Karolina Nowicka Karolina Nowicka
361
BLOG

Czarne chmury nad Kościołem czy szansa na odnowę?

Karolina Nowicka Karolina Nowicka Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 45


Ostatnio wyszło na jaw, że do seminariów diecezjalnych i zakonnych w Polsce wstąpiło w tym roku tylko 498 osób, to o 122 mniej niż w poprzednim roku. Taka informacja została podana przez sekretariat Konferencji Rektorów Wyższych Seminariów Duchownych w Polsce. Na wszystkich latach kształcenia w seminariach duchownych rok akademicki rozpoczęło 2853 alumnów - to około 60-procentowy spadek powołań w porównaniu z latami 80 i 90. XX wieku.

Tekst krótki, ale dający do myślenia. Po zapoznaniu się z nim naszło mnie kilka refleksji:

1) Od nie wiem jak dawna uważam, że 19-20-letni młodzian (panna) nie powinien (nie powinna) podejmować wyborów, które zaważą na całym jego (jej) przyszłym życiu. Dla przeciętnego człowieka nie jest to odpowiedni wiek na zawieranie małżeństwa, robienie dzieci, palenie mostów czy właśnie wstępowanie w szeregi duchowieństwa. To jest pora na uczenie się, szukanie, błądzenie, wątpliwości, parokrotne zawracanie z obranej ścieżki. Niech na księży czy zakonników idą mężczyźni dojrzali, którzy przebadali swoje pragnienia, są pewni słuszności swojej decyzji i którzy przede wszystkim zasmakowali świeckiego życia.

2) Wydaje mi się, że lwia część duchownych wychowała się w dość religijnych rodzinach (jeśli ktoś dysponuje jakimiś danymi statystycznymi, zachęcam do podzielenia się wiedzą). Niekwestionowany spadek religijności i szacunku dla Kościoła w społeczeństwie musiał odbić się na ilości „powołań”. Udawanie, że problem nie istnieje i że Pan Bóg wie najlepiej, ilu nam potrzeba księży, kojarzy mi się z grającą do samego końca orkiestrą z Titanica. Nie trzeba mieć daru Pytii, by rozumieć, że będzie już tylko gorzej. Kościołowi bardziej chyba niż jakiejkolwiek innej instytucji potrzebny jest napływ świeżej krwi z krajów, gdzie wciąż rodzi się wiele dzieci, a te wychowywane są w poszanowaniu religii. Niestety dla poczciwych rodzimych rasistów, nie są to kraje białe.

3) Tekst podsumowuje wyrażenie nadziei, że w naszych „eksperckich czasach” mniejsza ilość kapłanów powinna przekuć się przynajmniej w ich wyższą jakość. Jest to szczytne i na pozór logiczne założenie, jak jednak miałoby się sprawdzić w praktyce? Cóż będą robić profesorowie w seminarium, żeby „wyhodować” lepszego duszpasterza? Będą częściej z alumnami rozmawiać, zażarciej ich indoktrynować, bardziej pilnować? Zakładam, że to, iż jest ich niewielu, będzie skutkować raczej niechęcią do odsiewania „złego ziarna”. I co to w ogóle znaczy „dobry ksiądz”? Krąży wśród złośliwych powiedzenie, że duchowny ma być jak BMW: bierny, mierny, ale wierny. Czy jednak taki „przewodnik” nie odstraszy resztki owieczek, które wyrosły już w mocno zlaicyzowanym świecie?

Zachęcam do wyrażania swoich opinii.


Miłośniczka przyrody, wierząca w Boga (po swojemu) antyklerykałka, obyczajowa liberałka. Lubię słuchać audiobooków, pisać na Salonie, rozmawiać z ludźmi w Necie. W życiu realnym jestem odludkiem, nie angażuję się społecznie, właściwie to po prostu spokojnie wegetuję, starając się jakoś uprzyjemnić sobie tę swoją marną egzystencję. Mało wiem i umiem, dlatego każdego, kto pisze sensownie i merytorycznie bardzo cenię. Z kolei wirtualne mądrale, które wiedzą jeszcze mniej ode mnie, ale za to uwielbiają kłótnie i nie stronią od ad personam, traktuję tak, jak na to zasługują.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo