Jak donosiło radio TOK FM, stowarzyszenia spod znaku LGBT mają zamiar doprowadzić do zakazu organizowania pochodów propagujących symboliczne sprzątanie przestrzeni publicznej po gejowskich paradach. Te pochody, które planuje organizować Młodzież Wszechpolska, mają być pokojowymi manifestacjami symbolizującymi wypieranie z przestrzeni publicznej obcej nam ideologii gender, która jest propagowana na wiele różnych sposobów, m.in. przez parady osób homoseksualnych.
Wczorajsze wiadomości informowały o zawieszeniu w działalności akademickiej na UMK w Toruniu prof. Aleksandra Nalaskowskiego, za pewien felieton zamieszczony w prawicowym piśmie. Ten felieton krytykuje działaczy LGBT za ich agresywną propagandę krzewiącą genderową ideologię. Rektorowi UMK, który podjął decyzję o zawieszeniu profesora, zupełnie nie przeszkadzają wypowiedzi innych pracowników naukowych UMK i innych polskich uczelni, które są skrajnie nieobiektywne wobec polskiej tradycji i chrześcijańskiej religii, do której ciągle przyznaje się ponad 90% Polaków, a które propagują obcą nam, gebderową ideologię. Widocznie dla pana rektora, ani też dla środowisk gejowskich również wolność słowa, gwarantowana nam przez konstytucję, nic nie znaczy, chyba, że chodzi o wolność dla głoszenia genderowych teorii.
Od paru dni w internecie przewija się informacja o niedopuszczeniu do zawodów jednego ze znanych zawodników sportów walki, M.Różalskiego, tylko za to, że wziął udział w manifestacji sprzeciwiającej się gejowskim paradom, które nachalnie propagują homoseksualne zachowania i samą ideologię gender. M.Różalski, to dla mnie postać z wielu powodów kontrowersyjna, ale jego stanowisko w sprawie rodziny, że to mężczyzna, kobieta i ich dzieci, jest godne zauważenia. Nie każdy w środowisku sportowców-celebrytów i wielu innych "nowoczesnych" środowiskach ma odwagę takie poglądy publicznie głosić.
Od jakiegoś czasu niektóre samorządy ogłaszają swoje tereny wolne od ideologii LGBT, co budzi coraz większy sprzeciw skrajnie lewicowych partii. Te partie i gejowscy działacze zapowiadają kierowanie spraw do sądów, a nawet sygnalizują wystąpienie do PE o "zainteresowanie" się sprawą licząc na to, że "zagranica" weźmie sprawy w swoje ręce. Liczą na wizytę w Polsce, miłego lewakom, F.Timmermansa? Problem w ty, że pan Timmermans zmienił, a właściwie jemu zmieniono, obszar działania, ale, być może stary przyjaciel PO, Wiosny i lewicy nie zawiedzie, przyjedzie i się wypowie, z góry wiadomo, jak.
Sprawy panoszenia się środowisk LGBT od jakiegoś czasu w Polsce stają się coraz większym problemem, z którego przez wiele lat nie zdawaliśmy sobie sprawy, traktując go, jako pewnego rodzaju folklor. Zaczęliśmy się tym interesować za sprawą byłej posłanki(?) Anny Grodzkiej, której osoba uświadomiła nam, jak wiele miejsca i uwagi poświęca się środowisku, które stanowi w naszym kraju zupełny margines społeczny. Środowisko marginalne, ale o wpływach zupełnie nie marginalnych. Popierają je środowiska lewicowo-libralne, sądy, artyści wszelkiej maści, szczególnie ci polscy aspirujący do kina światowego. Genderowa ideologia ma też duże poważanie w środowiskach naukowych, szanujące się uniwersytety mają przecież swoje katedry "gender studies". To środowisko domaga się coraz większych praw dla osób homoseksualnych, przyznania im prawa do zawierania związków partnerskich, małżeńskich, do adopcji dzieci i przede wszystkim do prowadzenia edukacji seksualnej w szkołach, bo rzekomo rodzice dzieci nie potrafią tej wiedzy swoim dzieciom przekazać. Problem jest tylko w tym, że nikt jakoś nie potrafi dowieść, że środowisko gejowskie jest w jakiś szczególny sposób potrzebne społeczeństwu, że przynosi temu społeczeństwu jakieś wymierne korzyści. Koniecznie trzeba do tego dodać, że nie chodzi tu o piętnowanie gejów jako takich, a szczególnie o to, że są, jacy są, ale o to, że gejowscy działacze domagają się dla tego środowiska szczególnych praw i przywilejów, dla których nie ma żadnego logicznego uzasadnienia.
Wobec powyżej opisanych sytuacji można się zastanawiać, kto w Polsce ma interes w tym, by tak mocno propagować genderową ideologię, że nie zważa przy tym, ani na wolności słowa gwarantowaną nam przez konstytucję, ani na interes znacznej większości naszego społeczeństwa? Czy środowiska LGBT w Polsce są pod specjalną ochroną? Jeżeli tak, to pod czyją i jakie korzyści z tej ochrony mają "ochroniarze"? Inicjatywa samorządowców, by ustanawiać na swoim terenie strefy wolne od ideologii LGBT jest jak najbardziej godna pochwały, podobnie powinny postąpić wyższe uczelnie, by i tam genderowa propaganda nie miała miejsca. Uczelnie z założenia są apolityczne, a gender, to czysta polityka uprawiana przez środowiska homoseksualne w tzw elitach, które z nudów ciągle szukają nowych wrażeń.
Gender, to ideologia, która okazuje się być dżumą XXIw, zagrażającą naszej chrześcijańskiej cywilizacji. Mieliśmy faszyzm, komunizm, a teraz "elity" znalazły sobie nową ideologię, przez którą chcą zapanować nad światem. Ciężko idzie im z wtłaczaniem nowej ideologii wśród dorosłych, więc wprowadzają ją do szkół. W Polsce ten proces, póki co, idzie z dużymi trudnościami, ale niektóre inne państwa pozwoliły sobie na narzucanie siłą tej deprawacji małych dzieci. W Portugalii już, a w Anglii za rok, genderowy program będzie obowiązkową edukacją, nawet w prywatnych, chrześcijańskich szkołach. Taka to jest wolność w rozumieniu "nowoczesnych elit", czy Polska przed tą dżumą XXIw zdoła się obronić?
to tylko moje opinie, nie oceniam ludzi, opisuję ich publiczne zachowania _ komentarze: pisz co chcesz, ale bez inwektyw i wulgaryzmów, za to zalicza się wypady
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo