Karolina Nowicka Karolina Nowicka
272
BLOG

Panta rhei

Karolina Nowicka Karolina Nowicka Społeczeństwo Obserwuj notkę 54


Pan Terlikowski przechodzi – czy może już przeszedł – niesamowitą przemianę. Od zafiksowanego na punkcie swojej religii durnia, który nawoływał do rodzenia dzieci dla ojczyzny (za co kiedyś nazwałam go Hitlerkiem), do człowieka zdolnego do refleksji nad sobą i swoimi przekonaniami. Jego krytyka Kościoła jako instytucji (tak, proszę państwa, mowa o INSTYTUCJI!) walczącej z rozmaitymi „izmami”, z pewnością przysporzy mu wielu wrogów, wątpię jednak, by kubły werbalnego szlamu, jakie się na niego zapewne wylewają, powstrzymały go od wygłaszania swoich opinii:

Za każdym razem rzesze katolickich intelektualistów, publicystów stają dzielnie do boju z ideowym bytem ustawionym jako wygodny chłopiec do bicia, co pozwala wykazać wyższość katolickiego spojrzenia i myślenia, a także wyjaśnić, skąd biorą się nasze chrześcijańskie niepowodzenia w głoszeniu Ewangelii. Też to robiłem i zapewne jakoś nadal robię. Winny zawsze jest ktoś inny. Błędne systemy filozoficzne, które ogarnęły Europę, wrogie ideologie, psychologizacja wiary, względnie wroga infiltracja. W nas winy nie ma. My znamy prawdę, ale inni, wrogowie, obcy uniemożliwiają nam jej głoszenie.

Mogłabym tutaj dodać, iż wojna z tzw. ekologizmem, postmodernizmem, genderyzmem czy LGBT-izmem toczy się także poza Kościołem, aczkolwiek chyba głównie w Internecie, w formie agresywnych, pełnych żalu i złości komentarzy pod kolejnym tekstem o paradzie homosi czy czymś równie śmiesznym i tak naprawdę niewiele znaczącym. To nie pociesznie podrygujące drag queen czy wulgarne, masturbujące się publicznie Staszki decydują o prawie i obyczajach. Raz na jakiś czas wybieramy (oby uczciwie) władze państwowe i samorządowe, a potem możemy tylko cieszyć się bądź załamywać ręce nad ich decyzjami. A na obyczaje większy wpływ mają czynniki tak błahe, wydawałoby się, jak wpychana ludziom do gardeł popkultura. Czy nam się to podoba czy nie, za przemianami kulturowymi nie stoją w większości ideologiczni fanatycy, domagający się karania za nadmiarowe pchnięcie penisem lub wprowadzenia nakazu przytulania drzew przed ich ścięciem. Jak już kiedyś pisałam, stoją za tym miliony indywidualnych decyzji zwykłych „szaraczków”, a ci z kolei są „urabiani” przez to, co im podadzą media, filmy, seriale, muzyka, książki. Tak, wy też, drodzy Czytelnicy. (I znowu złośliwie zapytam: Ile macie dzieci? :))))

Cała nasza kultura coraz szybciej i nieubłaganie wkracza w postchrześcijańską, lecz bynajmniej nie pozbawioną bogów (bożków) rzeczywistość, w której to, co dzisiaj wydaje się nie do pomyślenia, jutro stanie się „tolerowalne”, a pojutrze przeistoczy się w normę. Dawne tabu będzie kwitowane wzruszeniem ramion i na odwrót – obecne zwyczaje budzić będą w naszych wnukach wstręt i potępienie. Liberałowie (libertyni?) trzeciej dekady XXIego wieku staną się konserwatystami dekady piątej czy szóstej. Czasami ktoś wyskoczy z jakąś teorią spiskową, że to przez Gatesa, Sorosa, Gretę Thunberg, Unię, feministki, masonów, Żydów wreszcie... Ale tak naprawdę każdy z nas dokłada kamyczek do lawiny przemian, która przetacza się przez nasz świat zmiatając po drodze niepokornych, przywiązanych do tradycji buntowników. Niedługo oznaką nonkonformizmu stanie się noszenie bielizny, mówienie „Dzień dobry” i przestrzeganie prawa. :)

Czy da się ten proces zatrzymać? Nie! Jedyną stałą cechą świata jest zmiana. Można jednak (trzeba?) walczyć o inne zmiany, starając się ukierunkować prąd historii tak, by nas zbytnio nie poranił. Przypuszczam, że Kościół ma szansę na odnalezienie się w nowej rzeczywistości, lecz nie jako hegemon dusz, a jedna z wielu opcji dla poszukującego swojej drogi człowieka. Pan Terlikowski chciałby Kościoła nauczającego o Ewangelii, wskazującego drogę ku zbawieniu, prawiącego o wartościach. Odejście od ewidentnie negatywnego przekazu i wojowania z wrogimi mu ideologiami ma być według niego remedium na wściekłą laicyzację oraz rosnącą, bezlitosną, chłodną i drwiąco uprzejmą obojętność wobec religii. Ja taką optymistką nie jestem. Ale zobaczymy...


Miłośniczka przyrody, wierząca w Boga (po swojemu) antyklerykałka, obyczajowa liberałka. Lubię słuchać audiobooków, pisać na Salonie, rozmawiać z ludźmi w Necie. W życiu realnym jestem odludkiem, nie angażuję się społecznie, właściwie to po prostu spokojnie wegetuję, starając się jakoś uprzyjemnić sobie tę swoją marną egzystencję. Mało wiem i umiem, dlatego każdego, kto pisze sensownie i merytorycznie bardzo cenię. Z kolei wirtualne mądrale, które wiedzą jeszcze mniej ode mnie, ale za to uwielbiają kłótnie i nie stronią od ad personam, traktuję tak, jak na to zasługują.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo