Karolina Nowicka Karolina Nowicka
303
BLOG

Wierzysz w Boga? A co z tego wynika?

Karolina Nowicka Karolina Nowicka Osobiste Obserwuj temat Obserwuj notkę 80


Wierzę w Boga. W Boga, którego NIKT nie zna. A przynajmniej nie ma na to dowodów. Wierzę po swojemu, może nie nazbyt silną i żarliwą, ale w miarę stabilną wiarą. Tylko co z tego, że wierzę ? Nie znam woli Boga. Moją prywatną Biblią jest „Księga duchów” A. Kardeca – jedna z najlepiej napisanych, najmądrzejszych książek o moralności, jakie powstały. Nie trzeba żadnych autorytetów, by ją reklamować, żadnych pośredników, którzy musieliby ją tłumaczyć. O niebo lepiej sprawdziłaby się w roli przewodnika duchowego niż inne święte księgi, które wymagają przebrnięcia przez masę metafor czy wyciągania nauk z przypowieści. Gdybym była na tyle silna, uparta i wytrzymała, żeby kierować się zasadami głoszonymi w tej książce, byłabym istotą doskonałą. Ale że jestem słaba, rozmemłana i wadliwa, tedy... jedynie chwalę te zasady. A są wspaniałe. Kto może, niech ściągnie sobie tę pozycję w pdf-ie.

Istnieją wśród nas ludzie, którzy twierdzą, że wiedzą, czego chce od nas Bóg. Że wiedzą, co jest obiektywnie dobre, a co obiektywnie złe. Ja też uważam, że WIEM. Ale zdaję sobie sprawę z tego, że mam do dyspozycji jedynie własną opinię, i że jedyne, co mogę na tym świecie zrobić, jedyne, co mi WOLNO – to walczyć o to, żeby to akurat moja wizja dobra się zrealizowała. Nie twierdzę, że działam w imieniu Boga. Nikt nie ma prawa tak twierdzić. A jednak wielu tak uważa. I poucza innych, co jest grzechem, a co nie.

Samo pouczanie jeszcze dałoby się jakoś znieść, każdy w końcu ma swoje zdanie i niech je do woli wyraża. Jednak PYCHY, jaka towarzyszy niektórym sądom, trudno nie uznać za coś gorszącego. Niektórzy kreują się bowiem na nauczycieli maluczkich i uważają, że ich opinie muszą coś znaczyć. A tymczasem nie znaczą NIC. Jedyne, co ma znaczenie w naszym ludzkim świecie, to CZYNY. Nie jest istotne, co myślisz, czujesz, uważasz. Liczy się to, co robisz. Jak przeciwstawiasz się temu, co uważasz za zło. Jeśli jesteś bierny, to nie znaczysz nic.

Oczywiście, jak napisałam jakiś czas temu, każdy z nas ma swoje zdanie na temat dobra i zła. Ale możemy też szukać. Obiektywnych wartości, słusznej ścieżki, prawidłowości w funkcjonowaniu Wszechświata. Dla mnie taką obiektywnie poprawną wartością jest danie człowiekowi wolnej woli, jeśli chodzi o jego własne życie. Nie wolno nikomu krzywdzić bliźniego ani nawet zwierzęcia – temu trzeba się przeciwstawiać. Jeśli jednak ktoś krzywdzi samego siebie, jeśli wybiera według Ciebie to, co złe, to, naturalnie, masz prawo go pouczyć, lecz nie kreuj się na lepiej wiedzącego. I nie wmawiaj mu, że grzeszy, bo nie wypełnia rzekomo Bożego planu. To mało poważne.

W ogóle byłoby idealnie, gdyby ludzie wcale nie wypowiadali się na temat Boga, lecz w naszym społeczeństwie jest to chyba niemożliwe. Zważywszy na pychę i głupotę dostojników kościelnych, którzy prowadzą się zgoła niemoralnie, a sami mają mordy pełne pouczeń, nie dziwi, że i motłoch przejął te przywary. Ludzie prześcigają się w moralizowaniu. I żeby tylko moralizowali; to byłoby jeszcze normalne. Ale oni uważają, że ich wizja dobra i zła musi być tą jedynie słuszną. Ale nie, i to nie byłoby jeszcze takiej najgorsze, w końcu każdy swoje własne poglądy uważa za najlepsze. Moim zdaniem podstawowym problemem jest brak empatii: powinniśmy rozumieć, że jeśli chcemy kogoś przekonać do naszych wizji, to powinniśmy podać racjonalne argumenty. A o to już trudno. Bo jak przekonać kogoś, kto nie znosi Kościoła, że powinien poddać się woli Pisma Świętego?

Można wierzyć w Boga, ale coś mi się zdaje, że na tym świecie, świecie fizycznym, jesteśmy skazani na życie bez Niego. A przynajmniej na wieczną niewiedzę. Walczymy o swoje osobiste ideały, starając się jakoś uczynić tę rzeczywistość lepszą. I czasami nam się udaje, a czasami odnosimy sromotną porażkę. Ile już ideologii wywierało wpływ na losy ludzkości, ile prądów, nurtów, myśli odciskało piętno na naszych postawach. Używaliśmy siły, przemocy. Byliśmy agresywni. I będziemy. Bo musimy walczyć o to, w co wierzymy. A Bóg? Oświeci nas po śmierci, kiedy już wrócimy do świata duchów. Albo i nie oświeci. Może to będzie tylko część naszej wędrówki?


Miłośniczka przyrody, wierząca w Boga (po swojemu) antyklerykałka, obyczajowa liberałka. Lubię słuchać audiobooków, pisać na Salonie, rozmawiać z ludźmi w Necie. W życiu realnym jestem odludkiem, nie angażuję się społecznie, właściwie to po prostu spokojnie wegetuję, starając się jakoś uprzyjemnić sobie tę swoją marną egzystencję. Mało wiem i umiem, dlatego każdego, kto pisze sensownie i merytorycznie bardzo cenię. Z kolei wirtualne mądrale, które wiedzą jeszcze mniej ode mnie, ale za to uwielbiają kłótnie i nie stronią od ad personam, traktuję tak, jak na to zasługują.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości