Karolina Nowicka Karolina Nowicka
492
BLOG

W pogoni za elitą

Karolina Nowicka Karolina Nowicka Socjologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 49


Zdarzyło mi się nie raz, nie dwa, i nawet nie dziesięć, a zdecydowanie więcej razy czytać utyskiwania niektórych blogerów na brak prawdziwych elit w naszym kraju. Że niby ci, którzy do tego miana pretendują, często prezentują większe chamstwo niż tzw. żuleria, więc mowy być nie może o szacunku dla takich ludzi.

Czym tak naprawdę jest elita? Poradźmy się niezawodnej ciotki Wiki:

Elita – kategoria osób znajdujących się najwyżej w hierarchii społecznej, pod jakimś względem wyróżnionych z ogółu społeczeństwa. Elity mają często zasadniczy wpływ na władzę oraz na kształtowanie się postaw i idei w społeczeństwie. Wśród socjologów nie ma zgody co do tego, czy elita jest grupą społeczną. Współczesne podejścia skłaniają się raczej ku stanowisku, że elicie brak takich cech grupy jak wewnętrzna organizacja, odrębność czy więź. Elitą są więc różnorodne zbiory utworzone przez ludzi wyróżniających się w rozmaitych dziedzinach. W XVIII wieku terminem „elita” określano dobra szczególnej jakości.

Wątpię, żeby kiedykolwiek można było szczerze uznać za moralnie wartościowszych tych, którzy czy to z urodzenia, czy z nadania tytułów znaleźli się na szczycie drabiny społecznej. Intelektualnie – jako masa – być może przewyższali resztę społeczeństwa. Pod względem smaku – jak najbardziej. Polecam tutaj piękne opowiadanie Karen Blixen pt. „Uczta Babette”: poczciwi, lecz niewyedukowani biedacy nie docenią kunsztu przeznaczonego dla wyrafinowanej i odpowiednio wychowanej arystokracji. Niemniej moralnie dawna elita wcale nie musiała górować nad pospólstwem. Wśród królów, książąt, magnatów, szlachty zawsze można było znaleźć wielu skurwysynów, oszustów, ludzi małostkowych czy w inny sposób odrażających. Co się zatem zmieniło na gorsze? Czym się różnią dzisiejsi bogacze, intelektualiści, ludzie postępu od swoich szlachetnie urodzonych poprzedników? Za czym tęsknią ci, którzy brzydzą się Jandą, Stuhrem, Gajosem, Holland, Tokarczuk?

Moim zdaniem tęsknią za PIĘKNEM. Tego właśnie brakuje ludziom z pierwszych stron gazet, tym, których wypowiedzi na temat Polski są powielane dziesiątki razy przez plotkarskie media, którzy uważają się za lepszych i mądrzejszych od przeciętnego Polaka-Cebulaka. Wraz z pięknem idzie wyczucie, delikatność, takt, elegancja, gust. Coś, czego wielu celebrytom brakuje. Wypasione chaty, samochody i ubrania nie idą w parze z duchowym uwzniośleniem, język, którego używają, otwarcie czerpie z rynsztoku, nieokiełznana agresja wywalana jest bez przerwy na wierzch niczym cyce pewnej podstarzałej blondyny znanej chyba bardziej z rozwiązłości niż dokonań na niwie muzyki. Powiedzieć, że nasza pseudoelita słynie z bezwstydu, to nie powiedzieć niczego. Brak wstydu nie musi być czymś hańbiącym, jeśli godzi zaledwie w przestarzałe obyczaje. Iluż to śmiałych ludzi wyprzedzało swoimi poglądami i postępowaniem swoją epokę, wywoływało skandale, było odrzucanych przez co bardziej zachowawcze środowisko. Niemniej daleko im było do brzydoty, jaka jest udziałem obecnych ludzi sukcesu. Brzydoty stylu, słowa, zachowania; będącej czymś innym niż moralne upodlenie, które wszak zdarzało się i dawniej. Dzisiejsza brzydota śmierdzi tandetą, prymitywizmem, głupotą, niemytą dupą i białym proszkiem pod zakolczykowanym nosem. Wszystko jest na sprzedaż, byle ciągle błyszczeć, być na topie, wzbudzać emocje.

Niestety, musimy to zaakceptować, tak jak – często bez większych problemów – akceptujemy własne przywary. Dlaczego? Dlatego, iż nasze pseudoelity są po prostu odbiciem gminu, także tego wypowiadającego się na Salonie. Nie jesteśmy lepsi ani mądrzejsi. Jesteśmy zaledwie biedniejsi. Cóż zatem robić? Tym, którzy rozglądają się za prawdziwą, nieskalaną gównem elitą, radziłabym samemu dążyć do PIĘKNA, propagować je i emanować nim tak mocno, żeby zarazić innych. Tylko poprzez bezustanne dawanie przykładu, poprzez ciągłą i pokorną orkę na estetycznej, intelektualnej i duchowej glebie, można uratować przyszłe pokolenia przed totalnym upadkiem.

Tylko kto ma dawać ten przykład? Na Was nie ma co liczyć...


Miłośniczka przyrody, wierząca w Boga (po swojemu) antyklerykałka, obyczajowa liberałka. Lubię słuchać audiobooków, pisać na Salonie, rozmawiać z ludźmi w Necie. W życiu realnym jestem odludkiem, nie angażuję się społecznie, właściwie to po prostu spokojnie wegetuję, starając się jakoś uprzyjemnić sobie tę swoją marną egzystencję. Mało wiem i umiem, dlatego każdego, kto pisze sensownie i merytorycznie bardzo cenię. Z kolei wirtualne mądrale, które wiedzą jeszcze mniej ode mnie, ale za to uwielbiają kłótnie i nie stronią od ad personam, traktuję tak, jak na to zasługują.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo