Wielokrotnie zarzuca się lewicy, iż próbuje zawłaszczyć kraj, narzucić wierzącym sposób wychowywania dzieci, etc. Tymczasem osoby o skłonnościach konserwatywnych nie są lepsze. Oto, co pewien bloger napisał o uczestnikach obecnych demonstracji:
Bloger wyjaśnia swoje poglądy w następujący sposób: aborcja jest szkodą dla wspólnoty, a obowiązkiem rodzica jest wychować dziecko na istotę pro-społeczną. Czyli ktoś, kto wychowuje je w duchu innych wartości, niż te podtrzymujące trwanie wspólnoty, nie ma prawa wychowywać ich w ogóle.
Mój komentarz: Wielu już było tyranów zabierających dzieci czy sterylizujących ludność. Autorze, nie jesteś moim bliźnim! Moje dziecko będzie gardzić takimi, jak ty.
Ano właśnie, jak tu wychowywać dziecko w świecie tak spolaryzowanym, pełnym nienawiści, skrajnych przekonań? Jak wychowywać dziecko, skoro jedni i drudzy rzucają się sobie do gardeł, chcą decydować o życiu bliźniego, ba!, odbierać prawa rodzicielskie? Ano, zaciskamy zęby, nakładamy ciężkie buciory do kopania w dupę i... staramy się. Albowiem jedno jest pewne: przekażę dziecku SWOJE wartości i poglądy, a nie wartości i poglądy wspólnoty. Wspólnota NIE jest ważniejsza od jednostki. Wspólnota jest zbiorem jednostek, z których każda ma swoje potrzeby, zapatrywania, uczucia! Moim marzeniem jest wychować dziecko na nonkonformistkę, dla której JEJ zdanie będzie najistotniejsze, a nie zdanie tysięcy furiatów z prawa czy lewa.
Tłumy agresywnych ludzi podpalających kościoły nie są moimi bliźnimi. Nie są też nimi patrioci i konserwatyści, nawołujący do wyznawania ich wartości. Jedni i drudzy lezą na pochody, protesty, ustawki, chcą przepchnąć na siłę swoje zasady gry. To nie jest towarzystwo dla mnie, dla mojego partnera, dla naszego dziecka. Jeśli w szkole ktokolwiek będzie próbował przekabacić naszą córką na swoją stronę, wedle swojego widzimisię, to najpierw rozważę, czy mi się to widzimisię podoba, a jeśli uznam, że pedagodzy pieprzą głupoty, trzeba będzie uczyć malucha niechęci i nieufności wobec nich. To przykre, lecz nie ma innego wyjścia. Jeśli uważam coś za podłość, głupotę, szkodę – to to odrzucam.
Wbrew temu, co niektórzy tutaj insynuują, toleruję (toleruję!) odmienne poglądy, dopóty, dopóki druga strona nie niszczy mojego świata. Dotyczy to np. środowiska naturalnego, ale i wychowania potomstwa. Dlatego uprzejmie proszę, aby osoby z zapędami wychowawczymi sprawiły sobie własne kółeczko małych słuchaczy, czy to poprzez biologię, czy na skutek zachęcenia ich rodziców do oddania im progenitury pod opiekę. Od mojego dziecka – oraz wszystkich dzieci, których rodzice nie szanują Waszych poglądów – proszę się łaskawie odczepić.
Komentarze