julian olech julian olech
777
BLOG

Czy Polsce potrzebna jest wymiana elit?

julian olech julian olech PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 69


Za Wikipedią: "Elitą są … różnorodne zbiory utworzone przez ludzi wyróżniających się w rozmaitych dziedzinach. …. Elity mają często zasadniczy wpływ na władzę oraz na kształtowanie się postaw i idei w społeczeństwie."

Mamy gorący czas przedwyborczy, który przejawia się m.in. częstymi konwencjami partii politycznych. Na tych konwencjach w szczególny sposób wybrzmiewają przemówienia czołowych polityków, bo zapowiadają one te obszary, którym przyszła władza, ta, którą wyłonią wybory, chce poświęcić dużo uwagi. Odbiór tych przemówień zależy jeszcze od słuchającego, a pewnie każdy z nas inaczej traktuje te zapowiedzi ze względu na tzw. własny interes, go dla jednych mogą one zapowiadać konkretne zyski, a dla innych stratę.

Na jednej z ostatnich konwencji wyborczych PiS prezes Kaczyński powiedział, że Polsce jest potrzebna wymiana elit. Pewnie wielu słuchających na te słowa w ogóle nie zwróciła uwagi, bo definicja słowa elita jest tak niejednoznaczna i tak obszerna, że pozwala na swobodne zaliczanie, bądź wykluczanie z elitarnych kręgów każdego z potencjalnych kandydatów. Ponadto ta przynależność do elit, bądź jej brak, zależy od własnego mniemania o sobie, bądź od oceny tych, którzy na własny użytek te elity osobowo definiują. Są jednak tacy, którzy do słów prezesa PiS przywiązują dużą wagę, bo mogą one, przy realizowaniu przedwyborczych zapowiedzi, mieć zdecydowany wpływ na ich życie.

Słowa prezesa Kaczyńskiego o wymianie elit analizowano w miniony poniedziałek w popołudniowym, cyklicznym programie radia TOK FM "prawda nas zaboli". Tego programu w zasadzie słuchać się nie da, bo poziom kabotynizmu przekracza w nim już wszelkie granice, ale tym razem skusiła mnie do tego obecność w studio niedawnego bohatera mojej notatki, dr hab. Pawła Kowala. Już sama obecność doktora w tym programie, który może tylko zniechęcać słuchaczy do prezentowanych tam poglądów i do osób, które pod pieczą gospodarza te poglądy prezentują, może być zaskoczeniem, jako że doktor od dawna starł się przyjmować postawę będącego pośrodku między dwoma zwalczającymi się stronami politycznego sporu i prawdopodobnie też z tego powodu opuścił kiedyś szeregi PiS. No, ale czasy się zmieniają, pan doktor też, po rozstaniu się z PiS jego kariera naukowa przyśpieszyła, a ostatnio pan doktor został nawet profesorem PAN, co we wspomnianym programie nie omieszkał zaznaczyć, kiedy gospodarz zapytał go, jak się ma do niego zwracać. Redaktor usłyszał, że jak już jakoś musi(?), to może być "panie profesorze", bo … i tu padło wyjaśnienie, jak powyżej. Pan dr hab., bo taki jest właściwy stopień naukowy pana Pawła Kowala jest profesorem, ale uczelnianym, w tym wypadku PAN-owskim, ale widocznie bardzo mu zależy, by jednak go tytułowano "panie profesorze", więc niech mu będzie. Nie pisałbym o tym, bo wcześniej już pisałem, ale, że ma to jakieś znaczenie dla dalszej treści notatki, to zrobiłem to dla przypomnienia.

Wracając do zapowiedzi prezesa Kaczyńskiego, Paweł Kowal uznał, że całego programu PiS najgroźniejsze są właśnie zapowiedzi wymiany elit, a także te, które mówią o repolonizacji polskiej prasy. Pan "profesor" zastanawiał się, jak ta wymiana elit może wyglądać i jakie kręgi obejmie, a szczególnie, czy dotknie profesury i np. też lekarzy. Uczestnicy rozmowy stwierdzili, że pewnie lekarzy to nie dotknie, bo nie da się ich, ot tak, "wyprodukować", ale z profesurą, to już kto wie, jak będzie? Pan doktor może spać spokojnie, tak mi się zdaje, bo przecież jeszcze profesorem nie jest, ale, jak się będzie upierał, albo w międzyczasie zostanie, to, kto wie?

Ale, już tak na poważnie, czy Polsce rzeczywiście jest potrzebna wymiana elit? Z punktu widzenia pana "profesora" i jego obecnych politycznych przyjaciół pewnie nie, bo sami są przekonani, że właśnie oni są tymi elitami, szczególnie tymi, które wynikają z definicji przytoczonej na początku notatki. W pewnym sensie swoje elity mają wszystkie grupy społeczne, łącznie z tymi, które nam się źle kojarzą, są elity wśród złodziei, gangsterów, przemytników, itp., ale z założenia o takich ta notatka nie traktuje, ani też nikt do takich elit oficjalnie się nie przyznaje. Jednak bycie elitą, która ma wpływ na władzę i społeczeństwo, to już coś. No właśnie, wpływ na społeczeństwo. Czy dobry wpływ na społeczeństwo mają "elity", które występują przeciwko własnemu państwu? Czy postawę byłych prezydentów i garstki wspierających ich ludzi "kultury", która przedstawili w niedawnym "liście do opozycji", można inaczej określić, jak nie podważanie znaczenia legalnej władzy i zasad demokracji, wg których te władze się ustanawia? W swoim liście członkowie "elity" proszą, by kandydaci opozycji niebędący członkami trzech ugrupowań, PSL, Lewicy i PO-KO zrezygnowali z kandydowania w wyborach do senatu, by nie utrudniali procesu odsunięcia PiS od władzy. Nie pomogła ulica, nie pomogła zagranica, to teraz ma pomóc "elita", która wie lepiej?
"Oni" wiedzą lepiej, co jest Polakom potrzebne i kto lepiej nadaje się do zarządzania krajem, a całe ich bajanie o obronie demokracji to bajka dla ludu, a może wręcz plebsu, czyli przedstawicieli tegoż ludu z najniższej kasy społecznej. Dlaczego wspominam o plebsie? Bo w gronie wspierających byłych prezydentów jest niejaki "profesor" Wojciech Sadurski, który wręcz twierdzi, ze przewaga PiS nad PO bierze się stąd, że Kaczyński otumanił plebs i niewykształconych wpuścił na salony. Tak mówi "profesor" o wyborcach PiS, w których jest wcale niemało prawdziwych profesorów, jeżeli już o to "profesorowi" Sadurskiemu chodzi, którzy zupełnie nie podzielają poglądów, ani byłych prezydentów, ani tych, którzy we wspomnianym liście prezydentów wspierają. "Profesor" Sadurski siedzi głównie w dalekiej Australii, gdzie mąci w głowach tamtejszej młodzieży akademickiej i ciągle poucza Polaków, jak wg niego powinna wyglądać sprawiedliwość i demokracja w naszym kraju. Ostatnie oświadczenie rzecznika TSUE, odnoszące się do zapytań naszych sędziów kierowanych właśnie do TSUE, zupełnie "profesorowi" nie pasuje, choć znaczna część naszego społeczeństwa ma na ten temat jednoznaczne zdanie. Takie elity mają kształtować władzę w Polsce? Czy do tych elit mają też należeć nasi zbuntowani dyplomaci, którzy co rusz zajmują antypaństwowe stanowiska i ogłaszają to w swoich listach publikowanych również w prasie światowej? Czy do tych elit mają należeć artyści, którym myli się ich powołanie z polityką, a którzy swoją popularność wykorzystują do zwalczania legalnie ustanowionej władzy? Czy sędziowie uważający, że są powołani nie tylko do egzekwowania prawa, ale i do jego stanowienia też mają prawo nazywać siebie elitą, bo, że niektórzy z nich uważają się za nadzwyczajną kastę, to już wiemy? A może do elit mają należeć i ci, którzy złożyli teraz wniosek do UE, by nie uznano wyborów do PE, bo TVP nie była obiektywna w prezentowaniu kandydatów? Każdy sposób jest dobry, by podważać demokratyczne wybory?


Czy Polsce jest potrzebna wymiana elit? Odpowiedź wydaje się oczywista i mam nadzieję, że o tym zadecydują zbliżające się wybory, a nie list byłych prezydentów i tych, którzy ich wspierają.

to tylko moje opinie, nie oceniam ludzi, opisuję ich publiczne zachowania _ komentarze: pisz co chcesz, ale bez inwektyw i wulgaryzmów, za to zalicza się wypady

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka