Karolina Nowicka Karolina Nowicka
156
BLOG

Książki, książki, książki...

Karolina Nowicka Karolina Nowicka Rozmaitości Obserwuj notkę 48


Z książkami jest zapewne tak jak z filmami czy muzyką: większość daje się ponieść temu, co akurat na topie, na fali, co się sprzedaje i tym samym poprzez swoje wybory napędza konkretnym produktom jeszcze większą popularność. Wątpię, żeby statystyczny Kowalski nie tylko znał, ale i kojarzył z przeczytanych dzieł takie nazwiska jak Bradbury, Murdoch, Ajtmatow, Bratny, Mishima, Vesaas, Hawthorne... Niestety, gros świetnych ksiąg przepadnie w mrokach niepamięci dla lwiej części społeczeństwa, aczkolwiek pocieszenie niesie myśl, iż dla nielicznych wciąż będą one miały ogromne znaczenie. A może mam zbyt kiepskie mniemanie o oczytaniu rodaków? Może większość ma za sobą ambitniejsze lektury, tyle, że przytłoczyła je literacka papka?

TOP 10 brzmi trochę jak lista przebojów. I może faktycznie tak jest. Literacka lista najpopularniejszych książek. Książek wydrukowanych i sprzedanych w ostatnich pięćdziesięciu latach. Czy są to te najlepsze? Te bez których ludzkość nie mogłaby się obejść? Niestety, jak to z listami przebojów bywa można tu znaleźć pozycje nad wyraz godne, te przyzwoite i te, których nie powinno być wcale, ale niestety sprzedaż, druk jak i konieczność ich posiadania mówią same za siebie i nie było wyboru.

Jakiś czas temu pojawiła się lista najpopularniejszych autorów w Polsce, która nie pokrywa się, rzecz jasna, z wymienionymi w artykule pozycjami. Niemniej są one znane i zapewne popularne także i u nas. Któż jednak mógłby się pochwalić, że przeczytał Pismo Święte w całości, ba, że je zrozumiał? :)

Ostatnio sporo się mówi o wtórnym analfabetyzmie Polaków. Cóż, gdybym miała oceniać po tym, co się publikuje na portalu lubimyczytac.pl, uznałabym, że czytelnictwo ma się u nas znakomicie. Kultura słowa nie ustąpiła jeszcze całkowicie kulturze obrazkowej. Czy jednak wrażenie, że rynek książki jakoś się trzyma, gdyż pojawiają się nowe tytuły, które zyskują szybko renomę, jest słuszne? Jak to jest w przeciętnym polskim gospodarstwie? Wydatki na książki są zapewne tak rozmaite, jak ukulturalnienie społeczeństwa. Jedni wydają na nie krocie, inni nie przeznaczają zapewne ani grosza, jeśli tylko nie muszą. Podsumowuje to poniższy artykuł:

GUS obliczył dokładnie, jaką kwotę przeznaczył każdy Polak na zakup literatury — to 25,44 zł. Dodajmy, że ta kwota nie obejmuje podręczników ani innych publikacji przeznaczonych do nauki. Wydaje się, że to bardzo mało, ale i tak to wzrost o 1,44 zł w porównaniu do poprzedniego roku. Wzrósł też udział książek w wydatkach na kulturę w 2020 r., teraz to 8,3 proc. wszystkich kosztów poniesionych w gospodarstwach domowych na ten cel, podczas gdy w roku poprzednim było to 6,6 proc.

Oczywiście owe 25 zł to średnia. Teoretyzując, to, ile książek można by kupić za takie pieniądze, zależy, gdzie i co konkretnie kupujesz. Ja kupuję niemal wyłącznie przez Internet (Allegro, znacznie rzadziej OLX), i to głównie starsze pozycje, które niemal zawsze sprzedawane są za mniej niż 10 zł. Czasami zdarza mi się nabyć droższą lekturę (za 20-30 zł), musi to być jednak coś, na czym bardzo mi zależy. W moim domu nie ma już praktycznie miejsca na nowe książki, wciąż jednak, jeśli tylko mam fundusze, coś dokupuję. Taki chorobliwy zwyczaj. Natomiast książek z księgarni stacjonarnych czy nawet internetowych nie nabywam wcale, gdyż ich ceny są cholernie wywindowane. Widząc ludzi kręcących się po Empiku czy innych tego typu przybytkach stwierdzam z przekąsem, że wbrew obiegowym opiniom naszemu społeczeństwu musi się jednak nieźle powodzić. :)

Ciekawostką jest, co jest bardziej ekologiczne: książki papierowe czy e-booki. Otóż... nie ma jednoznacznej odpowiedzi, chociaż wydaje się, że szala przechyla się na korzyść tych drugich.

Jednym z głównych argumentów przemawiających za czytaniem e-booków, poza wygodą i przystępną ceną, jest ich ekologiczny charakter. Są niematerialnym bytem, do ich produkcji nie zużywa się papieru, nie są tak szkodliwe dla środowiska. Czy na pewno? Virtualo, największy dystrybutor książek cyfrowych, postanowił zapytać o opinie przedstawicieli różnych branż i podmiotów, aby sprawdzić czy w odniesieniu do e-booków używanie terminu eko-czytanie nie jest nadużyciem.

Wracając jednak do tematu: co warto czytać? Co sami czytacie? Czy wpasowujecie się w mainstreamowe upodobania, pożeracie bestsellery, chwytacie za popularne kryminały, gorącą fantastykę, modne sagi? A może stawiacie na klasykę? Lub kupujecie totalnie odjechane, nieznane, niszowe lektury?


Miłośniczka przyrody, wierząca w Boga (po swojemu) antyklerykałka, obyczajowa liberałka. Lubię słuchać audiobooków, pisać na Salonie, rozmawiać z ludźmi w Necie. W życiu realnym jestem odludkiem, nie angażuję się społecznie, właściwie to po prostu spokojnie wegetuję, starając się jakoś uprzyjemnić sobie tę swoją marną egzystencję. Mało wiem i umiem, dlatego każdego, kto pisze sensownie i merytorycznie bardzo cenię. Z kolei wirtualne mądrale, które wiedzą jeszcze mniej ode mnie, ale za to uwielbiają kłótnie i nie stronią od ad personam, traktuję tak, jak na to zasługują.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości