Porażka PiS do sejmu a bardziej dotkliwa do senatu, niczego jednak ich nie nauczyła i niczego nie zrozumieli. Milion głosów w sejmie i przewaga w senacie, doprowadziła do jakiegoś obłędu i szaleństwa. Tak trzeba nazwać ich protesty wyborcze. Brak zaakceptowania stanu rzeczy, czyli prawidłowości wyboru, doprowadziła PiS do kompromitacji. To już nie porażka, to kompromitacja wyborcza. Sąd oddalając wyborcze protesty PiS stanął po stronie demokracji jednocześnie dając do zrozumienia, że naginanie prawa dla zysku politycznego nie ma miejsca. Oczywiście obawy o stronniczość sądu istniały, ale sprawa była zbyt oczywista w interpretacji, że tylko samobójca mógł wydać inny wyrok.
Sąd Najwyższy usankcjonował porażkę PiS. Pokazał Kaczyńskiemu jego miejsce w szeregu. Władza niepogodzona z porażką nie dostała poparcia ani ze strony wyborców, ani od swoich nominatów. Teraz zaistniał problem, może nie rzutujący na styl rządzenia, ale na to, że nie będzie zgody na łamanie standardów parlamentarnych. Senat nie musi być hamulcowym. Niech się stanie merytorycznym sędzią, który punktować będzie buble prawne władzy. Taki właśnie powinien być teraz senat. Przeciw wagą dla totalnej władzy. Im prędzej to opozycja zrozumie, tym szybciej PiS wpadnie w pułapkę destrukcji.
Porażka PiS a raczej totalna klęska wizerunkowa pokaże Polakom, że nawet gdy ma się swoich sędziów, nie wszystko jest prawdą to co wymyśli sobie PiS. PiS sam na własne żądanie wpadł w pułapkę z które nie mógł wyjść z twarzą. Tylko jakiś niedouczony człowiek mógł sformułować uzasadnienie do protestu wyborczego. Niedouczony był tez ten co na taki stan rzeczy pozwolił. A może jednak wierzył głęboko, że sąd będzie ślepy jak Temida i wyda wyrok korzystny dla władzy. Nie mogło być większej klęski i upokorzenia, niż odrzucenie protestu. Wstyd i kompromitacja dla tego co się tym zajął i dla Kaczyńskiego, który ma jakieś prawnicze pojęcie. Być może.
Dzisiaj demokracja wygrała. Mimo obaw i lęków o rzetelność Sądu Najwyższego. Jednocześnie jest to tez jasny i przejrzysty sygnał dla innych sądów, żeby władzy się nie obawiały wydając niekorzystny dla nich wyrok. Być może tez jest to przebudzenie nominatów pisowskich, że liczy się uczciwość i orzekanie zgodnie z prawem a nie pod dyktat władzy. Władza tym werdyktem dostała solidny cios. Następny cios przyszedł z Trybunału Konstytucyjnego, gdzie wybrańcy pisowscy podnieśli bunt przeciw pani prezes. Jak widać zaistniał problem, który władza a tym bardziej Ziobro się nie spodziewał. Miał "uzdrowić " sądy a tutaj zaistniało nieposłuszeństwo. Wręcz rokosz.
Jedna jaskółka wiosny nie uczyni. Trzeba poczekać na inne symptomy nieposłuszeństwa ze strony osób na które postawił PiS. Początek jednak został zrobiony. PiS dostał ostrzeżenie. Na pewno to zlekceważy i wyśmieje, obróci to jak zwykle na swoją korzyść. Święte krowy istnieją, ale na pewno nie w obozie totalnej władzy. Dzisiaj sygnał jest jeden. Koniec tej władzy zbliża się nieuchronnie. Sąd Najwyższy zrobił w tym kierunku pierwszy krok.
Inne tematy w dziale Polityka