekroczenie deficytu budżetowego o granicę 3% PKB. Kiedy zapowiadany jest budżet zrównoważony, to opozycja bije na alarm, że tak nie można postępować, bo jest tyle potrzeb społecznych, którym należałoby zabezpieczyć finansowanie.
Przykre, że "antypisowski" amok ogarnął nawet środowisko stowarzyszenia Kukiz'15. Niegdyś całkiem liczny klub parlamentarny skurczył się do minimum, bo w pewnym momencie jego członkowie nie wiedzieli, kogo w Sejmie mają popierać, a granie na wszystkie strony kiedyś musiało się zemścić. Teraz ratunku przed całkowitym zmarginalizowaniem stowarzyszenie szuka w objęciach PSL, choć jeszcze nie tak dawno ludzie Kukiza krytykowali bezlitośnie partię warszawskich rolników.
W dzisiejszym poranku radia TOK FM, w audycji "Wybory w TOK-u", przy omawianiu hejterskiej afery w MS stronnicy opozycji określili postawę obrońców strony rządowej, jako mylenie losów kata i ofiary. To zadziwiające, że zupełnie nie przeszkadza liberałom mylenie kata i ofiary w znacznie poważniejszej sprawie, a mianowicie w ocenie działań Niemców i Polaków w czasie II WŚ. Nasi liberałowie z ogromnym zrozumieniem przyjmują stanowisko Niemców, którzy uważają, że Polsce nie należą się żadne odszkodowania za ogromne straty, jakie Polska poniosła w wojnie, którą wywołali Niemcy. Czy Polacy mogą zaakceptować taką postawę opozycji?

Absurdy postępowania polskiej opozycji można by mnożyć w nieskończoność. Trudno działania "onych" nazwać inaczej, niż bycie wyłącznie "antypisem", co nie gwarantuje im sukcesu w nadchodzących wyborach. Jak chcą marzyć o wyborczym sukcesie, kiedy proponują i to niby w imieniu ZZ Solidarność, odznaczenie Fransa Timmermansa, powszechnie uważanego za wroga Polski, "Medalem Wdzięczności" ECS? To kolejna prowokacja wymierzona w ZZ Solidarność, polskie państwo i jego obywateli, nie pierwsza zresztą i pewnie nie ostatnia. Szans na zmianę postępowania w szeregach opozycji nie widać, a do wyborów coraz bliżej.

to tylko moje opinie, nie oceniam ludzi, opisuję ich publiczne zachowania _ komentarze: pisz co chcesz, ale bez inwektyw i wulgaryzmów, za to zalicza się wypady

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (47)

Inne tematy w dziale Polityka